Podopieczni Mariusza Niedbalskiego – który notabene przed startem rozgrywek budował skład Anwilu – podczas telewizyjnego hitu kolejki rozbili gości z Włocławka w dwóch pierwszych kwartach meczu. Zmotywowana ekipa Trefla Sopot szybko narzuciła własny styl gry i tempo meczu, którego włocławianie nie tylko nie wytrzymali, ale na które to nie potrafili znaleźć należytej odpowiedzi. Bohaterami pierwszej połowy byli – seryjnie trafiający strzelcy Trefla – Eimantas Bendzius oraz Michał Michalak. Litewski skrzydłowy brylował na parkiecie w Sopocie, trafiając w sumie 10 z 15 rzutów z gry, w tym cztery próby dystansowe. Kiedy trzeba było przyspieszał akcje gospodarzy, wyprzedzał rywali i kończył akcję efektownym wsadem piłki do kosza. Na przestrzeni drugiej odsłony do dobrze dysponowanego kolegi dołączył Michał Michalak, który z kolei serią celnych rzutów (m.in. dwoma za trzy punkty) zwiększył przewagę gospodarzy do 18 punktów. Wówczas większość fanów oglądających spotkanie była przekonana, iż goście nie mają szans na powrót do gry o zwycięstwo.
Mimo, że to właśnie Trefl jeszcze dwa tygodnie temu przechodził wyraźny kryzys, ustanawiając niechlubny rekord klubu w ilości pięciu porażek w serii, to sopocka drużyna wcale nie przypominała siebie z okresu pracy z Dariusem Maskoliunasem. Zmotywowani sopocianie dominowali po obu stronach sopockiego parkietu i za sprawą swoich obwodowych liderów wypadali naprawdę dobrze na tle słabo dysponowanego rywala. Goście grali bez charakteru, bez większego pomysłu na grę , a proste straty przy rozegraniu piłki czy pochopne decyzje rzutowe psuły szanse Anwilu na zwycięstwo. Włocławianie w rzeczywistości mieli pokazać swojemu eks trenerowi , iż nadal liczą się w walce o play off 2015. Tymczasem ciężko było dopatrzeć się w grze włocławian determinacji i woli walki. Brakowało też rozsądku przy kolejnych akcjach amerykańskich obwodowych – Deonty Vaughna (2/9 z gry) i Chase’a Simona (5/15 z gry) – a ich selekcja rzutowa pozostawiała wiele do życzenia trenerowi Predragowi Krunićowi. W dodatku chorwacki szkoleniowiec, który podczas dwutygodniowej przerwy nie zdecydował się na angaż klasycznego rozgrywającego, ma nowy ból głowy. Kontuzji mięśnia uda nabawił się jego środkowy, Sejd Hajrić, i zakończył on mecz na drugiej kwarcie.
Anwil zanotował fatalną skuteczność dystansową na poziomie 3 celnych przy 14 próbach rzutu. Również poziom skuteczności z gry był o 10 % niższy od Trefla (47 do 57%). Przed włocławianami teraz trudne boje z PGE Turowem oraz Stelmetem Zielona Góra , a trzy punkty w tych meczach mogą być na miarę awansu do play off. Pytanie, czy sami zawodnicy uwierzą , że są w stanie ograć któregoś z ostatnich finalistów Mistrzostw Polski? Przed Treflem , którego 4 graczy pierwszej piątki zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe teraz równie niełatwe boje przeciwko Stelmetowi oraz z Energą Czarnymi.
Trefl Sopot – Anwil Włocławek 72:60 (16:13, 26:11, 25:23, 5:13)
Trefl: Bendzius 24 (4×3), Michalak 14 (2×3), Leończyk 13, Lydeka 11+11zb, Popović 7, Vasiliauskas 3, Stefański 0, Kemp 0.
Anwil: Crosariol 15, Simon 12, Witliński 8, Wysocki 8, Vaughn 5, Surmacz 5, Eitutavicius 3, Hajrić 2, Kovacević 2, Krajniewski 0.