Derby rządzą się swoimi prawami, stąd nasz zespół pojechał do Gliwic mocno zmotywowany i gotowy na wielką walkę. Jak powtarza trener naszej drużyny Jacek Winnicki – nie ma łatwych meczów i z takim założeniem wybiegliśmy na parkiet.
GTK GLIWICE – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 83:77 (14:22, 27:26, 24:19, 18:10)
Kibice w gliwickiej hali Łabędź dopisali i wspaniale było już od pierwszych minut słyszeć głośny doping dąbrowskich kibiców. Mecz rozpoczęliśmy w składzie Broussard, Pamuła, Wołoszyn, Shelton, Mladenović i właśnie ten ostatni zaczął od szybkich czterech punktów. Zespół z Gliwic w składzie z dwoma byłymi graczami MKS-u – Pawłem Zmarlakiem, wieloletnim kapitanem naszej drużyny oraz Markiem Piechowiczem szybko doprowadził do wyrównania. Chwilę później naszą ekipę na prowadzenie wyprowadził DJ Shelton, który zdobył 5 punktów z rzędu i od tej pory MKS wydawał się kontrolować poczynania na boisku. Seria punktowa pozwoliła nam objąć prowadzenie 17:6 już w połowie pierwszej kwarty. W kolejnych minutach tempo nieco spadło, co wykorzystał zespół z Gliwic notując serię 8:3, zmniejszając tym samym straty z pierwszych fragmentów spotkania. Kwartę zakończyły dwa celne rzuty Jovana Novaka i blok Aleksandra Mladenovicia na Lukaszu Palyzie – 22:14 dla MKS-u.
Początek drugiej kwarty dla nas – w ciągu dwóch premierowych minut zwiększyliśmy prowadzenie do 10 punktów za sprawą między innymi efektownego wsadu Witalija Kowalenki i trener gospodarzy musiał poprosić o czas przy stanie 29:19 dla MKS-u. Po chwili kolejna akcja 2+1 niesamowitego DJ-a Sheltona i przewaga naszej drużyny wydawała się powoli rosnąć. Końcówka kwarty należała jednak do gospodarzy – skuteczna egzekucja w ataku i moment nieskuteczności graczy MKS-u sprawiły, że na 40 sekund przed przerwą przewaga ekipy z Dąbrowy Górniczej wynosiła zaledwie 3 punkty. Dwie skuteczne akcje naszego zespołu sprawiły, że po 20 minutach rywalizacji prowadziliśmy 48:41.
Początek trzeciej kwarty dla GTK – dobra gra pod koszem duetu Zmarlak-Morgan i przewaga szybko zmniejszona do 3 punktów. W grze trzymają nas punkty Aleksandara Mladenovicia, który niestety w niegroźnej sytuacji podkręca kostkę i musi opuścić parkiet, na który już nie powrócił. Jego brak wyraźnie odbił się na naszym zespole – po 6 minutach gry gospodarze doprowadzają do pierwszego od początku spotkania remisu 58:58 i trener Jacek Winnicki jest zmuszony poprosić o czas. Po wymianie ciosów ta część kończy się wynikiem 67:65 dla MKS-u.
Otwarcie ostatniej kwarty dla nas – seria 6:0 i szybki czas dla GTK, po którym punkty zdobywa Zmarlak. Wynik cały czas pozostaje sprawą otwartą, a straty do zaledwie jednego posiadania zmniejsza 5 minut przed końcem Robert Skibniewski celnym rzutem za 3. Temperatura derbów sięga już zenitu i wszystko wskazuje na emocjonującą końcówkę. Na 3 minuty przed końcem Lukas Palyza trafia za 3 i mamy remis – szybko odpowiada Aaron Broussard i ciągle to MKS ma przewagę jednego posiadania. Nie wystarczyło to jednak na długo – kolejne prowadzenie GTK na niespełna minutę przed końcem dzięki rzutom wolnym – następnie nieskuteczna egzekucja akcji MKS-u i penetracja Hookera, która wyprowadza gospodarzy na 4-punktowe prowadzenie na 20 sekund przed końcem rywalizacji. Tej przewagi nie udało się już odrobić i ostatecznie nasz zespół przegrał na zakończenie I rundy rozgrywek 77:83.