Po dwóch latach przerwy PGE Turów Zgorzelec wrócił na europejskie parkiety. Po raz pierwszy jednak koszykarze z przygranicznego miasta zagrali w Eurolidze i niewiele zabrakło, a kibice zapamiętaliby ten wieczór na długo. Ostatecznie jednak Panathinaikos potwierdził swoją klasę i rozprawił się z zespołem Mistrzów Polski. Turów walczył, ale katastrofalna dyspozycja na linii rzutów wolnych i pudła spod samego kosza sprawiły, że wygrana uciekła ekipie ze Zgorzelca. Najlepszym zawodnikiem na boisku był co prawda Mardy Collina – autor 23 oczek, 9 zbiórek i 5 asyst, ale to nie wystarczyło, żeby pokonać dzisiaj Panathinaikos. Po stronie gospodarzy najlepiej wypadł A.J Slaughter, który zakończył mecz z dorobkiem 16 punktów. Panathinaikos Ateny pokonał Turów Zgorzelec 84:77 i to Grecy rozpoczynają euroligowe rozgrywki od zwycięstwa.
Warto dodać, że na boisku spotkali się starszy znajomi – James Gist i Nemanja Jaramaz grali razem w Partizanie Belgrad i wspólnie pomogli swojej drużynie wygrać ligę serbską, Ligę Adriatycką oraz Puchar Serbii. Ze wspólnej gry znają się także Filip Dylewicz oraz DeMarcus Nelson, ale dzisiaj obu zabrakło na boisku z powodu kontuzji.
Pierwsza kwarta to bardzo wyrównana gra kosz za kosz. Turów dobrze wyglądał na tle Panathinaikosu i szkoda, że kilka rzutów z dystansu nie znalazło drogi do kosza, bo zgorzelczanie mogliby zyskać nawet kilka punktów przewagi. Mądrze ogrywany był pod koszem Ivan Zigeranovic, który dobrze się ustawiał i zapisał na swoim koncie 8 punktów w pierwszej części spotkania. Gospodarze grali mocno przeciętnie, ale momentami wykorzystywali swoje doświadczenie i wymuszali przewinienia na podkoszowych graczach Miodraga Rajkovicia. Po 10 minutach gry zespół z Aten prowadził 18-14, ale kibicom mogła podobać się gra Mistrzów Polski.
W drugiej części gry koszykarze z Tauron Basket Ligi potwierdzili swoją dobrą dyspozycję i za sprawą Michała Chylińskiego i Damiana Kuliga wyszli nawet na prowadzenie. Panathinaikos nie pozwolił jednak rywalom się rozpędzić i szybko niwelował jakiekolwiek straty. Gra była bardzo wyrównana, a na wymianę ciosów Mardy Collins wyzwał A.J Slaughtera i Nikosa Pappasa, ale obaj zawodnicy gospodarzy byli dzisiaj dobrze dysponowani. Przełomowy moment nastąpił pod koniec 2 kwarty, kiedy faul techniczny zaliczył właśnie Collins i wtedy podopieczni Dusko Ivanovica odskoczyli na dystans 6 oczek. Do przerwy gospodarze prowadzili 42-35, ale koszykarze Rajkovicia ciągle nie dawali za wygraną.
Niestety po powrocie na boisko powtórzył się koszmar z ubiegłego sezonu i kompletnie przespali pierwsze minuty trzeciej części gry goście. Panathinaikos wykorzystywał błędy Turowa i za sprawą Batisty i Blumsa podwoił swoją przewagę. Zgorzelczanie co prawda obudzili się w połowie trzeciej kwarty i wrócili do swojej konsekwentnej gry z kontrataku, ale zamiast walczyć o prowadzenie, musieli zniwelować straty. Na szczęście po części im się to udało i przed decydującą odsłoną spotkania, gospodarze wygrywali tylko różnicą 9 punktów.
W czwartej kwarcie atakiem gości już w całości rządził Mardy Collins, ale na brawa zasłużył także Damian Kulig, który zaliczył kilka naprawdę bardzo ładnych i efektywnych akcji. Na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem zgorzelczanie po rzucie Collinsa i punktach właśnie Kuliga przegrywali już tylko różnicą trzech oczek i wydawało się, że wreszcie przełamią ten wynik na swoją korzyść. Tak się jednak nie stało, bo kapitalną akcją popisał się Pappas, a kolejne rzuty trafiał Slaughter i gonitwa Turowa nie przyniosła żadnych skutków. Panathinaikos wygrał ostatecznie 84-77, ale Mistrz Polski pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i może trochę żałować, że nie wykorzystał swojej szansy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Postawa Turowa może napawać jednak kibiców optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.
Panathinaikos Ateny 84 – 77 PGE Turów Zgorzelec
(18-14, 24-21, 26-24, 16-18)
Panathinaikos: Slaughter 16, Pappas 16, Giankovits 13, Blums 11, Batista 10, Gist 7, Fotsis 3, Bochoridis i Diamantidis po 2
PGE Turów: Collins 23, Kulig 17, Chyliński 10, Zigeranovic 10, Taylor 9, Mlodoveanu 5, Jaramaz 3
3 komentarze/y