Jezioro prowadziło w meczu z AZS-em tylko raz – w pierwszej minucie meczu, potem jednak na boisku istnieli już tylko goście, którzy ostatecznie roznieśli gospodarzy w pył – 118:83, odnosząc jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw w tym sezonie. Jeziorowcy zagrali fatalne zawody, notując 39% skuteczność z gry i pozwalając Akademikom w ataku praktycznie na wszystko. Goście trafiali 66% rzutów z gry (w tym 55% z dystansu) i 96% z wolnych, deklasując rywala praktycznie w każdym aspekcie gry. Efektowne double-double w ekipie AZS-u zaliczyli Szymon Szewczyk (22 pkt., 13 zb., 2 as., 2 prz., 7/7 z gry, 6/7 z wolnych) i Qyntel Woods (20 pkt., 10 zb., 4 as., ale też 3 straty i tylko 7/19 z gry). Mecz życia rozegrał z kolei praktycznie nieobecny w poprzednich spotkaniach Łukasz Pacocha (24 pkt., 4 as., 3 zb., 8/9 z gry i 6/6 z wolnych), a dobre zawody rozegrali też Devon Austin (14 pkt.), Goran Vrbanc (15 pkt.) i Piotr Stelmach (11 pkt., 5 zb., 4 as.).
W drużynie Jeziora najwięcej punktów zdobyli Josh Miller (21 pkt., 9 as.), Danilo Kozlow (19 pkt., 4 zb.) i Kacper Młynarski (17 pkt., 8 zb.). Dominique Johnson, choć rzucił 11 oczek, miał fatalne 2/13 z gry i 3 straty.
Jeziorowcy wciąż pozostają bez wygranej, AZS zaś umocnił się w czołówce tabeli.
Gospodarze prowadzili w tym meczu tylko raz – w drugiej minucie meczu, gdy w odpowiedzi na rozpoczynającą mecz trójkę Szymona Szewczyka trafiali Danilo Kozlow i Josh Miller (za trzy) i na tablicy widniał wynik 5:3 dla Jeziora. Potem AZS wrzucił wyższy bieg i zaliczył serię 25:3 (w tym 10:0 i 12:0) i gdzieś w okolicach połowy pierwszej kwarty było po meczu, bo goście prowadzili już 28:8. 10 pkt. miał już na koncie Goran Vrbanc, a 9 Szymon Szewczyk, którzy robili co chcieli z obroną tarnobrzeżan. Gospodarzy stać w tej kwarcie było jeszcze na zdobycie czterech punktów z rzędu, ale kwartę serią 9:4 zamknęli koszalinianie, którzy po 10 minutach mieli na koncie aż 37 punktów przy ledwie 16 gospodarzy. W końcówce pierwszej odsłony błysnął rezerwowy rozgrywający AZS-u, Łukasz Pacocha, który rzucił 7 pkt., w tym niezwykle efektowną trójkę z niemal połowy boiska równo z syreną kończącą kwartę (co ciekawe, we wszystkich poprzednich meczach Pacocha zdobył… ledwie 1 punkt!).
Ten sam Pacocha rozpoczął celnym trafieniem także druga kwartę, a w 12, minucie meczu Akademicy mieli na koncie już 46 punktów i zanosiło się na punktowy rekord (nie tylko) sezonu. Wtedy jednak przebudzili się gospodarze, którzy po serii 13:4 zmniejszyli stratę z 24 punktów do „zaledwie” 15, a coraz lepiej grali Danilo Kozlow i Josh Miller. Miller w całej drugiej kwarcie rzucił 10 pkt. i to głównie dzięki niemu tarnobrzeżanie trzymali „ledwie” kilkunastopunktowy dystans do gości, którzy w drugiej odsłonie złapali wyraźną zadyszkę. Swoje robił jednak Piotr Stelmach (6 pkt. w kwarcie) i na przerwę AZS schodził z 17-punktowym prowadzeniem (62:45), choć widać było, że wciąż wstrzelić w kosz rywala nie mógł się Qyntel Woods.
O trzeciej kwarcie można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła – AZS wygrał ją 31:18 (7 pkt. Pacochy, po 6 Austina i Woodsa) i po 30 minutach goście prowadzili już 93:64.
Czwarta kwarta zaczęła się od szybkiego 7:0 dla gości, którzy po niespełna 31 minutach gry mieli na koncie już 100 punktów! Kilka minut później przewaga gości osiągnęła rekordowe 40 oczek (116:76) i tylko łaskawości Igora Milicicia, który na ostatnie dwie minuty wpuścił na boisko najgłębszych rezerwowych, gospodarze zawdzięczają to, że nieco udało im się zmniejszyć straty – mecz zamknęli serią 7:2, ostatecznie jednak AZS odniósł miażdżące zwycięstwo 118:83 i szósta z rzędu porażka Jeziora stała się faktem.