Tylko w pierwszych minutach Polacy mieli jakiekolwiek problemy z Luksemburgiem (goście prowadzili nawet 13:4!). Biało-czerwoni szybko opanowali sytuację i wykorzystując gigantyczną przewagę wzrostu i sily nad rywalami łatwo pokonali najsłabszą ekipę w naszej grupie 100:64. Ostatnie punkty w bardzo efektowny sposób zdobył najlepszy strzelec meczu, Szymon Szewczyk (17 pkt., 5 zb., 2 as.). Double-double na swoim koncie zapisał Damian Kulig (12 pkt., 13 zb.), 10 as. i 5 pkt. zaliczył Kamil Łączyński, 13 pkt. Adam Waczyński, a po 10 Michał Michalak i Aaron Cel.
Początek meczu był w wykonaniu Polaków koszmarny – w ciągu pierwszych czterech minut zdobyli tylko dwa punkty, popełnili aż 5 strat (aż trzy Roberta Skibniewskiego) i goście sensacyjnie prowadzili 9:2, ku zdumieniu publiczności, która w komplecie wypełniła koszalińską halę. Gdy po dwóch kolejnych stratach Polaków ekipa z Luksemburga prowadziła już 13:4 (7 pkt. Alexandre Rodenbourga), trener Mike Taylor zmuszony był wziąć czas. Polaków poderwał na chwilę Aaron Cel, który rzucił wszystkie 6 pierwszych punktów dla Polaków, a chwilę później nasi zaliczyli serię 8:2 (4 pkt. i 6 zb. Damiana Kuliga – w zaledwie 3 minuty) i zmniejszyli stratę do trzech oczek. Końcówka kwarty to chaotyczne i bezproduktywne ataki gości i koszmarna skuteczność Polaków, którzy mimo wielu prób i świetnej walce na atakowanej desce Kuliga nie zdołali wyrównać i po 10 minutach było 17:14 dla Luksemburga.
W grze Polaków dużo było nerwowości i braku koncentracji (14 strat w 15 minut!), niewiele też wynikało z przytłaczającej przewagi wzrostu i siły – choć Damian Kulig robił co chciał pod koszem rywala, to pozostali nasi zawodnicy zdawali się nie mieć pomysłu na grę. W drugiej kwarcie nastąpiła jednak wyraźna poprawa – Polacy zaliczyli serię 13:2 (Szewczyk 4, Kulig 6 i trójka Łączyńskiego i wyszli wreszcie na prowadzenie – i to od razu 27:19. Warto dodać, że 22 z pierwszych 24 punktów dla Polaków zdobyli gracze mierzący co najmniej 200 cm :).
Później 4 punkty z rzędu rzucił Aaron Cel, ale goście odpowiedzieli sześcioma i po kilku minutach fatalnej gry zdołali wrócić do meczu. Pierwszą połowę zamknęło pięć kolejnych punktach Waczyńskiego i trafienie Skibniewskiego i Polacy po 20 minutach prowadzili już 40:28, ich gra pozostawiała jednak bardzo wiele do życzenia.
Drugą połowę otworzył celną trójką Waczyński, ale potem goście zaliczyli serię 7:2 i zmniejszyli straty do 10 oczek. Polacy szybko jednak wzięli sprawy w swoje ręce – po efektownych akcjach Kuliga i Ponitki i trafieniach Waczyńskiego (5 pkt.) i Zamojskiego (dwie trójki) było już 64:42 i goście wzięli czas. Końcówka kwarty to niemrawa gra z obu stron i utrzymujące się dwudziestokilkupunktowe prowadzenie Polaków (70:46).
Ostatnia kwarta zaczęła się od pięciu kolejnych punktów Tomasza Gielo i czterech Przemysława Karnowskiego, ale Polacy wyraźnie odpuszczali w obronie, z czego jednak nie w pełni korzystali goście. W kolejnych minutach gra wyraźnie rozprężyła się i oba zespoły przez dłuższy czas nie potrafiły zdobyć punktów. Niemoc strzelecką przerwało wreszcie osiem punktów z rzędu Michała Michalaka, po których przewaga Polski wzrosła do 36 oczek. Bardzo dobrze grą podopiecznych Mike’a Taylora kierował Kamil Łączyński, który rozdał aż 10 asyst, a kolejne punkty zdobywali Szewczyk i Michalak. Luksemburg próbował co prawda różnych sposobów na zdobywanie punktów – goście trafili nawet trzy trójki w minutę, ale przewaga gospodarzy cały czas wynosiła ponad 30 punktów. Wynik na 100:64 ustalił w ostatnich sekundach efektownym wsadem Szymon Szewczyk i Polacy wygrali koeljne spotkanie w tych eliminacjach.