Autor: Bartosz Seń
Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec powoli rozkręcali się po świąteczno-noworocznej przerwie. Choć czarno-zieloni przegrywali już różnicą 15 punktów, to dzięki sile swoich charakterów wrócili do gry i odnieśli ważne zwycięstwo nad Czarnymi Słupsk 82:81.
Mecz inaugurujący koszykarski 2018 rok w Zgorzelcu od początku nie układał się po myśli gospodarzy. Straty, nieskuteczność i rozkojarzenie w ataku oraz brak agresywnej defensywy szybko pozwoliły Czarnym nabrać wiatru w żagle. Goście wygrali drugą kwartę 33:15 i gdy tę część spotkania celnym rzutem z dystansu równo z syreną zakończył Drew Brandon, przewaga słupszczan wynosiła już aż 15 ”oczek” (55:40).
– Wiedziałem, że ten mecz będzie ciężki. Osobiście nie lubię takich długich przerw pomiędzy spotkaniami. Trudno jest później złapać rytm, szczególnie, że wcześniej w Radomiu rozegraliśmy tragiczny mecz i wiedzieliśmy, że teraz musimy się podnieść. Było trochę odpoczynku, później mieliśmy naprawdę dobre dni treningowe, ale nie mogliśmy wejść w nasz rytm. To nie była nasza koszykówka, nikt nie był agresywny, każdy trochę spał – komentował to, co wydarzyło się na parkiecie kapitan PGE Turowa, Bartosz Bochno.
– To był dla nas trudny mecz pod kątem znalezienia właściwego rytmu gry. W pierwszej połowie rozczarowujący był nasz wysiłek włożony w obronę. Mieliśmy problemy z faulami, dlatego musieliśmy rotować składem i próbować różnych ustawień na boisku – analizował z kolei trener Michael Claxton.
Prowadzony przez niego zespół dopadł rywali na niespełna 7 minut przed końcem i nie oddał już minimalnego prowadzenia. Poważny zastrzyk ofensywnej energii dali drużynie Kacper Borowski (17 pkt., 5/7 z gry) i Roderick Camphor (19 pkt., 5/7 za trzy!), a swoją przewagę pod obręczą zaczął też wykorzystywać Brad Waldow (10 pkt., 7 zbiórek). Czarni mogli jeszcze wyrwać zgorzelczanom zwycięstwo, ale ostatni rzut z rogu boiska przestrzelił Dominic Artis.
– Zabrakło nam konsekwencji, ponieważ założyliśmy sobie pewne rzeczy, a w trzeciej kwarcie przestaliśmy je realizować i stąd powrót do meczu zespołu ze Zgorzelca. Ta ostatnia akcja też miała troszeczkę inaczej wyglądać. Wyszło tak, że Dominic rzucał niekryty, ale nie był to taki normalny rzut i niestety go nie trafił – przyznawał trener Czarnych, Marek Łukomski.
– Jestem dumny, że zawodnicy znaleźli właściwą drogę do zwycięstwa. Trzymali się razem i zachowali spokój – cieszył się z kolei trener Claxton, a kapitan Bartosz Bochno dodawał:
– Najważniejsze jest to, że obudziliśmy się, znaleźliśmy swój rytm gry, podnieśliśmy się z minus 15 i wyciągnęliśmy zwycięstwo. Jak to mówią: wygranych się nie osądza, więc cieszmy się z dwóch punktów. Trzeba wyciągnąć lekcje z tego meczu i jechać do Warszawy na kolejne ważne i trudne starcie.
PGE Turów Zgorzelec – Czarni Słupsk 82:81 (25:22, 15:33, 28:14, 14:12)
PGE Turów: Roderick Camphor 19, Kacper Borowski 17, Cameron Ayers 14, Bradley Waldow 10, Bartosz Bochno 9, Jacek Jarecki 6, Jakub Patoka 4, Stefan Balmazović 3, Karolis Petrukonis 0, Jakub Koelner 0.
Czarni: Drew Brandon 18, Dominic Artis 14, Justin Watts 14, Łukasz Seweryn 7, Łukasz Bonarek 7, Piotr Stelmach 7, Mantas Cesnauskis 6, Lauris Blaus 6, Daniel Wall 2, Piotr Powideł 0.