Kibice i zawodnicy Miasta Szkła Krosno trafili z piekła do nieba. Mecz przeciwko Kingowi Szczecin zapowiadał się na pogrom, a ostatecznie udało się gospodarzom odwrócić losy spotkania. Duża w tym zasługa Antona Gaddeforsa.
W sobotnim meczu gościom wszystko przychodziło zbyt łatwe. Wilki Morskie zagrały na bardzo wysokiej skuteczności, a goście nie trafiali z otwartych pozycji oraz popełniali proste błędy, co zaowocowało nawet gwizdami z trybun. Gra Kinga była płynna i wszystko układało się tak, jak powinno i stąd prowadzenie 33:13 po pierwszej kwarcie.
W drugiej odsłonie zawodnicy trenera Michała Barana potrafili nieco zmniejszyć straty, ale King wciąż miał wszystko pod kontrolą. Do przerwy goście prowadzili 50:35, a w tym sezonie nie mieli jeszcze sytuacji, w której daliby rywalowi odrobić tak dużą stratę. Trener Mindaugas Budzinauskas dużo pracował ze swoimi graczami nad koncentracją, ale wszystko popsuło się po przerwie.
Miasto Szkła systematycznie odrabiało straty, a duża w tym zasługa Antona Gaddeforsa, który w całym meczu zdobył 29 punktów. Gospodarze dobrze radzili sobie też w wymuszaniu fauli, bo aż 32 razy stawali na linii rzutów wolnych. W trzeciej kwarcie krośnianie wstrzelili się z dystansu. Gracze Kinga byli w obronie nieco zagubieni, a Miasto Szkła najczęściej po penetracjach odgrywało na obwód, gdzie już czekali strzelcy.
Po raz pierwszy w tym sezonie Wilki Morskie stanęły przed wielkim wyzwaniem w postaci meczu na styku. W czwartej kwarcie gospodarze nawet wyszli na prowadzenie i trybuny zdecydowanie odżyły. Paweł Kikowski miał tego dnia łatwość w zdobywaniu punktów, których zdobył aż 30. Świetny mecz rozgrywał także Mateusz Bartosz (20 oczek i 9 zbiórek), który szczególnie dobrze radził sobie na dystansie. King przy remisie 86:86 miał do rozegrania ostatnią akcję, ale została ona rozegrana fatalnie.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, którą, o dziwo, lepiej zaczęli goście, którzy szybko zapomnieli o przewadze, którą zaprzepaścili. Jimmy Gavin i Bartosz zaczęli świetnie, bo od trafienia dwóch trójek, ale to nie zniechęciło gospodarzy, którzy znów szybko odrobili straty, a na 10 sekund przed końcem prowadzili 96:95. Wówczas na linii stanął Sebastian Kowalczyk, ale przestrzelił oba rzuty wolne. Rozgrywający Wilków tego dnia w zdobywaniu punktów był bezproduktywny (0/5 z gry), ale zaliczył siedem asyst.
Ostatecznie King przegrał wygrane spotkanie i musi przełknąć gorzką pigułkę. Przed koszykarzami ze Szczecina trudne zadanie. W niedzielę (godz. 17) do Areny Szczecin zawita Rosa Radom, a więc jeden z kandydatów do medalu. Tym bardziej, gdy do zespołu powrócił Ryan Harrow.
Miasto Szkła Krosno – King Szczecin 98:95 (13:33, 22:17, 29:22, 22:14, d: 12:9)
Miasto Szkła: Gaddefors 29, Pinkston 21, Mustapić 17, Sroka 11, Hajrić 8, Oczkowicz 7, Grochowski 3, Jakóbczyk 2, Alexis 0.
King: Kikowski 30, Bartosz 20, Diduszko 11, Gavin 9, Harris 8, Paliukenas 6, Jogela 5, Desiatnikov 4, Kowalczyk 2, Jonuska 0.