Drugie ligowe spotkanie z rzędu – nad kolejnym beniaminkiem TBL po Wikianie Start Lublin – wygrali koszykarze Mistrzów Polski. Mimo, że forma zgorzelczan dalej pozostawia wiele do życzenia to podopieczni Miodraga Rajkovića powrócili na trzecią pozycję w tabeli PLK m.in. dzięki porażce Rosy Radom z AZS-em Koszalin (81:85).
Damian Kulig, Tony Taylor i Mardy Collins ta trójka poprowadziła PGE Turów Zgorzelec do 18. wygranej w sezonie. Wspomniane trio zdobyło w sumie 49 punktów z czego 19 padło łupem wracającego do wyższej dyspozycji reprezentanta Polski. Kulig dołożył do dorobku 7 zbiórek i trafił 8 z 11 rzutów z gry.
Zgorzelczanie w pewnym momencie spotkania wygrywali nawet 15 punktami, ale podobnie jak w spotkaniu pierwszej rundy, gracze Wojciecha Wieczorka potrafili napsuć sporo krwi Mistrzowi Polski. Na pięć minut przed końcem spotkania PGE Turów wygrywał tylko jednym punktem (80:79), ale sytuację ratowali wspomniani już Kulig i Taylor. Podpopieczni Miodraga Rajkovića zagrali bardzo dobrze w ostatnich minutach spotkania wykorzystując swoje doświadczenie zdobyte na europejskich parkietach i wygrali ostatni fragment gry w stosunku 10:2.
Świetny mecz po stronie MKS rozegrał Miles McKay, który zdobył 24 punkty i był najlepszym strzelcem nie tylko swojego zespołu, ale i całego spotkania. Niestety zarówno McKay (4) jak i jego koledzy popełniali za dużo strat (18 przy 9 Turowa) by sprawić niespodziankę w PGE Arenie, w Zgorzelcu…
Jeśli zgorzelczanie wygrają zaległy mecz z Energą Czarnymi Słupsk to mają realną szansę na powrót na fotel lidera TBL, bowiem wczoraj Stelmet przegrał właśnie z Energą Czarnymi (70:72).
PGE Turów Zgorzelec – MKS Dąbrowa Górnicza 90:81 (27:20, 25:20, 23:29, 15:12)
PGE Turów: Collins 13 (1), Kulig 19, Karolak 3 (1), Gospodarek 6 (1), Dylewicz 9 (2), Moldoveanu 7 (1), Czyż 2, Taylor 17, Natiażko 6, Wright 8
MKS: Brown 15 (2), Dziemba 3 (1), Piechowicz 11 (1), Małecki 1, Metelski 4, Zmarlak 14, McKay 24 (1), Szymański 0, Weaver 4, Pepper 5 (1)