Obie drużyny przystępowały do spotkania bez wygranej. Obie miały swoim fanom, coś do udowodnienia po falstartach na inauguracji sezonu ligowego. Poprzez zachowaną ciągłość składu to goście, Energa Czarni Słupsk byli faworytem spotkania w Koszalinie. Miejscowy AZS z kolei , po wpadce przeciwko beniaminkowi PLK z Krosna, chciał się jak najlepiej zaprezentować przed własną publicznością podczas derbów Pomorza Środkowego. O zwycięstwo grano niemal do ostatniej sekundy meczu.
Miejscowi, prowadzeni przez amerykański tercet Remon Nelson (17 pkt i 6 as), Darrell Harris (18 pkt i 12 zb) oraz Kenny Manigault (12 pkt) przez długie momenty spotkania utrzymywał się w grze o zwycięstwo. Przyjezdni opierali swój atak na Jerelu Blassingame’ie (27 pkt i 7 as) oraz Gregu Surmaczu (17 pkt i 5 zb). Jak się później okazało to właśnie skrzydłowy z paszportem kanadyjskim oraz z przeszłością gry w AZSie Koszalin został bohaterem spotkania.
Najpierw jednak sporo dobrego robił Nelson, którego trafienia oraz dogrania m.in. do Harrisa , dały Akademikom najwyższe w meczu prowadzenie , 80-74. Następnie gorąca głowa Amerykanina oraz seria zbyt szybkich rzutów zafundowała miejscowym kibicom oraz kibicom siedzącym przed telewizorami emocje do samej 40. minuty. Kolejne przerwy na żądnie trenera Piotra Ignatowicza niewiele zmieniały w grze jego podopiecznych. Z drugiej strony, wskazówki Robertsa Stelmahersa trafiały do słupskich zawodników by w efekcie przynieść pierwsze zwycięstwo w sezonie Czarnych.
W najważniejszym momencie meczu Ignatowicz zdecydował się ustawienie strefy w obronie, przy której to kompletnie pozostawiony w narożniku – Surmacz – skorzystał z wolnej pozycji , trafiając z rogu za trzy punkty (83-80). Jeszcze kilka akcji wcześniej wydawało się, iż podobną – na wprost kosza – akcją , zwycięstwo Akademików przypieczętował Piotr Stelmach (12 pkt i 6 zb).
AZS przegrał wygrany mecz, a ponadto trener Ignatowicz ściągnął na siebie falę krytyki, po bardzo nieporadnie rozegranej końcówce spotkania. Faworyzowani i wskazywani jako kandydata do medali gracze Robertsa Stelmahersa znów wyglądali jakby nie wykorzystali swojego potencjału i z trudem przyszła im pierwsza ligowa wygrana. Na koniec jednak przypomnijmy sobie hasło, iż „derby rządzą się swoimi prawami”.
AZS Koszalin – Energa Czarni Słupsk 80:83 (17:19, 22:21, 19:22, 22:21)
AZS Koszalin: Darrell Harris 18, Remon Nelson 17, Kenny Manigault 12, Piotr Stelmach 12, Jakub Zalewski 11, Sławomir Sikora 4, Daniel Wall 4, Przemysław Wrona 2, Marcin Nowakowski 0, Igor Wadowski 0, Alvin Brown 0
Energa Czarni Słupsk: Jerel Blassingame 27, Grzegorz Surmacz 17, Stanley Burrell 12, Marcus Ginyard 12, David Kravish 8, Mantas Cesnauskis 5, Justin Jackson 2, Piotr Dąbrowski 0, Łukasz Seweryn 0, Mateusz Jarmakowicz 0.