Śląsk Wrocław po słabych wynikach w ostatnich 5 ligowych kolejkach, w których przegrywał 4-krotnie wzniósł się na wyżyny swoich możliwości i na własnym parkiecie ograł niepokonaną od 6 kolejek – Rosę Radom. Choć początek spotkania nie przebiegał pod dyktando gospodarzy hali Orbita, to od początku drugiej połowy włożyli oni większe zaangażowanie w grę defensywną oraz przy mocnym występie Łukasza Wiśniewskiego (22 pkt) ograli wyżej notowanych gości. Śląsk dzięki świetniej postawie w trzeciej kwarcie (23-8) utrzymał kontakt z ligową czołówką oraz zachował szansę na rozstawienie podczas pierwszej rundy play off. Przełamał również serię trzech z rzędu porażek z drużyną z Radomia.
Rosa przede wszystkim nie mogła liczyć na kontuzjowanego Urosa Mirkovića, którego przy słabo dysponowanych podkoszowych – Robercie Witce (1/7 z gry) oraz Kimie Adamsie (0 pkt i 5 fauli w 10 minut) – najwyraźniej zabrakło Wojciechowi Kamińskiemu. Goście próbowali swojej najmocniejszej w tym sezonie broni, mianowicie rzutów za trzy punkty. Jednak pod koniec pierwszej połowy radomianie mieli na koncie 1 celną próbę z dystansu przy 13 wykonywanych rzutach! Dodatkowo , drugą meczową bolączką trenera Kamińskiego okazały się straty piłek. Przyjezdni aż 22-krotnie tracili piłkę i nie mogli złapać rytmu gry.
Rytm natomiast złapali gospodarze, ale dopiero od trzeciej kwarty. Początkowo Śląsk całkiem nierozsądnie wdał się w wymianę rzutów za trzy punkty i podobnie do Rosy piłka nie chciała wpadać do kosza , po rzutach miejscowych zawodników. Rocky Trice spudłował wszystkie trzy próby, natomiast Vuk Radivojević dopiero z końcówką trzeciej kwarty wrzucił piłkę do kosza (i to pod presją czasu, notując łącznie 2/7 za trzy pkt, przy 5 stratach). Śląsk mógł za to liczyć na Łukasza Wiśniewskiego , notującego najlepszy występ od transferu ze Zgorzelca. Reprezentant Polski trafił 5 z rzędu punktów na starcie trzeciej kwarty i następnie dał wrocławianom prowadzenie. Do końca trzeciej odsłony Łukasz przy asyście rozpędzającego się Jakuba Dłoniaka (15 pkt) zanotował – w przeciągu tylko 10 minut – 11 oczek. Zawodnicy Emila Rajkovića wykorzystywali też ochotę do gry Aleksandara Mladenovića; Serb aktywnie dostawał się pod kosz rywala i gdyby nie rzuty przestrzelone z najbliższej odległości czy 4 niecelne osobiste to miał realną szansę na zdobycz wyższą aniżeli 11 pkt (w całym meczu).
Na pewno ozdobą meczu było starcie twarzą w twarz Jakuba Dłoniaka (ex Rosa) z Michałem Sokołowskim. Strzelec Śląska wygrał bezpośrednią rywalizację , notując 15 punktów oraz nie raz zdobywając punkty przy asyście Sokołowskiego. Skrzydłowy Rosy zakończył mecz z 10 oczkami, ale popisał się też najefektowniejszą akcją meczu, z efektownym włożeniem piłki do kosza obok Dłoniaka.
Radomianon do zwycięstwa zabrakło efektywnie grających Amerykanów, Danny’ego Gibsona oraz Mike’a Taylora. Ex rozgrywający Śląska (2/6 za trzy) , starał się i dyktował tempo przy akcjach gości, trafiając 6 z 14 rzutów z gry, jednak do najlepszych występów sezonu sporo brakowało . Były obrońca Turowa Zgorzelec popełniał zbyt wiele strat – 6 – a w dodatku też nie był w stanie wstrzelić się przy rzutach dystansowych (2/7). Efekt był taki, iż w całej czwartej kwarcie Śląsk kontrolował przebieg spotkania i nie dał szans przyjezdnym na poprawienie wyniku potyczki.
Wynik: Śląsk Wrocław – Rosa Radom 81-70
WKS Śląsk: Wiśniewski 22, Dłoniak 15, Radivojević 12, Mladenović 11.
Rosa : Taylor 20, Gibson 16, Turek i Sokołowski po 10.