Robert Skibniewski po bardzo udanych eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy przygotowuje się właśnie do nadchodzącego sezonu. Znalazł, jednak chwilę aby odpowiedzieć na kilka pytań Bartkowi Łukomskiemu i opowiedzieć o swojej roli w reprezentacji, celach na przyszły sezon, naturalizacji i kilku innych sprawach.
foto: Marcin Karczewski
BŁ: Zadebiutowałeś w kadrze już w 2003 roku, reprezentowałeś Polskę na trzech Eurobasketach, jednak dopiero w tegorocznych eliminacjach byłeś jednym z filarów zespołu…
RS: To był niewątpliwie przełomowy sezon jeśli chodzi o moje występy w reprezentacji. Byłem trochę zaskoczony całą tą sytuacją, ponieważ w momencie, w którym zostałem powołany odpoczywałem po bardzo eksploatacyjnym sezonie ligowym. Co prawda trenowałem, jednak nie była to aktywność fizyczna, która pozwalałaby mi osiągnąć szczyt formy. Wtedy rozpocząłem treningi z Bartoszem Bibrowiczem (nowym trenerem od przygotowania fizycznego w Śląsku Wrocław), które bardzo mi pomogły. Nie ukrywam, jednak, że pierwsze zgrupowania były dla mnie dość wymagające.
Trenerzy zaufali mi, byli cierpliwi, bardzo dobrze układała mi się współpraca z Dominikiem Narojczykiem i Arkadiuszem Markiewiczem. Z czasem byłem już na pełnych obrotach i mogłem pomóc zespołowi. Na parkiecie starałem się dobrze wykonywać powierzone mi zadania. Myślę, że nie zawiodłem i przyczyniłem się do awansu kadry na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy.
Niewątpliwie jednym z czynników, które pomogły wam awansować była atmosfera jaka panowała w drużynie…
Byliśmy grupą, która wiedziała jaki ma cel do osiągnięcia. Pracowaliśmy ze sobą przez długi okres czasu. Wszyscy wzajemnie sobie pomagali i wspierali się. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie i to z pewnością miało przełożenie na to co działo się na parkiecie. Kluczem do osiągnięcia takiej atmosfery był po prostu dobór graczy, którzy pasowali do siebie. Bardzo się cieszę, że byłem częścią tego zespołu.
Twoim zdaniem na Mistrzostwa Europy powinni pojechać zawodnicy, którzy wywalczyli awans, czy do składu powinni dołączyć gracze, którzy tego lata nie pojawili się w reprezentacji?
Na szczęście nie muszę się tym przejmować, bo nie jestem szkoleniowcem. Wierzę w trenera Mike`a Taylora, z pewnością podejmie właściwe decyzje dotyczące Eurobasketu. Niezależnie od tego czy znajdę się w tej kadrze będę jej kibicował.
Co myślisz o naturalizacji gracza do polskiej kadry?
Pytanie po co? Mam mieszane uczucia. Z jednej strony chciałbym żeby to polscy gracze decydowali o obliczu reprezentacji i prowadzili ją do sukcesów. Żeby dzięki rodzimym zawodnikom popularność koszykówki w naszym kraju wzrastała. Jednak na to potrzebne są czas, cierpliwość i pozytywne nastawienie. A to niestety nie są nasze najmocniejsze cechy. Z drugiej strony to jest biznes. A tutaj wszyscy wszystko chcą mieć od zaraz. Bez względu na „koszty” sukces ma być osiągnięty już. Więc ludzie którzy rządzą, chwytają się wszystkiego. Teraz pojawiła się myśl o naturalizacji gracza bo ktoś uznał że taki gracz sprawi ,że reprezentacja Polski zacznie grać lepiej. I co najważniejsze w tym momencie, od razu wygrywać. Więc jeżeli ma być to obcokrajowiec, który w jakiś sposób będzie identyfikował się z Polską, sprawi ogromną różnicę na parkiecie i spowoduje, że polska reprezentacja narodowa powalczy o pierwszą ósemkę na Mistrzostwach Europy, znacząco poprawi jakość naszej gry i co najważniejsze będzie lojalny wobec tej reprezentacji, to mógłbym to w jakiś sposób zrozumieć. Generalnie jestem jednak za polskim zestawem graczy.
W końcu sukces kadry jest potrzebny polskiej koszykówce…
I koło się zamyka. Czyli sukces potrzebny jest już. Bez sukcesu reprezentacji polska koszykówka raczej daleko nie pójdzie.
Patrząc przez pryzmat poprzednich szkoleniowców Reprezentacji Polski, jak ocenisz trenera Taylora?
Zawsze będę bardzo miło wspominał tą współpracę. Trener Taylor wyznaje inną filozofię koszykówki niż poprzedni szkoleniowcy, dla których grałem. Skupia się przede wszystkim na pozytywach. Podczas każdego zgrupowania powtarzał nam, że wszyscy zawodnicy mają słabsze strony, nawet Ci grający w NBA. Kluczem do sukcesu jest, jednak wydobycie z nich tego co najlepsze. Myślę, że nam się to udało i osiągnęliśmy sukces.
Grałeś razem z Aleksandrem Mladenoviciem we Wrocławiu trzy lata temu, wasza współpraca układała się wtedy bardzo dobrze, co myślisz o jego powrocie do Wrocławia?
Cieszę się bardzo, że znowu będziemy mieli okazję razem zagrać. System gry będzie bardzo podobny do tego, który prezentowaliśmy za trenera Miodraga Rajkovicia, zatem możemy spodziewać takich samych efektów. Początki, jednak są trudne co obrazują nasze sparingi.
Jak ocenisz dotychczasowe spotkania przedsezonowe?
Oczywiście każdy ma ambicje i chce wygrywać, jednak te mecze są przede wszystkim po to, aby sprawdzić pewne koncepcje, ustawienia, doszlifować różne elementy gry. Z Reprezentacją Polski było podobnie. Przegrywaliśmy z Czechami i na turnieju w Macedonii, jednak w odpowiednim momencie wszystko zafunkcjonowało i poszło w dobrym kierunku.
Spotkałeś się kiedyś z krytyką za grę w Śląsku Wrocław, którego prezesem był Przemysław Koelner?
Były takie sytuacje, z analogicznymi spotkałem się gdy byłem przez chwilę w Anwilu Włocławek. Mimo wszystko ja zawsze powtarzałem, że chciałbym być we Wrocławiu, czuję się tutaj bardzo dobrze, moja rodzina jest również szczęśliwa. Jeśli tylko pojawia się opcja gry we Wrocławiu długo się nie zastanawiam. Jeśli ktoś ma z tym problem to jego sprawa.
Jakie są cele Roberta Skibniewskiego na ten sezon?
Na pewno wyższe niż w poprzednim, który nie ukrywając był po prostu nieudany. Udało nam się co prawda zdobyć Puchar Polski, jednak nie zagraliśmy w fazie playoff. Teraz mamy nowy zespół i sztab szkoleniowy. Zawodnicy znają ligę na wyrost i są wśród nas osoby, które mają sporo do udowodnienia. Jest to fajna mieszanka charakterów, która bardzo pasuje do wrocławskiego środowiska.
Robert Tomaszek, Radosław Hyży i Jakub Dłoniak to mieszanka wybuchowa?
Radek i Robert są przemiłymi, spokojnymi ludźmi, Kuba jest bardzo skromnym i dobrym człowiekiem. Jesteśmy drużyną i wszystko idzie w dobrym kierunku, zawodnicy wiedzą o co grają. Najważniejsze będzie tutaj dobro ogółu. Atmosfera w szatni jest jak najbardziej w porządku. Ale w razie czego nie będę się bał zainterweniować (śmiech).
Jak się czujesz w nowej roli kapitana?
Jest to bardzo duże wyróżnienie. W szczególności w takim klubie z takimi zawodnikami i z takimi tradycjami. Mówiąc kapitan wszyscy mają na myśli Macieja Zielińskiego. Przez ostatnie sezony z tej funkcji świetnie wywiązywał się Adrian Mroczek-Truskowski, zawsze mogliśmy na niego liczyć. Chciałbym żeby podobnie było ze mną. Mam nadzieje, ze dam sobie radę i wszyscy będziemy zadowoleni.
Rozmawiał Bartosz Łukomski