Koszykarze Legii wygrali trzecie spotkanie w obecnym sezonie. Po dobrym występie w Zielonej Górze, tym razem legioniści pokonali w Starogardzie Gdańskim zespół Polpharmy 105:101.
Legioniści podobnie jak w meczu ze Stelmetem, zaczęli dobrze, wypracowując sobie przewagę. Tę gospodarzom udało się zniwelować dopiero w ostatniej sekundzie pierwszej kwarty, kiedy starogardzianie wyszli na prowadzenie 26:25. Legia tego dnia po raz kolejny grała z ograniczoną rotacją – w składzie brakowało chorych Piotra Robaka i Kamila Sulimy, a także kontuzjowanego Tomka Andrzejewskiego. Na ławce zasiedli Patryk Kędel i Wojtek Szpyrka, którzy dzień wcześniej zagrali w meczu II-ligowych rezerw.
W pierwszej połowie legioniści byli niezwykle skuteczni w rzutach z dystansu – nasz zespół trafił aż 12 z 18 rzutów za 3 punkty, co stanowiło 66% skuteczności. 4/4 za 3 miał Jobi Wall, a trójki trafili także m.in. Wilczek i Linowski (od tablicy). Zresztą postawa tego ostatniego, była godna pochwały. Nasz środkowy sprawił sobie najlepszy prezent z okazji 31. urodzin. „Lino” trafił wszystkie rzuty z gry (5/5, w tym 2/2 za 3) oraz 4/5 z rzutów osobistych, a do 16 punktów dołożył 5 zbiórek, 2 przechwyty i 1 blok – wszystko to w ciągu 23 minut. Świetna dyspozycja Linowskiego, ograniczyła czas na boisku Michała Kołodzieja.
Aż 36 punktów zdobytych w drugiej kwarcie, dało Legii wysokie prowadzenie do przerwy – różnicą 13 punktów. Mając w pamięci dobrą pierwszą połowę w Zielonej Górze, można było mieć jakieś obawy przed tym co pokażą legioniści po przerwie. I choć pierwsze akcje trzeciej kwarty były faktycznie niezbyt udane, dość szybko udało się przełamać strzelecką niemoc i po chwili wrócić do swojej gry. Legia osiągnęła nawet 17-punktowe prowadzenie. Niezwykle istotne było ograniczenie strat do zaledwie 13. Przed ostatnią kwartą meczu prowadziliśmy 81:66 i wydawało się, że wygrana Legii jest niezagrożona. Chwilę później, po kolejnych punktach dla Legii i prowadzeniu różnicą 17. punktów, za piąte przewinienie boisko opuścić musił Hunter Mickelson.
Gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Na 4 minuty przed końcem zmniejszyli przewagę do ośmiu punktów (92:84), później jeszcze bardziej, ale Anthony Beane znów wyprowadził nasz zespół na prowadzenie różnicą siedmiu punktów (97:90) na półtorej minuty przed końcem spotkania. W ostatnich akcjach Polpharma starała się grać wysokim pressingiem, często przerywając akcje naszej drużyny faulem. Na szczęście Łukasz Wilczek i Anthony Beane z linii rzutów wolnych nie mylili się. Gorzej w tym elemencie poszło Bilbao, ale mimo to stargardzianie nie dali rady dogonić naszej drużyny. Legia walcząca do końca zapewniła sobie zwycięstwo 105:101, co sprawiło olbrzymią radość skromnej grupie kibiców Legii obecnych w Starogardzie. Legioniści kolejny raz zagrali naprawdę walecznie i tak grającą Legię chcielibyśmy oglądać w każdym kolejnym spotkaniu. Kolejne, już za tydzień – w Wielką Sobotę, rozegrają nasi zawodnicy w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS-em. Mecz na Bemowie rozegramy w piątek, 6 kwietnia z AZS-em Koszalin.
Polpharma Starogard Gdański 101:105 (26:25, 22:36, 18:20, 35:24) Legia Warszawa
Polpharma: Marcin Flieger (k) 29 (6)*, Alekdandar Radukić 16 (4)*, Milan Milovanović 15*, Jakub Schenk 15 (1)*, Nikola Jeftić 14, Thomas Davis 5*, Joe Thomasson 5, Daniel Gołębiewski 2, Adam Brenk 0, Piotr Dąbrowski 0, Filip Pruefer –
Legia: Jobi Wall 24 (6)*, Anthony Beane 23 (3)*, Adam Linowski 16 (2), Łukasz Wilczek (k) 15 (1)*, Jorge Bilbao 8, Michał Kołodziej 8 (2), Chauncey Collins 7 (1), Hunter Mickelson 4*, Grzegorz Kukiełka 0, Wojciech Szpyrka -, Patryk Kędel –