Sezon 2014/2015: Rosa Radom

Z uśmiechem na ustach sezon 2013/2014 kończyli także koszykarze Rosy Radom, którzy doprowadzili zespół z centralnej Polski, do pierwszego w historii klubu półfinału. Tam musieli uznać wyższość późniejszego mistrza ze Zgorzelca, a w meczu o brąz ulegli Treflowi, ale ich usprawiedliwieniem po części jest to, że w najważniejszych spotkaniach musieli sobie radzić bez swojego lidera – Kirka Archibeque’a. W tym sezonie także radomianie będą musieli poradzić sobie bez jego pomocy, ale działacze Rosy dokonali bardzo ciekawych transferów i zadbali o to, żeby kibice zespołu mogli wierzyć, że i tym razem zespół spokojnie załapie się do Playoffs i nastraszy faworyzowanych rywali. Nowa kampania niesie ze sobą tak naprawdę jedną dużą zmianę dla radomian – wszyscy już znają siłę Rosy i wobec tej drużyny zaczynamy mieć oczekiwania, a nie tylko czekamy na miłą niespodziankę.

WYMIANA LIDERÓW

Kiedy stało się jasne, że Radom opuszcza trio Lucious-Archibeque-Dłoniak to kibicom Rosy serce zaczęło bić nieco szybciej, a na czole pojawiły się pierwsze krople potu. Jak na warunki PLK to cała trójka prezentowała niezły poziom i jak pokazał ubiegły sezon – z tymi zawodnikami Rosa osiągnęła historyczny sukces. Przez chwilę można było się obawiać, że przez tą rozbiórkę, zespół z centralnej Polski stanie się typowym przykładem „jednostrzałowca”, który po jednej udanej kampanii znowu zniknie w szarości i przeciętności ligi. Na szczęście nic na to jednak nie zanosi, bo działacze Rosy zadbali o godnych następców każdego z tej trójki.

Michał Sokołowski czyli zastępca Jakuba Dłoniaka i zawodnik, w którym drzemie ogromny potencjał. Ogromny ponoć jest także jego kontrakt, ale nic dziwnego – o jego podpis biło się pół ligi, a i sam zainteresowany mądrze ten fakt wykorzystał. Liczą się jednak koszykarskie umiejętności, a Sokołowski w ostatnich latach, w barwach Anwilu udowadniał, że posiada papiery na grę na odpowiednim poziomie. Jeśli dodamy do tego fakt, że ciągle się rozwija i ma dopiero 22 lata to ciężko mieć pretensje do działaczy Rosy, że zdecydowali się na taki ruch. Ryzyko, że jego potencjał nie przełoży się na dobre wyniki oczywiście istnieje, ale Sokołowski już teraz jest graczem, który daje jakość swojej drużynie. Jego wielką zaletą jest wszechstronność i na pewno trener Kamiński będzie widział młodego gracza w różnych rolach.

Drugim liderem ma być podkoszowy dominator – John Turek. Dobrze znany na naszym podwórku, amerykański center, dla którego będzie to już trzecia przygoda z Tauron Basket Ligą. Najpierw grał dla Turowa, a dwa lata temu zaliczył kapitalny sezon w barwach Trefla, notując średnie na poziomie 15 punktów i ponad 7 zbiórek. Turek to bardzo doświadczony zawodnik i na pewno jego umiejętności jak i koszykarskie obycie, pomoże zespołowi w nadchodzącym sezonie. Amerykanin ma wejść poniekąd w buty Archibeque’a, ale jest to zawodnik o innej charakterystyce – należy spodziewać się mniej efektownych akcji, ale za to więcej bloków, żelaznej defensywy i organizacji tyłów swojego zespołu. Były gracz Trefla to zawodnik, który może robić różnicę na parkiecie i na pewno warto obserwować jego wpływ na grę całej drużyny.

Trzecim wzmocnieniem powinno być zakontraktowanie Danny’ego Gibsona. Amerykanin ubiegły sezon spędził w Śląsku Wrocław, gdzie prezentował dobrą formę i w pewnym momencie wygryzł nawet ze składu Roberta Skibniewskiego. Niestety przytrafiła mu się niefortunna kontuzja (zerwanie wiązadła) i pół sezonu miał z głowy. Teraz szansę dali mu działacze Rosy i wierzą, że Gibson będzie w stanie wrócić do dyspozycji sprzed kontuzji. Amerykanin zastąpił na tej pozycji swojego rodaka – Korie Luciousa, który po jednym sezonie pożegnał się z Radomiem. Czy to zmiana na plus? Wszystko okaże się na boisku, ale wydaje się, że Gibson to gracz nieco bardziej zdyscyplinowany – pod adresem Luciousa było dużo zarzutów, że gra zbyt chaotycznie i często egoistycznie. Były gracz Śląska także lubi zagrać szybko i wbić się pomiędzy wysokich zawodników, ale ma znacznie lepszy współczynnik asyst do strat.

SKŁAD

PG: Danny Gibson, Kamil Łączyński, Jakub Schenk

SG: Michał Sokołowski, Daniel Szymkiewicz, Jakub Zalewski

SF: Łukasz Majewski, Damian Jeszke

PF: Uros Mirkovic, Robert Witka

C: John Turek, Kim Adams

Trzeba przyznać, że skład Rosy prezentuje się całkiem nieźle, a szczególnie pierwsza piątka drużyny to zestaw godny czołowej drużyny Tauron Basket Ligi. Trener Kamiński jest w dobrej sytuacji, bo ma w swoim zespole kilku bardzo wszechstronnych graczy. Sokołowski, Majewski, Jeszke, Mirkovic czy Szymkiewicz to zawodnicy, którzy nie trzymają się kurczowo swoich pozycji i są w stanie załatać dziurę tam, gdzie akurat są potrzebni. Sprawia to, że zespół Rosy powinien mieć kilka planów na grę i bez większej presji będzie mógł szukać różnych rozwiązań.

Wielkim atutem tego zespołu jest fakt posiadania dwóch dobrych rozgrywających. O Gibsonie już pisałem wyżej, ale przecież nie można zapominać o Kamilu Łączyńskim. 'Jedynka’, która razem z reprezentacją Polski awansowała na Eurobasket i trzeba przyznać, że Łączyński pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie podczas tegorocznych eliminacji. Ma świetny przegląd pola i widać, że kreowanie sytuacji kolegom, sprawia mu przyjemność. Jeśli z obwodu trafiać będą jego towarzysze to Łączyński powinien zrobić kolejny krok w przód i zaliczyć sezon ze średnią około 4-5 asyst w każdym spotkaniu.

Warto wspomnieć także o Urosie Mirkoviciu – zawodniku, który może grać zarówno jako silny skrzydłowy, ale także jako center. Jego duet podkoszowy z Turkiem może okazać się bardzo udaną inwestycją, szczególnie, że trener Kamiński lubi bronić strefą i posiadanie takiego zestawu podkoszowego mocno ułatwi mu sprawę. Dla Serba będzie to już 4 sezon w PLK, a w barwach Polpharmy pokazał, że kiedy dostaje swoje szanse to potrafi zaskoczyć każdego rywala.

IDZIE MŁODOŚĆ

Rosa w ubiegłym sezonie na pewno zyskała wielu kibiców, a ich grono może powiększyć się także w tym sezonie. Nie ma co zapeszać, ale całkiem realny wydaje się scenariusz, w którym już sporą rolę odgrywał będzie 19-letni Damian Jeszke (idealna opcja jako joker z ławki), a w meczach towarzyskich z bardzo dobrej strony prezentował się Daniel Szymkiewicz – MVP Mistrzostw Polski do lat 20, które zresztą wygrał zespół z Radomia. W obwodzie są jeszcze Schenk i Zegzuła, którzy większą rolę prawdopodobnie będą odgrywać w drugim zespole, ale także niewykluczone, że w nagrodę za dobrą postawę dostaną swoją szansę.

Cieszy fakt, że Rosa korzysta z utalentowanej młodzieży, którą posiada i trener Kamiński nie boi się postawić chociażby na Damiana Jeszke. Wiele osób już w ubiegłych rozgrywkach spodziewało się, że Damian Jeszke będzie grał jeszcze więcej, ale szkoleniowiec z Radomia podszedł do tego z chłodną głową i spokojnie wprowadził skrzydłowego do drużyny. Przed młodzieżowym reprezentantem Polski nowy sezon i nowe oczekiwania, a my liczymy, że jego rola w drużynie będzie stale rosła. Warto przyglądać się także Szymkiewiczowi, bo to zawodnik o ogromnym potencjale i każda chwila, którą spędzi na parkiecie będzie kolejnym krokiem w przód. Daniel może przydać się szczególnie wtedy gdy natłok spotkań będzie spory, albo drużyna będzie potrzebowała nieco świeżości i lekkich zmian.

TRENER

Kamyk

Wojciech Kamiński w ubiegłym sezonie odebrał nagrodę dla szkoleniowca roku i był jedynym trenerem-Polakiem, którego zespół awansował do ćwierćfinałów TBL. Działacze z Radomia zdecydowali się przedłużyć z nim kontrakt, ale to chyba nikogo nie dziwi – pod jego wodzą zespół osiągnął historyczny sukces, zajmując najwyższą lokatę w historii klubu. Szkoleniowiec Rosy bardzo lubi obronę strefową – za co wiele osób go mocno krytykuje i negowało zdobycie przez niego nagrody dla trenera roku. Radomianie często używają strefy, ale sprawdza się ona w naszych realiach i nie zapowiada się, żeby Kamiński miał zmienić swoją taktykę w nadchodzących rozgrywkach.

PODSUMOWANIE AUTORA

Rok temu pisałem, że zespół z Radomia to poważny kandydat na czarnego konia rozgrywek. Teraz wypadałoby stwierdzić to samo, ale czy możemy rozmawiać w kontekście niespodzianki, o zespole, który był 40 minut od brązowego medalu? Zespół trenera Kamińskiego w takim składzie bez większych problemów powinien awansować do Playoffs i to chyba jest ich główny cel. W Radomiu oczywiście wierzą, że ich ulubieńcy powtórzą osiągnięcie z ubiegłych rozgrywek i załapią się do czołowej czwórki Tauron Basket Ligi. Tak naprawdę o Rosie będziemy mogli więcej powiedzieć dopiero po starcie sezonu – skład wygląda nieźle i w porównaniu z ubiegłym rokiem wydaje się, że jakość zawodników została utrzymana na podobnym poziomie. Dużym plusem jest fakt, że zarówno Turek jak i Sokołowski oraz Gibson to gracze, którzy debiut w PLK mają już za sobą, więc powinni szybko zaaklimatyzować się w Radomiu. Podsumowując – awans do fazy Playoffs to plan minimum na tą kampanie dla Rosy, ale po cichu można spodziewać się, że podopieczni trenera Kamińskiego znowu będą chcieli powalczyć o brązowy medal. Czy to im się uda? Przekonamy się za kilka miesięcy – presja na zawodnikach Rosy może nie jest jeszcze ogromna, ale na pewno nie będzie im już tak łatwo o zwycięstwa jak w sezonie 2013/2014.

Potweetuj z autorem –Krzysiek Czyż

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.