PGE Turów Zgorzelec przegrał w Stambule z miejscowym Fenerbahce – 74:89 – w meczu 7. kolejki grupy „C” Euroligi. To druga porażka z mistrzem Turcji i jednocześnie szósta w rozgrywkach. Kluczowa była przewaga uzyskana przez gospodarzy w pierwszych minutach spotkania a następnie czwarta kwarta, w której miejscowi na dobre uciekli gościom z Polski. Mecz zaczął się od 12:0 dla tureckiego potentata…
Podopieczni słynnego Zeljko Obradovicia, który ośmiokrotnie wygrywał Euroligę, twardą obroną i błyskawicznymi kontrami zdominowali mistrzów Polski – występujących bez kontuzjowanego Mardy’ego Collinsa. Gospodarze mieli tylko siedem strat. Gwiazdy europejskiego basketu nie zawodziły, imponował skutecznością wicelider strzelców Euroligi, Andrew Goudelock (21pkt) oraz double-double dla mistrza Turcji uzyskał serbski środkowy Nemanja Bjelica – 14 pkt i 10 zbiórek. Bjelica praktycznie nie miał godnego siebie rywala na pozycji centra, bowiem ani Ivan Zigenarović, a tym bardziej Uros Nikolić nie są tak mobilnymi i ogranymi zawodnikami na najwyższym europejskim poziomie, którzy jeszcze dodatkowo zmagali się z obecnością Jana Vesely’ego (10pkt) . W polskim zespole bliski równania się z Serbem był Damian Kulig, który miał 9 punktów i 10 zbiórek, ale większość punktów nasz silny skrzydłowy zdobył do przerwy…Niestety na starcie czwartej odsłony najlepszy zawodnik Turowa w rozgrywkach borykał się z problemami z przewinieniami (4).
Fenerbahce otworzyło mecz na wysokim tempie, łatwo osiągając 12:0. Dopiero po serii gospodarzy pierwsze punkty dla PGE Turowa uzyskał Damian Kulig. Na 120 sekund przed końcem kwarty Turcy wygrywali 21:4, a wynik jej (26:12) ustalił rzutem z ponad 10 metrów – w ostatniej sekundzie kwarty – Melih Mahmutoglu. Niestety Mistrzowie Polski popełniali szkolne błędy w defensywie a ekipa znad Bosforu wykorzystywała je skrzętnie.
W drugiej i trzeciej kwarcie zgorzelczanie zagrali lepiej i bez większego respektu dla bardziej utytułowanego rywala. Warto jednak zaznaczyć, iż mistrzowie Turcji byli mniej agresywni w obronie oraz nie forsowali już tak wysokiego tempa gry. Ograniczali się do odcinania od podań Kuliga czy pilnowali by nie dochodziło do wolnych pozycji rzutowych u najgroźniejszego przeciwnika. Kiedy Chris Wright zanotował dwa wsady piłki do kosza, a za trzy punkty trafiali Michał Chyliński i Vlad-Sorin Moldoveanu to obraz gry gości uległ poprawie, z nadzieją na lepszy rezultat. Zwłaszcza , że swoją klepkę na dystansie znajdowali kolejni zawodnicy Turowa i w sumie trafili 10-krotnie za trzy, z 45 % skutecznością. Po 20 minutach Fenerbahce prowadziło 48:36.
W kwarcie numer trzy bardziej dokładna gra w ataku naszej eksportowej drużyny, utrzymująca się skuteczność z rzutów z dystansu oraz sprawniejszy powrót do obrony pozwoliły gościom dwukrotnie zmniejszyć przewagę do siedmiu punktów. Wówczas to trafiali Nemanja Jaramaz i ponownie Rumun Moldoveanu.
Mimo wszystko to nadal gospodarze kontrolowali tempo gry , nie dając szans Turowowi na dogonienie się. W czwartej kwarcie team Obradovića zdobył osiem punktów z rzędu i w 32. minucie prowadził już 74:54, zmierzając po drugą wygraną nad Mistrzami Polski.
Za tydzień, w 8. kolejce PGE Turów zmierzy się przed własną publicznością z FC Barceloną. Czekamy na decyzję Euroligi czy mecz odbędzie się w nowo otwartej PGE Turów Arenie, w Zgorzelcu. Fenerbahce zanotowało 5 zwycięstwo i jest już pewne awansu do II rundy rozgrywek.
Wynik: Fenerbahce Ulker Stambuł – PGE Turów Zgorzelec 89:74 (26:12, 22:24, 17:17, 24:21)
Fenerbahce Ulker Stambuł: Andrew Goudelock 21, Nemanja Bjelica 14, Ricky Hickman 11, Luka Zorić 10, Jan Vesely 10, Bogdan Bogdanović 9, Semih Erden 5, Melih Mahmutoglu 5, Emir Preldzić 3, Oguz Savas 1, Kenan Sipahi 0, Berk Ugurn 0.
PGE Turów Zgorzelec: Vlad-Sorin Moldoveanu 16, Nemanja Jaramaz 15, Chris Wright 11, Michał Chyliński 10, Damian Kulig 9, Tony Taylor 7, Ivan Zigeranović 4, Uros Nikolić 2, Filip Dylewicz 0.