W telewizyjnym hicie kolejki #16 i na otwarcie rundy rewanżowej, beniaminek TBL – King Wilki Morskie Szczecin podejmował rewelację pierwszej rundy – WKS Śląsk Wrocław. Spotkanie miało szczególny wymiar dla dwóch debiutantów w nowych miejscach pracy – Łukasza Wiśniewskiego oraz Mihailo Uvalina. Ten pierwszy – zawodnik – był bohaterem ostatniego tygodnia, przy transferze z PGE Turowa Zgorzelec do Śląska. Drugi – trener – niespodziewanie wrócił na trenerski stołek i zdecydował się poprowadzić jedną z drużyn dolnej części tabeli. Jak na razie, po 4 wspólnych treningach z drużyną, Serb niewiele zmienił w taktyce nowego zespołu. O ile w pierwszej rundzie Wilki Morskie dzielnie się trzymały we wrocławskiej Orbicie niemal do końca spotkania, o tyle w rewanżu okazały się teamem o wiele gorszym.
Aleksandar Mladenović okazał się najskuteczniejszym graczem spotkania z 28 pkt, a gdyby wykorzystał wszystkie dogrania partnerów pod samą obręcz – czy rzuty wolne – to miał nawet szansę na 40 pkt! Na grę serbskiego środkowego mocno pracował nowy nabytek Śląska – Łukasz Wiśniewski – autor 10 pkt i 8 as. Goście prowadzili bardziej uporządkowaną grę oraz prowadzenie było w ich posiadaniu od pierwszej do ostatniej minuty meczu (a Wilki Morskie tylko raz zdobyły się na remis, 6-6). Ich siłą była postawa graczy obwodowych , napędzających kolejne akcje ofensywne. Po słabym meczu przeciwko Asseco w Gdyni, wrocławianie z poziomu 9 asyst, znów wrócili do zespołowego grania i 20 asyst. To jednak też efekt znacznie słabszej defensywy gospodarzy i to właśnie nad tym elementem będzie musiał popracować ze swoją grupą zawodników Mihailo Uvalin.
Wiśniewski, o którego angaż zabiegał właściciel klubu ze Szczecina – Krzysztof Król, pokazał się z najlepszej strony, trafiając m.in. taki rzut na koniec pierwszej połowy (po którym Śląsk uciekł na 13 oczek).
Od występu w Gdyni , w grze Śląska można było zaobserwować jedną dużą zmianę; nie było już usilnego strzelania zza linii trzech punktów (28 prób), a zespół ograniczył ten element gry do 16 prób (przy 6 celnych). Wrocławianie też wyregulowali celowniki do poziomu 55% z pola gry. Natomiast Emil Rajkovic umiejętnie szachował potencjałem swoich zawodników i ostatnich nabytków, i mógł liczyć na dwucyfrowe zdobycze punktowe Denisa Ikovleva (12), Vuka Radivojevica (10) czy wcześniej wspomnianego Wiśniewskiego (10). Nie straszny trenerowi Śląska był też uraz Rodericka Trice’a (kolano ucierpiało po faulu Rosario).
Czwartej na dziś drużynie PLK udało się zatrzymać Mike’a Rosario , który w 21 minut gry zanotował tylko 8 pudeł i zakończył mecz z zerowym dorobkiem punktowym. Na domiar złego dla miejscowych, do przerwy kompletnie zawodził rozgrywający Trevor Releford. Akcje amerykańskiego obrońcy dopiero nabrały skuteczności w drugiej połowie, ale mimo wszystko nie trafił on wszystkich 5 rzutów zza łuku. Najjaśniejszą postacią wśród przegranych i zarazem sprawiającą wrocławianom najwięcej problemów był Witalij Kowalenko, autor 14 pkt i 9 zb.
W następnej kolejce Śląsk podejmuje Trefl Sopot, natomiast King Wilki Morskie jadą do Koszalina, na mecz z AZSem.
Wynik: King Wilki Morskie Szczecin – WKS Śląsk Wrocław 68:86 (12:20, 16:21, 20:17, 20:28)
Wilki Morskie: Kowalenko 14, Releford 14, Kikowski 13, Larson 8, Flieger 6, Nikolic 5, Bojko 4, Pytyś 4, Rosario 0.
WKS: Mladenovic 28, Ikovlev 12, Radivojevic 10, Wińsniewski 10, Kinnard 6, Trice 6, Skibniewski 6, Dłoniak 3, Gabiński 3, Tomaszek 2.