Nie jest to zaskoczenie. Od jakiegoś czasu trzeba było tylko czekać na oficjalny komunikat ze strony klubu, który brzmi następująco: Jimmy Gavin rozwiązał kontrakt z Kingiem Szczecin za porozumieniem stron.
Amerykanin miał być gwiazdą, miał być pierwszym rozgrywającym u trenera Mindaugasa Budzinauskasa, a wyszło zupełnie inaczej. Już na początku przegrał walkę o miejsce w piątce z Sebastianem Kowalczykiem, którego tak dobra postawa zaskoczyła chyba wszystkich.
Gavin głównie wchodził z ławki. W tej roli też nie do końca się sprawdził, bo często chciał zaprezentować się jak najlepiej i w konsekwencji forsował grę pod siebie, a nie tego oczekuje trener Budzinauskas. Gavin w 10 meczach średnio zdobywał 7,9 pkt. i miał 1,5 as. na mecz przy skuteczności 39% z gry. Po zakontraktowaniu Carlosa Medlocka przyszłość Gavina stała się jasna.