Nie ma mocnych na Woodsa – AZS wygrywa z Asseco 86:70

Udany początek sezonu zaliczyli koszykarze AZS-u Koszalin – Akademicy szybko opanowali nerwy i pewnie pokonali Asseco Gdynia 86:70. Klasą samą w sobie był Qyntel Woods, który rzucił 26 pkt. i miał 7 zbiórek.
Gospodarze przeważali niemal w każdym elemencie gry, a kluczowa dla końcowego rezultatu okazała się druga kwarta, w której Akademicy trafili siedem trójek i zaliczyli serię 15:0. Dobry mecz w barwach gospodarzy rozegrało także trio Vrbanc (14 pkt.) – Szewczyk (13 pkt., 10 zb.) – Austin (15 pkt., 4×4 za trzy), a 6 asyst rozdał Dante Swanson.
Najlepszym strzelcem gości był Przemysław Frasunkiewicz (14 pkt.), a wyróżniającymi się graczami byli także Filip Matczak (12 pkt., 7 zb., 4 as., 2 prz.) i A.J. Walton (11 pkt., 7 zb., 4 as., 2 prz.).

IMG_8347

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gra obu ekip w pierwszych minutach meczu pozostawiała wiele do życzenia, na szczególnie stremowanych wyglądali zwłaszcza gospodarze, którzy w ciągu pierwszych pięciu minut gry trafili tylko 1 z 7 rzutów z gry, a najefektowniejszą akcją z ich strony była wywrotka Dante Swansona. Asseco jednak nie prezentowało się dużo lepiej, dlatego wystarczyła jedna akcja 2+1 Qyntela Woodsa, żeby na tablicy widniał remis 8:8. Po pięciu punktach Filipa Matczaka Asseco wyszło co prawda na siedmiopuntkowe prowadzenie, ale ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało do Woodsa, który celną trójką ustalił wynik 1. kwarty na 15:19.
Asseco nieznaczną przewagę (30:26) utrzymywało do połowy drugiej odsłony, potem jednak wspaniałą serię zaliczyli gospodarze – cztery kolejne trójki – po dwie Szymona Szewczyka i Devona Austina – i akcja 2+1 tego drugiego dały AZS-owi serię 15:0 i prowadzenie 41:30. W całej kwarcie AZS trafił aż siedem trójek (trzy najlepszy w tej odsłonie Austin – 12 pkt.), podczas gdy w pierwszej kwarcie gospodarze z dystansu trafili tylko raz. Asseco tymczasem przez ponad cztery minuty nie zdołało zdobyć ani jednego punktu – obudzili się dopiero w ostatniej minucie, kiedy to zdobyli siedem punktów, zmniejszając tym samym stratę do ledwie czterech punktów (37:41). Bohaterem pierwszej połowy okazał się Filip Matczak, który trafił z bardzo trudnej pozycji z ponad ośmiu metrów równo z syreną kończącą kwartę (Asseco na rozegranie akcji miało niespełna sekundę!), AZS zaś w niespełna minutę roztrwonił niemal całą kilkunastopunktową przewagę.
Po indywidualnych akcjach Woodsa i Swansona na początku trzeciej kwarty AZS wyszedł na ośmiopunktowe prowadzenie, Akademicy mieli jednak problemy z faulami, przez co goście często stawali na linii rzutów wolnych, dzięki czemu systematycznie odrabiali straty, a po trójce Frasunkiewicza było już tylko 43:46. Ozdobą pierwszych minut drugiej połowy z pewnością był też efektowny blok Galdikasa na próbującym zapakować piłkę do kosza Szewczyku.
Po pięciu punktach Szewczyka i siedmiu Woodsa AZS odskoczył w połowie kwarty na 10 punktów (58:48), a po kolejnych pięciu oczkach Gorana Vrbanca było już 63:50 i trener Dedek zmuszony był wziąć czas. Końcówka kwarty ponownie należała jednak do gości – po trójce Frasunkiewicza Asseco przegrywało już tylko 55:66 i wciąż pozostawało w grze.
Początek czwartej kwarty to mocne uderzenie AZS-u – po trójkach Austina (czwarte trafienie przy czwartej próbie!) i Stelmacha gospodarze prowadzili już 72:55. Asseco nie zamierzało jednak składać broni – trzecią trójkę w meczu trafił Frasunkiewicz, a świetnie pod oboma koszami spisywał się duet Galdikas-Walton i przewaga gospodarzy stopniowo topniała. Po serii 7:0 gości trener Milicić całkowicie przetasował skład, co mocno uporządkowało grę gospodarzy. Dobre zawody rozgrywali Vrbanc i Mielczarek, a nie do zatrzymania przez obrońców gości był Qyntel Woods, który ostatecznie zakończył mecz z 26 punktami na koncie. Na niecałe dwie minuty przed końcem AZS wyszedł na 19-puntkowe prowadzenie i było po meczu. Ostatecznie Akademicy wygrali 86:70 i zaliczyli najlepszą inaugurację sezonu od trzech lat.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.