Autor: Bartosz Seń
PGE Turów nie mógł wymarzyć sobie piękniejszego sobotniego wieczoru! Czarno-zieloni po serii 4 porażek z rzędu pokonali wicemistrzów Polski z Torunia 97:88! Na trybunach hojnością podczas zbiórki pieniędzy i licytacji gadżetów na rzecz ciężko chorej Julity Dec popisali się natomiast zgorzeleccy kibice.
– 23 asysty i pięciu zawodników z podwójną zdobyczą punktową. Nie mogę być już chyba bardziej dumny z tych chłopaków! – przyznawał po końcowej syrenie trener Michael Claxton. A do tego należałoby jeszcze dodać 44 punkty zdobyte przez rezerwowych i 23 asysty rozdane przy zaledwie 12 rywali.
– Jestem bardzo dumny z wysiłku całego zespołu. Wyglądaliśmy na parkiecie bardziej jak drużyna, a jest to element nad którym cały czas pracujemy. Jestem szczęśliwy z tego, jak zawodnicy trzymali się razem. To było dla nas bardzo ważne, by przerwać serię porażek. Udowodniliśmy samym sobie, że możemy być silnym i zwycięskim zespołem – chwalił swoich podopiecznych amerykański szkoleniowiec PGE Turowa.
Zgorzelczanie zbudowali bezpieczną przewagę w trzeciej kwarcie w której po celnej trójce Bartosza Bochny prowadzili już nawet 80:63. Nie oznacza to jednak, że w PGE Turów Arenie nie zrobiło się jeszcze na chwilę gorąco. – Przez 35-38 minut byliśmy skoncentrowani. Co prawda w czwartej kwarcie był moment, kiedy to przeciwko obronie strefowej rywali straciliśmy nasz rytm, ale ostatecznie powróciliśmy do gry po kilku przerwach na żądanie – tłumaczył Claxton.
Właśnie wtedy rywale z Torunia zbliżyli się do gospodarzy na dystans 6 „oczek”. Z zimną krwią ważne rzuty trafiał jednak Cameron Ayers (17 pkt., 5 as.), wspomniany już Bochno rzucał się na parkiet i wybijał gościom piłki z kozła, a Brad Waldow najpierw widowiskowo zablokował Glenna Cosey’a, by po chwili w równie efektowny sposób dobić wsadem niecelny rzut Ayersa. Amerykanin zdobył łącznie 17 punktów, miał aż 15 zbiórek, a w dodatku mógł liczyć na solidne wsparcie Karolisa Petrukonisa, który w 10 minut rzucił 11 punktów i miał 5/5 z gry.
– Świetnie dzieliliśmy się piłką! To dla nas wielkie zwycięstwo z bardzo silnym rywalem. Nie bez powodu Polski Cukier jest na drugim miejscu w tabeli. Są mocni szczególnie w ataku, a my przez większość czasu graliśmy przeciwko nim naprawdę dobrze w obronie. Jestem dumny z nas i myślę, że to zwycięstwo nas napędzi – komentował Cameron Ayers.
Starcie z wicemistrzem Polski i aktualnie drugim najlepszym zespołem w tabeli Energa Basket Ligi było dla koszykarzy PGE Turowa idealnym momentem na wydostania się z dołka formy i przerwania serii czterech porażek z rzędu w tym dwóch z niżej notowanymi rywalami.
– Wiedzieliśmy, że musimy zagrać twardo przeciwko drużynie z Torunia. Każdy zespół w tej lidze może z każdym z przegrać i nie ma tu żadnych gwarancji. Musimy znaleźć swoją regularność tak, by bez względu na to z kim gramy, być tak samo skupionym. Pozostało nam 9 meczów rundy zasadniczej i każdy z nich musimy potraktować jako walkę o play-off – przyznawał Michael Claxton.
PGE Turów Zgorzelec – Polski Cukier Toruń 97:88 (24:23, 23:20, 33:22, 17:23)
PGE Turów: Brad Waldow 17, Cameron Ayers 17, Stefan Balmazović 15, Karolis Petrukonis 11, Jacek Jarecki 10, Jakub Patoka 8, Bartosz Bochno 8, Rod Camphor 7, Kacper Borowski 4.
Polski Cukier: Glenn Cosey 21, Cheikh Mbodj 17, Bartosz Diduszko 17, Aaron Cel 16, Łukasz Wiśniewski 12, Karol Gruszecki 2, Tomasz Śnieg 2, Krzysztof Sulima 1.