Znakomity występ Modestasa Kumpysa (29 pkt, 6 zb., 4 przech., 12/16 z gry, w tym trzy efektowne wsady) zapewnił Akademikom (dopiero) drugie w tym sezonie zwycięstwo – chwilę po kompromitującej porażce u siebie z ekipą z Gliwic i zwolnieniu trenera Szczubiała. Miasto Szkła zresztą przyjechało do Koszalina jako faworyt i do połowy czwartej kwarty prowadziło różnicą 8 punktów. AZS rozegrał jednak najlepsze pięć minut w tym sezonie i na dwutygodniową przerwę w rozgrywkach schodzi z nadzieją, że coś się da jeszcze z tą ekipą ugrać.
O ile pierwsza połowa przebiegała w dość niemrawym tempie, a efektownych akcji było jak na lekarstwo, o tyle druga zdołała już nieco rozruszać niezbyt licznie zgromadzoną w hali widownię, a w ostatniej odsłonie nawet poderwać miejscowych kibiców, którzy zdążyli się już w międzyczasie przyzwyczaić, że AZS-owi ze zwycięstwami w tym sezonie nie po drodze. Tym bardziej, że do 35 minuty z nieistniejącymi podkoszowymi Akademików robił co chciał JayVaughn Pinkston (21 pkt., 8/11 z gry, 3 zb., 3 as., 2 prz., 1 bl.), solidne wsparcie zapewniał mu Seid Hajrić (10 pkt., 7 zb.), a trójkami z lewego narożnika raził Krzysztof Jakóbczyk (13 pkt., 3/7 za trzy). W ekipie gospodarzy grę ciągnął Kumpys (17 pkt. w pierwszej połowie), swoje rzucał Qyntel Woods (14 pkt., 5 zb., 2 bl.), ale za bardzo forsował rzuty z dystansu (2/8), a po niezłym początku zupełnie zgasł Damian Jeszke (7 z 8 punktów rzucił w pierwszej odsłonie, potem spudłował pięć trójek z rzędu). I pewnie nie byłoby zwycięstwa AZS-u, gdyby w drugiej połowie do gry nie włączyli się Jakub Dłoniak (19 pkt., 6/8 z gry) i Diante Baldwin (9 pkt., 6 as., 2 zb.), który mimo kilku nieudanych akcji ostatecznie zaliczył kluczowe trafienia i podania w samej końcówce.
AZS mimo wygranej wciąż znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli, porażka sprawiła zaś, że nienajlepiej wygląda też sytuacja Miasta Szkła. Obie ekipy mają teraz sporo czasu, żeby popracować nad formą i po reprezentacyjnej przerwie powalczyć o polepszenie swych lokat.