Wikana Start Lublin przegrał swój siódmy mecz na wyjeździe w tym sezonie i 12 ogólnie. Tym razem, dosłownie rozstrzelał ich Trefl Sopot. Sopocianie trafili aż 17 rzutów za trzy punkty i wygrali 111:94. „W drugiej połowie straciliśmy prawie 70 punktów. Zdecydowanie zabrakło obrony. No i do tego niesamowite 17 trójek Trefla” – mówił po meczu Bartosz Diduszko.
Wśród gości na wyróżnienie zasłużył Bartosz Diduszko. Były gracz m.in. Kotwicy Kołobrzeg i Śląska Wrocław zanotował najlepszy punktowy (24) wynik w tym sezonie. Jednak po meczu nie był zbytnio szczęśliwy.
„Co z tego, skoro przegrywamy kolejne spotkanie. Nie poddajemy się i staramy się pozytywnie patrzeć w przyszłość, ale jest ciężko jeśli cały czas się przegrywa”.
W meczu z Treflem, podopieczni Pawła Turkiewicza prowadzili do przerwy 49:42. Jednak po przerwie Trefl wrzucił wyższy bieg i trafił 13 z 18 rzutów zza linii 6,75m, co dało im dziewiątą wygraną w sezonie 2014/2015.
„Dopóki graliśmy dobrze w obronie to wszystko jakoś wyglądało. Prowadziliśmy albo był remis. Była wiara w zwycięstwo. Jednak Trefl otworzył trzecią kwartę trzema trójkami. Trafiali praktycznie wszystko. Bendzius nawet z rękoma na twarzy. I z +7 zrobiło się za chwilę -7.” – stwierdził skrzydłowy Startu Lublin.
Lublinianie wygrali ostatni mecz 5 grudnia. O przełamanie w najbliższych meczach będzie trudno. Ich przeciwnikami będą drużyny Stelmetu Zielona Góra i Energii Czarnych Słupsk.
„W lidze nie ma już łatwych meczów. Wychodzimy na parkiet z wiarą i po to żeby wygrać, a nie żeby przegrać. Nie ważne czy przegrywa się jednym czy 30 punktami. Porażka jest porażką. Wszystko bym zamienił abyśmy tylko zaczęli wygrywać” – podsumował starszy z braci Diduszko.