Defensywa Polpharmy znów wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. King nie miał na nią odpowiedzi i przegrał 66:87. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał.
Nie tak miał wyglądać drugi mecz w Arenie Szczecin w tym sezonie. Gdyby mecz z Polpharmą przełożyć na ten poniedziałkowy, to King zaprezentował się jak Legia, a Polpharma jak King. Goście grali bardzo intensywnie, szczególnie w defensywie, do czego przyzwyczaił kibiców w poprzednim sezonie trener Mindaugas Budzinauskas. Na trybunach zasiadło mniej kibiców niż w meczu z Legią, a największy hałas robili fani ze Starogardu.
Farmaceuci przez cały mecz byli dowodzeni przez Marcina Fliegera, który po raz kolejny wrócił do Szczecina i znów był najlepszy na parkiecie. Były gracz Wilków Morskich zdobył 18 punktów i rozdał 6 asyst w 21 minut. Gospodarze szybko mieli problemy z faulami i w konsekwencji Polpharma miała 11 rzutów osobistych w samej pierwszej kwarcie. Łącznie King faulował aż 26 razy.
Wynik 17:27 mógł być jeszcze wyższy, ale Mateusz Bartosz trzymał gospodarzy w grze. 30-latek był jedynym pozytywem po stronie szczecińskiego zespołu. Za to najbardziej sfrustrowany był Paweł Kikowski. Kapitan Wilków z gry miał zaledwie 2/11, a do tego zespół z nim na parkiecie był -23.
Polpharma miała pod kontrolą całe spotkanie i wygrała 87:66. King musi zapomnieć jak najszybciej o tym pojedynku, bo już w niedzielę (godz. 17) do Szczecina przyjedzie mistrz kraju – Stelmet Zielona Góra. Będzie to mecz na najwyższym poziomie trudności. Pocieszający może być fakt, że raczej nie można zagrać gorzej niż z przeciwko Polpharmie.
– To moja wina, nie przygotowałem należycie drużyny. Mieliśmy na wszystko bardzo mało czasu i Polpharma to wykorzystała – powiedział trener Budzinauskas.
King Szczecin – Polpharma Starogard Gdański 66:87 (17:27, 9:23, 22:18, 18:19)
King: Bartosz 14, Jogela 10, Kowalczyk 9, Kikowski 7, Harris 6, Desiatnikov 6, Gavin 5, Paliukenas 4, Majcherek 3, Diduszko 2.
Polpharma: Flieger 18, Bojić 17, Thomasson 15, Milovanović 12, Szymański 10, Schenk 7, Davis 3, Gołębiowski 3, Tanksley 2.