Autor: Tomasz Mucha
Rosa Radom w pierwszym meczu w ramach rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki w sezonie 2017/18 pokazała wysoką klasę. GTK Gliwice nie miało żadnych szans w starciu z silnym rywalem i przegrało po raz drugi w tym sezonie.
Już początek spotkania nie był najlepszy w wykonaniu gliwiczan. Kilka niecelnych rzutów i problem z nadążeniem w obronie spowodował, że Rosa szybko objęła prowadzenie 5:0. Najpierw zza łuku przymierzył Kevin Punter, który dodatkowo był faulowany przez Lukasa Palyze, ale rzutu wolnego nie trafił. Następnie sytuacyjną akcję pod koszem wykorzystał Patrik Auda. GTK przebudziło się dopiero za sprawą Mavericka Morgana, który najpierw przymierzył z półdystansu, a następnie wykorzystał dwa rzuty wolne. Mieli też goście kilka szans na objęcie prowadzenia, ale żaden z rzutów nie wpadł do kosza, a radomianie kolejny raz ruszyli do ataku. Niezwykle aktywny był Maciej Bojanowski i to po jego pięciu punktach podopieczni Wojciecha Kamińskiego objęli prowadzenie 12:4. Trener Paweł Turkiewicz zdecydował się na pierwsze zmiany i te szybko przyniosły efekt. Wprowadzony Quinton Hooker dwa razy trafił zza łuku, a kolejne dwa „oczka” dołożył Morgan i na tablicy świetlnej pojawił się remis (12:12). Na kolejne prowadzenie miejscowych wyprowadził Punter, a kwartę zakończył celną „trójką” Marcin Piechowicz (19:13).
Ten sam zawodnik trafił zza linii 6,75 metra tuż po wznowieniu gry. Próbował odpowiadać Jonathan Williams, który w pierwszej kwarcie nie potrafił znaleźć drogi do kosza, ale tym razem zdobył cztery kolejne punkty (24:17). Cóż z tego, skoro gospodarze mieli tego dnia bardzo dobrze nastawione celowniki i kolejne rzuty z dystansu w wykonaniu młodszego z braci Piechowiczów oraz Igora Zajcewa wpadły do kosza (32:19). Wśród gliwiczan otworzył się w końcu Palyza, który wcześniej nie miał zbyt wielu okazji do rzutu. Jego cztery punkty to było jednak za mało na rozpędzonych radomian, którzy w ataku grali z dużym luzem i umiejętnie dzielili się piłką. Kiedy dogranie pod kosz wykorzystał Jarosław Trojan (41:23) trener Turkiewicz poprosił o przerwę na żądanie. Ta niewiele zmieniła w obrazie gry, a gdyby nie skuteczny Morgan przewaga gospodarzy byłaby już kolosalnych rozmiarów. Amerykański środkowy zdobył do przerwy 13 punktów, a strata do rywala wynosiła 14 „oczek” (45:31).
Choć pierwsze punkty w drugiej połowie zdobył Auda, to potem do głosu doszli gliwiczanie i wydawało się, że złapali w końcu swój rytm. Dobrym wejściem pod kosz popisał się Palyza, Morgan dobił rzut Skibniewskiego, a Williams wykończył kontrę (47:37). Goście mieli szansę jeszcze bardziej zbliżyć się do rywala, ale stratę popełnił Palyza, a Sokołowski z zimna krwią wykończył kontrę. Chwilę później w jego ślady poszedł Auda i Rosa znów kontrolowała przebieg wydarzeń na parkiecie. Kolejną „trójkę” dołożył Punter, a następną kontrę wsadem zakończył Zajcew. Serię radomian (56:37) przerwał trener Turkiewicz prosząc o przerwę na żądanie. Ta pomogła tylko tyle, że przewaga miejscowych już nie rosła. Ale kiedy znów w końcówce kwartę przyspieszył Punter Rosa pokazała swoją siłę. Pięć kolejnych punktów Amerykanina ustaliło wynik po trzech kwartach (69:45).
Próbował gliwiczan poderwać Kacper Radwański, który trafił z rogu boiska. Cóż z tego, skoro po chwili swoje wysokie umiejętności ponownie potwierdził Punter. Dwie „trójki” ostatecznie przesądziły losy tego spotkania (75:48), a Wojciech Kamiński mógł zacząć wprowadzać zawodników rezerwowych na parkiet. Podobnie zresztą zrobił trener Turkiewicz i mecz zrobił się bardziej wyrównany. Ostatecznie GTK zdołało nawet zakończyć tą kwartę zwycięstwem, ale sumarycznie rozmiary porażki i tak były bardzo wysokie.
Za tydzień gliwiczanie udadzą się do Zgorzelca, gdzie zagrają z PGE Turowem.
Rosa Radom – GTK Gliwice 86:64 (19:13, 26:18, 24:14, 17:19)
Rosa: Punter 25 (6×3), Bojanowski 11 (1×3), Sokołowski 8, Auda 12, Trojan 3 – Marcin Piechowicz 11 (3×3), Zajcew 11 (1×3), Szczypiński 3 (1×3), Zegzuła 2, Witka, Wątroba
GTK: Skibniewski 2, Williams 12, Palyza 12 (2×3), Zmarlak, Morgan 17 – Marek Piechowicz 7 (1×3), Hooker 6 (2×3), Ratajczak 5, Radwański 3 (1×3), Jędrzejewski Pieloch, Salamonik.