Autor: Michał Kajzerek
MKS Dąbrowa Górnicza w wyjazdowym meczu pokonał Legię Warszawa i odniósł siódme zwycięstwo z rzędu. To oznacza, że ekipa wyrównała najdłuższą serię zwycięstw w historii swoich występów na parkietach ekstraklasy.
LEGIA WARSZAWA – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 77:81 (18:19, 18:22, 20:25, 21:15)
Trener Jacek Winnicki wypuścił na spotkanie z Legią Warszawa standardową piątkę z Dambrauskasem, Broussardem, Wołoszynem, Sheltonem i Gabińskim. Zespół ze stolicy przystępował do tej rywalizacji z najgorszym bilansem w lidze (0-11). Po znakomitej penetracji zakończonej punktami Dambrauskasa, goście prowadzili 10:7, ale kolejnych siedem punktów zdobyli gospodarze. Szczególnie aktywny był Anthony Beane, który dołączył do Legii kilka dni temu. Dąbrowianie mieli problem ze skutecznością z dystansu, a dodatkowo przeszkadzała obrona strefowa przeciwnika.
Po pierwszych 20 minutach MKS prowadził 19:18, gdy za trzy przymierzył Jovan Novak. Cały czas toczyła się wymiana ciosów, ekipa z Zagłębia nie potrafiła narzucić swojego rytmu gry i przełamać defensywy Legii. Dopiero druga trójka Bartka Wołoszyna dała gościom 5-punktowe prowadzenie 30:25. Ekipa Tane Spaseva cierpiała na tym, że trzy przewinienia popełnił Beane. Trener do końca pierwszej połowy nie chciał z niego korzystać. MKS po 20 minutach prowadził 41:36.
Po dobitce Dambrauskasa, dąbrowianie byli +8 i trener Spasev poprosił o przerwę na żądanie. Za chwilę po punktach z faulem Witalija Kowalenko, prowadzenie urosło do dwóch cyfr. Choć mimo tego, że gracze z Zagłębia konsekwentnie stawali na linię rzutów wolnych, przewagi nie udało się powiększyć. W międzyczasie czwarty faul złapał Amerykanin D.J. Shelton. Przed ostatnimi 10 minutami na Bemowie prowadzili 66:56.
Gościom przez obronę strefową legionistów brakowało rozegrania, ale dwoma trójkami 10-punktowe prowadzenie utrzymał Novak. Zahamował tym rozpędzającego się rywala. Za chwilę za trzy celnie przymierzył Aaron Broussard. Na 4 minuty przed końcem, dąbrowianie prowadzili 81:70 po punktach spod kosza Sheltona. Nie obyło się jednak bez dramatów. Gdy na zegarze pozostawało 45 sekund, po punktach Huntera Mickelsona gospodarze tracili już tylko 4 oczka. Zrobiło się nerwowo.
MKS-owi ostatecznie dopisało sporo szczęścia. Po time-oucie gracze trenera Winnickiego popełnili stratę, ale Jobi Wall nie trafił w kontrze za trzy, co przesądziło o siódmej wygranej z rzędu ekipy z Zagłębia. Aaron Broussard skończył mecz z dorobkiem 13 punktów, 10 zbiórek i 4 asyst. Kolejnych 17 oczek i 13 zbiórek Sheltona. Na kolejny mecz zespół wraca do Hali Centrum, gdzie 22 grudnia zagra z Asseco Gdynia.
Legia: Beane 21, Kukiełka 16, Mickelson 16, Wall 10, Tharpe 8, Linowski 5, Robak 1, Aleksandrowicz 0, Andrzejewski 0, Wilczek 0
MKS: Shelton 17, Novak 16, Broussard 13, Kowalenko 10, Wołoszyn 10, Pamuła 9, Dambrauskas 6, Gabiński 0, Kucharek 0