Autor: Bartosz Seń
Imponująca gonitwa koszykarzy PGE Turowa i świetna dyspozycja Rodericka Camphora nie wystarczyły do ponownego pokonania AZS-u. Koszalinianie triumfowali na własnym parkiecie 82:80.
Pełne emocji i dramaturgii końcówki to już znak rozpoznawczy zespołu PGE Turowa Zgorzelec w bieżącym sezonie. Do takiej doszło także i w Koszalinie. Podopieczni trenera Michalea Claxtona odrobili aż 18-punktowe straty i w ostatnich minutach dogonili swoich rywali. Przy prowadzeniu AZS-u 82:80 decydujący cios gospodarzom mógł zadać Robert Skibniewski, ale piłka po jego rzucie z dystansu na 6 sekund przed końcem dosłownie wykręciła się z kosza. Chwilę wcześniej swój rzut zza linii 6,75m przestrzelił też Cameron Ayers.
PGE Turów musiał powracać z dalekiej podróży, bo w pierwszej w połowie mocno dał się rozkręcić Diante Baldwinowi, który w całym spotkaniu zdobył 24 punkty, 9 zbiórek i 4 asysty. To głównie jego skuteczne penetracje pod kosz pozwoliły prowadzić AZS-owi 41:23 w drugiej kwarcie. W dodatku szybko w problemy z faulami popadł Cameron Ayers, a z gry wyłączony był Bartosz Bochno, który tuż przed wyjazdem do Koszalina skręcił kostkę.
Czarno-zieloni mieli jednak w swoich szeregach niezawodnego Rodericka Camhora, który 11 ze swoich 20 punktów zdobył w samej trzeciej kwarcie, co pozwoliło zgorzelczanom powrócić do gry, ale niestety nie wystarczyło, by wyjechać z Koszalina z tarczą.
AZS Koszalin – PGE Turów Zgorzelec 82:80 (20:11, 26:22, 19:28, 17:19)
AZS: Diante Baldwin 24, Modestas Kumpys 16, Kacper Młynarski 13, Aleksandar Marelja 11, Jakub Dłoniak 8, Igor Wadowski 6, Szymon Kiwilsza 2, Nikola Malesević 2, Aleksander Leńczuk 0.
PGE Turów: Rod Camphor 20, Stefan Balmazović 13, Jakub Patoka 11, Brad Waldow 10, Cameron Ayers 7, Robert Skibniewski 6, Jacek Jarecki 5, Kacper Borowski 4, Karolis Petrukonis 4.