To była bardzo udana niedziela dla dolnośląskich drużyn w rozgrywkach PLK. Zarówno Śląsk Wrocław jak i Turów Zgorzelec zachowały status niepokonanych zespołów w koszykarskiej ekstraklasie, a trenerzy o tym samym nazwisku – Rajković – zwyciężyli w czwartym kolejnym meczu w pierwszym miesiącu rozgrywek. Na pierwszym planie w obu spotkaniach pozostała defensywa.
Turów gościł w Toruniu na meczu z Twardymi Piernikami i w pierwszych minutach nie mógł poradzić sobie z bohaterem gospodarzy, LeMarshallem Corbettem (zdobył 14 z pierwszych 16 punktów miejscowych). Kiedy wydawało się, że kolejne akcje naszej eksportowej drużyny powiększą prowadzenie z pierwszej odsłony (wygranej 7 pkt przez gości) to do głosu znów doszedł Corbett, który przed przerwą miał już na koncie 22 oczka. Z drugiej strony akcje Turowa napędzał duet Michał Chyliński/8pkt – Mardy Collins/7pkt.
Seria trzech trójek z trzeciej kwarty i kolejne trafienia Corbetta (w między czasie trafił też trzy osobiste po tym jak został faulowany przy podobnej próbie rzutu), Jarosława Zyskowskiego oraz Aleksa Perki wyprowadziła miejscowych na 4-punkty przewagi (50:46). Wówczas to Miodrag Rajković nakazał swoim graczom kryć bardziej agreswnie rywali, co w parę minut przyniosło pożądany efekt. Ponadto ofensywa Turowa koncentrowała się wokół Damiana Kuliga (13pkt-9zb-3blk po 30 minutach).
Na starcie czwartej odsłony przyjezdni prowadzili 4 punktami i po 5 z rzędu punktach Nemanji Jaramaza powiększyli prowadzenie do 7 oczek. Kolejne trzypunktowe akcje Chylińskiego (rzut zza łuku) i Kuliga (2+1) dały ekipie trenera Rajkovića 10-punktową przewagę. W tym samym czasie ekipa Miliji Bogicevića notowała straty lub niecelne próby rzutów. Kiedy na trzy minuty przed końcem znów zza łuku trafili zgorzelczanie , za sprawą Moldoveanu (+11) , to wiadomo było, że goście nie oddadzą już wygranej.
Łyk statystyki: LaMarshall Corbett to obecnie drugi gracz w PLK z najwyższą zdobyczą punktową w jednym meczu. Na jego 34 punkty i osobisty rekord sezonu złożyły się : 6 na 10 celnych prób za 2pkt oraz 5 na 8 celnych prób za 3pkt. Corbett trafiał na 61% z gry i do dorobku dołożył 7 punktów z 8 wykonywanych rzutów wolnych. W drugim kolejnym meczu Damian Kulig pokusił się o double-double (15pkt i 11zb).
Polski Cukier Toruń – PGE Turów Zgorzelec 70:80 (18:25, 18:15, 21:21, 13:19)
Polski Cukier Toruń: LaMarshall Corbett 34, Aleksander Perka 8, Krzysztof Sulima 6, Jarosław Zyskowski 6, Zarko Comagic 5, Jamar Diggs 4, Sean Denison 3, Michał Jankowski 3, Marcin Nowakowski 1, Adam Lisewski 0, Mateusz Jarmakowicz 0.
PGE Turów Zgorzelec: Michał Chyliński 17, Nemanja Jaramaz 16, Damian Kulig 15 i 11zb, Tony Taylor 10, Mardy Collins 9, Vlad-Sorin Moldoveanu 5, Filip Dylewicz 4, Ivan Zigeranovic 4, Jakub Karolak 0, Michael Gospodarek 0, Bartosz Jyż 0, Uros Nikolic 0.
W meczu wieczoru transmitowanym przez Polsat Sport News obejrzeliśmy Czarne Pantery w starciu z drugą dotychczas niepokonaną ekipą z Dolnego Śląska. Podopieczni Emila Rajkovića przyjechali do Słupska z nadzieją na czwartą z rzędu wygraną oraz wykorzystania byłych graczy gospodarzy. To właśnie Mantas Cesnauskis, Roderick Trice i Robert Tomaszek mieli udowodnić swoją wyższość w starciu z pozyskanymi tego lata, nowymi twarzami, gospodarzy.
Tylko w pierwszej odsłonie miejscowi potrafili dyktować swoje warunki gry i zaskoczyć gości. Kyle Shiloh (5pkt) oraz Karol Gruszecki (6pkt) przedzierali się przez defensywę gości, która to z kolei bardziej dawała się we znaki gościom w kolejnych dwóch kwartach. Przy stanie 26:17 na początku drugiej kwarty trener przyjezdnych poprosił o czas a po nim obraz gry diametralnie się zmienił. Po pierwsze Śląsk zaczął grać bardzo zespołowo a piłka płynnie krążyła po obwodzie i trafiała w końcu do kosza rywala. Po drugie wrocławianie jeszcze bardziej skupili się na defensywie i nie pozwolili gospodarzom na zdobycze punktowe w kilku kolejnych akcjach (w efekcie Czarni przez trzy minuty nie zdobyli żadnego punktu). Po pięciu z rzędu punktach Trice’a i dobitce Tomaszka Śląsk miał już trzypunktowe prowadzenie (29:26) i nie oddał go do końca 2kw.
Tuż po przerwie do gry mocniej włączył się Robert Skibniewski, jego trafienie oraz dwie kolejne asysty do Aleksandara Mladenovića (8pkt i 4zb) oraz Denisa Ikovleva (16pkt) powiększyły przewagę gości do stanu 40:33. Kiedy wydawało się, że Śląsk złapał właściwy rytm i tylko zwiększy prowadzenie to trzeci faul popełnił Skibniewski , a trener gości nie chciał ryzykować kolejnych przewinień rozgrywającego. Na parkiecie zameldował się Cesnauskis i dogrywał kolejne piłki do Tomaszka oraz Ikovleva. Śląsk bezpiecznie prowadził po trzech kwartach (47:41).
Finałowa odsłona to poniekąd obraz kilku strat z obu stron oraz emocje do ostatnich sekund. Goście mogli liczyć na dystansowe trafienie Cesnuakisa oraz punkty Kinnarda czy Mladenovića. Wśród miejscowych przebudził się Bojan Trajkovski (trafił za trzy, blokował Mladenovića, wybierał piłki rywalom) i przypomniał o sobie Gruszecki (znów za trzy). Przewaga gości przy trzech minutach do końca meczu stopniała na 4 punkty. Prawdopodobnie gdyby nie połowicznie wykorzystywane wolne Shiloha i Franklina to Pantery miałyby szansę na doprowadzenie do remisu…W tym samym czasie popisową akcję , rzut po zasłonie, wykonał Cesnauskis i zapewnił wrocławianom czwartą z rzędu wygraną.
Łyk statystyki: Wygrana walka na tablicach (38-30) oraz bardziej zespołowa gra (czwórka graczy powyżej 10 pkt) zapewniła Śląskowi najlepszy start w rozgrywkach od sezonu 2002-03. Wrocławianie wygrali mimo, że trafili tylko 4 rzuty za 3pkt. Dwóch punktów do double-double zabrakło Callistusowi Eziukwu (8pkt i 11zb), a osiągnął je Lawrence Kinnard (autor 11pkt i 10zb).
Energa Czarni Słupsk – Śląsk Wrocław 63:67 (16:13, 12:16, 13:18, 22:20)
Energa Czarni Słupsk: William Franklin 15, Kyle Shiloh 13, Karol Gruszecki 12, Bojan Trajkovski 9, Callistus Eziukwu 8 i 11zb, Jarosław Mokros 3, Łukasz Seweryn 2, Kacper Borowski 1, Tomasz Śnieg 0.
Śląsk Wrocław: Denis Ikovlev 16, Roderick Trice 11, Lawrence Kinnard 11 i 10zb, Mantas Cesnauskis 10, Aleksandar Mladenovic 8, Jakub Dłoniak 5, Robert Tomaszek 4, Robert Skibniewski 2, Murphy Burnatowski 0, Michał Gabiński 0.