W drodze po los na loterii. Rozmowa z Marcelem Kliniewskim

21 sierpnia Marcel Kliniewski (rocznik 1996)12049498_476676692515326_7308075024993719824_n, mierzący 213 centymetrów koszykarz WKS-u Śląska Wrocław występujący dotychczas na parkietach drugoligowych, wyleciał do Stanów Zjednoczonych. W rozmowie z naszym portalem mówi m.in. o tym kto pomagał mu podjąć decyzję, co robi gdy ma problem w szkole i przyznaje jaka jest jego największa pokusa w USA. Zapraszamy do lektury!

Patryk Corso: Miasteczko Lee. Stan Maine. Kawał drogi. Tęsknisz za domem?

Marcel Kliniewski: Raczej nie… Albo jeszcze nie. Jestem tu dopiero miesiąc, ciężko powiedzieć jak będzie za 2, ale już 4 lata żyłem poza domem we Wrocławiu. To mnie trochę przygotowało do długiego wyjazdu. Tęsknię bardziej za „rozmową”. Jestem komunikatywny, co dało się zauważyć w Polsce, lecz tutaj ogranicza mnie bariera językowa. Nie znam na tyle zwrotów, żeby rozmawiać o wszystkim. Nie ma tu Polaków, a poza tym mój współlokator z Serbii nie mówi wcale po angielsku.

Co zadecydowało o twoim wyjeździe?

Robert Tomaszek powiedział mi wprost: „Jeżeli chcesz grać wyżej niż w 2 lidze musisz wyjechać do USA”. Nakreślił mi co jest związane z taką decyzją zaznaczając, że nie każdemu zdarza się „wygrać los na loterii”. Wcześniej rozmawiałem z trenerem Jankowskim. Niedługo po tych rozmowach byłem już zdecydowany wyjechać.

Ile opcji rozpatrywałeś na dalszą ścieżkę? Lee Academy, WKS Śląsk? Były inne propozycje?

Było parę propozycji ze Stanów Zjednoczonych. Jednak do wielu szkół wymagano testu SAT, którego nie posiadam. Do Lee Academy potrzebowałem jedynie chęci i pomocy ze strony klubu. Ta szkoła zadeklarowała się, że przygotuje mnie do tego testu. Gdybym miał SAT pewnie byłbym teraz gdzieś indziej, być może już w college.

Nie ciężko o opinie, że w Stanach są większe możliwości rozwoju, zgodzisz się? Jakość treningu i jego warunki są dużo lepsze niż w Polsce?

Widać dużą różnicę już po paru dniach. Wszystko jest na miejscu. Nie muszę nigdzie dojeżdżać – tak jak w Polsce. Trzy treningi po 2 godzinny przygotują mnie lepiej niż jeden dziennie. Co do szkoły. Jeżeli cię w niej nie ma… to nie możesz wziąć udziału w treningu, proste. Nauka postawiona jest na pierwszym miejscu. Nauczyciele cały czas są na wyciągnięcie ręki, więc jeżeli mam jakiś problem z przedmiotem to po prostu pukam do sąsiedniego pokoju.

12003184_474628769386785_7582264061493267634_n

A różnice w indywidualnym podejściu trenera do zawodnika?

Każdy ma inny styl pracy z zawodnikami, więc ciężko porównywać. Tutaj trener jest w każdym aspekcie twojego życia. Idziesz rano na trening, do szkoły, na obiad, do sklepu lub oglądać film do pokoju z telewizorem… wszędzie jest trener. Zna cały twój plan dnia, a wiadomo jak to jest w Polsce. Trener jest tylko dwie godziny w dniu, a po treningu możesz iść robić co ci się żywnie podoba. Nie śpisz całą noc? Ważne żebyś był na treningu. Tutaj jest zupełnie inaczej.

Jednym z kluczowych elementów w funkcjonowaniu zespołu jest team spirit. Jak go osiągnąć, gdy w jednej drużynie znajdują się ludzie z całego świata?

Ciężko tu mówić o takim prawdziwym team spirit, ponieważ jeszcze się poznajemy. Każdy ma inny poziom angielskiego i staramy się jakoś porozumieć. Myślę jednak, że to tworzy pewną więź. Każdy jest z innego krańca świata, daleko od domu, musimy się wspierać. Najbardziej jednak zjednuje koszykówka. Wspólny wysiłek i codzienna walka łączą najbardziej. Nie ważne skąd jesteś i dla kogo wcześniej grałeś. Teraz gracie razem i to się tylko liczy.

Mieszkając we Wrocławiu nie mogłeś narzekać na brak możliwości spędzania wolnego czasu. Duże miasto, młody człowiek. Łatwo ulec pokusom i stracić koncentrację ukierunkowaną na koszykówkę. Jak jest teraz? Amerykańskie miasteczko – 200 mieszkańców. W około las. Co z wolnym czasem i pokusami?  

Każdy sportowiec mieszkający w dużym mieście np. we Wrocławiu wie, że łatwo się zdekoncentrować. Tak jak już wcześniej wspomniałem, wracasz z hali i możesz nie spać całą noc ważne, by być na następny dzień na treningu. Nie chodzi mi tylko o imprezy. Chodzi też o takie rzeczy jak wyjście do kina z kumplami lub z dziewczyną. Tutaj takie rzeczy jedynie w weekendy. I mam na myśli tylko kino z drużyną, bo wydaje mi się, że dziewczyn nie można dotknąć. Wszędzie są nauczyciele i opiekunowie, którzy bardzo nas pilnują. O imprezach nawet nie wspominam. Nie ma mowy. Tutaj jedyną moją pokusą jest sen. Tyle godzin treningów na prawdę wyczerpuje, więc szuka się choćby 15 minut na drzemkę pomiędzy szkołą i treningami.

W Lee przygotowujesz się do studiów. Intensywna nauka angielskiego między treningami, dzień jak co dzień?

W szkole uczę się jedynie angielskiego i matematyki, czyli przedmiotów, które są potrzebne do egzaminu SAT. Codziennie mam parę godzin tych lekcji. Na razie najciężej jest mi ze zrozumieniem niektórych tematów na angielskim. Tak jak wspomniałem wcześniej mój angielski nie jest jeszcze na wysokim poziomie, ale nauczyciele są zawsze gotowi do pomocy, więc myślę, że jeszcze jeden lub 2 miesiące i nie będzie takich problemów. Dużo prac domowych przygotuje mnie jeszcze lepiej do testu.

12049290_480235265492802_740203388065768263_n

Wątek patriotyczny pozostaje, na treningach przeklinasz po polsku?

Oj aż wstyd się przyznać jak bardzo. Moi koledzy znają już chyba wszystkie przekleństwa po polsku. Choć już czasami przeplatam je z angielskimi. Trener nie pozwala nam mówić w naszych ojczystych językach, żebyśmy się lepiej uczyli angielskiego, ale do przekleństw się nie doczepia.

Pokus nie ma praktycznie wcale, czyli hala, szkoła, siłownia, hala? Masz czas jeść? W jaki sposób wygląda twoja dieta?

Z jedzeniem wygląda to bardzo dobrze. Rano śniadanie potem szkoła, w trakcie szkoły obiad i pod wieczór kolacja. Ogólnie jedzenie jest bardzo tłuste, co widać po niektórych Amerykanach, lecz ja z moim kolegą z Czarnej Góry zrobiliśmy sobie własną dietę. Dużo warzyw i owoców. Z mięsa jedynie kurczak. Ziemniaki zastąpiliśmy ryżem. Bardzo fajne jest też to, że możesz iść do kucharza i powiedzieć co chcesz na obiad lub kolację i on ci to przygotuje. Jem po trzy, cztery banany dziennie i pije dużo mleka, więc jest zdrowo jak na razie, choć czasem zdarza mi się złamać dietę. W końcu parę kawałków pizzy raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi.

Pojawiało się już jakieś zainteresowanie twoją osobą ze strony trenerów NCAA?

Zainteresowanie jest duże. Nawet nie spodziewałem się, że będzie aż tak duże. Są propozycje z Dywizji I w różnych stanach. Jedyne czego potrzebuje to SAT. W ciągu ostatnich kilku dni było sporo trenerów, z którymi rozmawiałem. Niektóre szkoły chcą z naszej drużyny po kilku zawodników, więc może tym razem nie pójdę sam. Mam już jedno miejsce na oku, ale nie chce zdradzać szczegółów. Teraz liczy się ciężka praca w szkole i na treningach.

Starcie WKK Wrocław – WKS Śląsk Wrocław to najlepsza koszykówka młodzieżowa w Polsce?

Hmm ciężkie pytanie. Dla mnie to zawsze było najważniejsze starcie. Dwa dobre kluby z dobrymi zawodnikami w jednym mieście. Myślę, że zależy tu od roczników i od trenera. Na Pomorzu są bardzo dobre drużyny. Wystarczy spojrzeć na medale z Mistrzostw Polski. Wrocławskie kluby są w czołówce, ale według mnie to finał na mistrzostwach jest najlepszą koszykówka w Polsce.

Rozmawiał Patryk Corso

Pin It

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.