Stal jest faworytem w starciu z Kingiem, ale gracze ze Szczecina wiele razy w tym sezonie udowodnili, że jak mało kto potrafią postawić się lepszym zespołom. Paweł Kikowski i Aaron Johnson – to na nich spoczywa największa odpowiedzialność za wynik.
Rok temu zabrakło Wilków Morskich w fazie play-off, ale tym razem to się udało. W poprzednim sezonie założonego celu nie osiągnął trener Marek Łukomski, z którym się pożegnano, wymieniono prawie wszystkich zawodników, a mimo to cel pozostał ten sam – najlepsza ósemka. Dokonał tego trener Mindaugas Budzinauskas, który na początku nie miał łatwo w Szczecinie. Nie przyciągnął wielkich nazwisk, zaczął rozgrywki od bilansu 3-5, więc nie brakowało sceptycznych głosów. Litewski szkoleniowiec był jednak konsekwentny w swoich działaniach i wydaje się, że szczyt formy zbudował na najważniejszą część sezonu. King wygrał we Włocławku, dzielnie walczył w Zielonej Górze i zwyciężył w decydującym spotkaniu w Sopocie.
Walka do upadłego
Drużyna bez wielkich gwiazd, ale z ogromnym charakterem. Teraz nikt nie wyobraża sobie tego zespołu bez energii Martynasa Paliukenasa, bez zawziętości Łukasza Diduszki czy bez 34-letniego Darrella Harrisa pod koszem. Trener Budzinauskas rok temu w Polpharmie zbudował drużynę walczaków i awansował do play-off. Nie wszystkim podoba się styl trenera, ale na pewno jest skuteczny.
– Jesteśmy drużyną, która nie boi się nikogo i będzie walczyć z każdym. W naszym zespole każdy za kolegę skoczy w ogień. Rozumiemy się i jesteśmy przyjaciółmi również poza boiskiem. Teraz zaczyna się poważne granie i wiem, że my nie pękniemy – mówił zmotywowany Paweł Kikowski, kapitan Kinga.
Zróżnicowany atak Wilków
To właśnie na „Kiko” będzie głównie skupiona uwaga obrońców Stali i trudno się dziwić. 32-latek, który dziś obchodzi urodziny, jest najlepszym strzelcem zespołu ze średnią ponad 16 punktów na mecz. W obecnych rozgrywkach stał się zawodnikiem bardziej uniwersalnym, robi więcej na boisku i potrafi punktować na różne sposoby. Zdarzają mu się jednak spotkania, gdy rzuca z gry na bardzo niskiej skuteczności. Wówczas stara się kończyć akcje spod kosza lub wymusza faule, a z linii rzutów wolnych myli się rzadko. Kikowski statystycznie rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Ma najwyższą średnią w punktach, zbiórkach oraz asystach i jest dowodem, że po skończeniu 30 lat wciąż można się rozwinąć koszykarsko. Jest najskuteczniejszym Polakiem w lidze (9. miejsce ogólnie), a do całkowitego spełnienia brakuje tylko powołania do reprezentacji… no i medalu z Kingiem.
Na szczęście ofensywa Wilków nie jest uzależniona od Kikowskiego. Carlos Medlock nie boi się trudnych momentów, choć ostatnio trochę spadła mu efektywność. Martynas Paliukenas, oprócz genialnej gry w defensywie, daje w ataku więcej, niż się po nim spodziewano. Litwin w tym sezonie bardzo pomaga również w rozegraniu. Jego rodak, Tauras Jogela, wchodząc z ławki daje zespołowi jeszcze więcej siły i energii. Do tego świetnie czyta grę i dzięki temu wymusza bardzo
dużo fauli. W drugiej części sezonu wielkie rzeczy robi Darrell Harris. Steve Zack, center Trefla Sopot, w spotkaniu decydującym o awansie do play-off rzucił przeciwko niemu dwa oczka (1/5 z gry). Amerykanin z polskim paszportem miał 17 punktów i 12 zbiórek.
Zatrzymać Johnsona
Więcej kłopotów Harrisowi sprawi zapewne Adam Łapeta (217 cm wzrostu). Środkowy Stali im bliżej obręczy, tym broni lepiej. Średnio zalicza prawie dwa bloki na mecz, najwięcej w lidze. Nie będzie łatwo go przestawić, więc można spodziewać się, że trener Budzinauskas postawi na Jogelę w roli fałszywego centra, aby odciągać Łapetę od kosza. Wówczas ostrowianie będą mieli sporą przewagę w walce o zbiórki – każdy kij ma dwa końce.
Aaron Johnson to prawdopodobnie najlepszy rozgrywający ligi. Amerykanin mierzy zaledwie 172 cm wzrostu, ale jest szybki jak błyskawica. 30-latek ze średnią ponad siedmiu asyst w lidze jest pod tym względem najlepszy. W grze jeden na jeden jest praktycznie nie do upilnowania, dlatego bardzo ważna będzie obrona zespołowa i zamykanie dróg do kosza. Johnson specjalizuje się w szybkich penetracjach, dlatego właściwe przesuwanie się w defensywie będzie bardzo ważne.
Marc Carter mało miał spektakularnych meczów w tym sezonie, ale to ciągle świetny strzelec, który nie boi się wziąć na siebie odpowiedzialności za wynik. Nikola Marković przyszedł do zespołu w trakcie sezonu ze Stelmetu i stał się kolejnym ważnym elementem układanki w i tak już mocnej Stali. Największą siłą ostrowian jest szeroka i wyrównana kadra, a tego trochę brakuje w Szczecinie.
Stal prawie bez słabych punktów
Trener Budzinauskas trzyma się wąskiej rotacji, a najbardziej widać to na przykładzie Kyle’a Benjamina, który w ostatnich trzech meczach na parkiecie spędził nieco ponad trzy minuty. Po części jest to spowodowane powrotem po kontuzji Mateusza Bartosza. Z drugiej strony szkoleniowiec nie widzi Benjamina w fizycznym graniu, które preferuje King. Wystarczy spojrzeć, jak mocno walczy Harris. Benjamin nie jest złym środkowym, ale preferuje raczej rzuty z wyskoku i grę przodem do kosza.
Bezpośredni bilans między Kingiem a Stalą w tym sezonie wynosi 1:1 i obie ekipy wygrały na terenie rywala. Kikowski rzucił łącznie 50 punktów, a Johnson 47 i to oni bezsprzecznie będą gwiazdami pierwszego formatu. Jeśli Wilki Morskie nie wygrają w Ostrowie co najmniej raz, to do Szczecina wrócą z nożem na gardle. Jednak stać je na sprawienie niespodzianki.
– Gramy z drugą drużyną sezonu zasadniczego, więc trudno oczekiwać, że będzie to słaby zespół. W tym momencie Stal jest w bardzo dobrej formie, wygrywają mecz za meczem i trudno znaleźć ich słaby punkt – mówił trener Budzinauskas. – Jeśli będziemy walczyć tak, jak ostatnio, to jestem przekonany, że w każdym spotkaniu będziemy mieli szansę. W Ostrowie już raz wygraliśmy, ale obie drużyny trochę się zmieniły od tamtej pory. Ten sezon pokazuje, że nie ma zespołów nie do ogrania, niespodzianek nie brakuje, a my postaramy się o kolejne.
W sporcie nie ma miejsca na sentymenty, ale trzeba wspomnieć, że Łukasz Majewski oraz Szymon Łukasiak mają za sobą rok gry w barwach Wilków pod okiem trenera Łukomskiego. W Ostrowie nie są jednak koszykarzami pierwszego planu, mówiąc delikatnie. Większym zagrożeniem jest Majewski, którego wciąż stać na trafianie z dystansu.
Promocja na bilety
Szczeciński klub znów liczy na wsparcie swoich kibiców i zdecydował się na zorganizowanie kolejnego wyjazdu, tym razem do Ostrowa Wielkopolskiego. Za to na pierwszy mecz w Szczecinie przygotowano dobrze wszystkim znaną promocję. Przy zakupie biletu każdy kibic otrzyma kod ze zniżką 95 procent na kolejną wejściówkę. Poprzednio przy identycznej promocji udało się zebrać aż 2360 kibiców w Netto Arenie, co było absolutnym rekordem, jeśli chodzi o mecz koszykówki w tym sezonie.
Czego można się spodziewać po tej serii? Na pewno Stal jest zdecydowanym faworytem, ale trudno, żeby było inaczej z drużyną, która wygrała 14 z 15 ostatnich meczów. Oba zespoły toczyły w sezonie regularnym zacięte boje, a King z każdym walczy do upadłego, więc emocji na pewno nie zabraknie. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw i to Stal ma przewagę parkietu. Jeśli King marzy o grze w kolejnej rundzie, to musi wygrać w Ostrowie przynajmniej raz.
Plan transmisji:
piątek, 27 kwietnia
17.45: Stal Ostrów Wielkopolski – King Szczecin, mecz 1 – transmisja w Polsacie Sport Extra
niedziela, 29 kwietnia
20.00: Stal Ostrów Wielkopolski – King Szczecin, mecz 2 – transmisja na Emocje.TV
środa, 2 maja
17.45 King Szczecin – Stal Ostrów Wielkopolski, mecz 3 – transmisja na Emocje.TV
piątek, 4 maja
17.45 King Szczecin – Stal Ostrów Wielkopolski, ew. mecz 4 – transmisja w Polsacie Sport Extra
poniedziałek, 7 maja
Stal Ostrów Wielkopolski – King Szczecin, ew. mecz 5
Fot: Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński