Glenn Cosey (27 pkt) bohaterem wicemistrza Polski, choć świetnie grał cały zespół. Polski Cukier wygrał 109:101 z Kingiem Szczecin, bo jeden Paweł Kikowski (30 pkt) to tego dnia za mało.
Wilki Morskie po porażce w Toruniu mają bilans 8-7 i nie najgorszą pozycję wyjściową przed Nowym Rokiem. Faworytem sobotniego starcia byli torunianie, ale King Szczecin od początku utrzymywał się w grze i po pierwszej kwarcie mieliśmy remis 23:23. Kapitalnie dysponowani goście wypracowali sobie przewagę w drugiej kwarcie i do przerwy rzucali ze skutecznością 69%. Bezbłędny był Glenn Cosey, który był kluczowy także w drugiej połowie.
Po zmianie stron Wilki Morskie ruszyły do odrabiania strat. Dobrze prezentowali się Medlock i Jogela, ale prawdziwe show zaprezentował Paweł Kikowski. Kapitan Kinga przy słabszej skuteczności wymuszał faule i trafiał rzuty osobiste. Pod koniec kwarty nie mylił się także z dystansu przewaga gospodarzy zmalała. Pod koniec trzeciej kwarty trener Mindaugas Budzinauskas został ukarany drugim przewinieniem technicznym i musiał opuścić ławkę rezerwowych. Obowiązki pierwszego szkoleniowca przejął Łukasz Biela.
Przestój na początku czwartej części meczu spowodował, że gospodarze wypracowali sobie dwucyfrową przewagę. Goście w końcówce zdołali zmniejszyć stratę, ale ostatecznie ulegli srebrnemu medaliście poprzedniego sezonu 101:109. King nie grał źle w obronie, to raczej Polski Cukier potwierdził, że jest w świetnej formie. Trzy dni temu wicemistrzowie Polski rozgromili Polpharmę, a w meczu z Wilkami wykazali się kapitalną skutecznością.
Następne spotkanie szczeciński zespół rozegra 8 stycznia na własnym parkiecie z Treflem Sopot.
Polski Cukier Toruń – King Szczecin 109:101 (23:23, 30:22, 30:33, 26:23)
Polski Cukier: Cosey 27, Cel 21, Mbodj 17, Wiśniewski 12, Diduszko 11, Śnieg 9, Gruszecki 7, Sulima 5, Perka 0.
King: Kikowski 30, Jogela 20, Medlock 18, Paliukenas 16, Diduszko 6, Harris 5, Kowalczyk 2, Bartosz 2, Desiatnikov 2.