Naszkosz: Pofinałowe 4-na-5

1. Które pozycje i ewentualnie kim powinien wzmocnić Turów przed Euroligą?

K. Czyż: Zdecydowanie pozycję centra. Damian Kulig nie jest zawodnikiem, który w Eurolidze będzie radził sobie na 5-tce, więc częściej spodziewałbym się wykorzystywania go jako silny skrzydłowy. W składzie prawdopodobnie zostanie Uros Nikolic, ale to zawodnik, który na takim poziomie może być ewentualnie rezerwowym. Czekam więc na znalezienie solidnego centra, któy zastąpi Zigeranovicia, oraz wzmocnienie na pozycji rozgrywającego. Turów ma niezły skład, ale na TBL, a nie na rozgrywki europejskie. Trzeba znaleźć także zawodnika, który ma doświadczenie, nie boi się gry 1 na 1 i byłby uzupełnieniem lub zastępstwem dla J.P Prince’a. Turów musi dokonać 3-4 wzmocnień (a nie łatania dziur), żeby na poważnie myśleć o grze w Eurolidze.

W. Konieczny: Najsłabiej zgorzelczanie wyglądają na piątce i właśnie na tej pozycji należałoby wreszcie zrobić porządek, bo o ile „Zygi” jeszcze się w TBL uchował, to w rywalizacji z europejskimi rywalami na wiele się już nie przyda. Warto byłoby też zainwestować w jeszcze jednego uniwersalnego skrzydłowego, tym bardziej, że nie widzę miejsca w Turowie dla takich graczy jak Stelmach czy Krestinin. Ważniejsze jednak od ściągania nowych graczy jest utrzymanie czołowych zawodników zakończonego właśnie sezonu – a tych jest, jak na polskie warunki, wyjątkowo dużo.

Woy: Klasowy rozgrywający z dobrym przeglądem pola ale i rzutem dystansowym. Najlepiej ograny w Europie to cel numer 1. Tony Taylor, wg mojej koncepcji miałby być jego zmiennikiem. Center, który byłby też pierwszym wyborem i musi mieć słuszny wzrost oraz zdolności do regularnego zbierania piłek, blokowania czy grania akcji dwójkowych. Za jego plecami dopiero Uros Nikolić. Koniecznością na Euroligę wydaje się być rasowy strzelec,  zdolny zdobywać średnio 15pkt na mecz oraz biorący ciężar zdobywania punktów w kluczowych momentach meczu (nie bojący się odpowiedzialności za wynik). W końcu jeśli nie zostanie J.P. Price to trzeba znaleźć klasowego zastępcę na jego pozycję.

P. Olejnik: Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to pozycja numer 5. Bez dobrego środkowego Zgorzelczanie nie mają czego szukać w Europie. Duet Zigeranović/Kulig to może być za mało. No i trzeba liczyć na skautów Turowa. Jeżeli trafi się kolejny udany transfer, jak J.P. Prince w tym sezonie to zarówno kibice, jak i włodarze klubu powinni być zadowoleni.

2. Zwalniamy trenera Stelmetu czy dajemy mu ostatnią szansę?

K. Czyż: To zależy od wielu czynników. Osobiście zmieniłbym Uvalina, ale pod warunkiem, że mamy pieniądze na szkoleniowca z wyższej półki, który będzie miał szacunek u zawodników. Jeśli ma to być ktoś ze znanych nam trenerów, to raczej zostawiłbym trenera Stelmetu na miejscu i postarał się jak najbardziej wzmocnić skład. Co by nie mówić to medalowa era Stelmetu to w bardzo dużej mierze zasługa Uvalina. Ktoś musi jednak z nim porozmawiać i przekonać go do wykorzystywania Marcusa Ginyarda, który ma potencjał, żeby być gwiazdą TBL.

W. Konieczny: Zdecydowanie zostawiłbym Uvalina na trenerskim stołku, dużo rozważniej jednak skompletowałbym skład na nowy sezon, bo to była największa słabość zielonogórzan w zakończonych właśnie rozgrywkach.

P. Olejnik: Trenerowi Uvalinowi skończył się kontrakt. Mówi się, że drużynę ma przejąć jego asystent Andrzej Adamek. Wydaje mi się, że na stanowisku trenera przyszła pora na zmiany. Serb zdobył z Zastalem/Stelmetem trzy medale. Trzeba oddać mu honory i pożegnać się w zgodzie. Kontraktu nie ma, ale zwalniam

Woy: Uvalin wykonał świetną robotę podczas trzech lat, zdobył trzy medale różnego kruszcu; czego chcieć więcej? Jeśli Stelmet chce odzyskać tytuł to nie powinien zatrudniać gorszego trenera od Serba. Dałbym mu też wolną rękę w doborze graczy, gdyż w poprzednie lato to nie do końca były jego wybory… 

3. Czy za rok obejrzymy kolejny rewanż na linii Stelmet – Turów czy dojdzie trzecia,równorzędna ekipa aspirująca do finału?

K. Czyż: Tak. Jestem praktycznie przekonany, że za rok o tej porze znowu będziemy rozmawiali o wielkim rewanżu. W naszej lidze jest kilka zespołów, które mają potencjał, żeby się rozwinąć (Trefl, Rosa, Toruń), ale jeszcze nie teraz. Sopocianie stracili swojego najlepszego zawodnika, Rosa także raczej pożegna się z Archibequiem. Stelmet i Turów będą grali w pucharach i ich składy będą jeszcze silniejsze niż rok temu. Czekam na 3 drużynę, która zagroziłaby tym dwóm ekipom, ale to nie stanie się jeszcze w tym roku.

W. Konieczny: Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, żeby jakikolwiek inny zespół był w stanie nawiązać walkę z Turowem i Stelmetem. Najbliżej tego jest Trefl, ale sopocianie muszą lepiej dobrać zawodników zagranicznych i wypełnić lukę po Waczyńskim, o zatrzymaniu Michalaka i Leończyka nie wspominając. Czwartego do brydża, póki co, nie widzę.
Podsumowując – potencjał, nie tylko sportowy, na finał ma obecnie jedynie dwójka tegorocznych finalistów i Trefl właśnie. Obecność jakiegokolwiek innego zespołu w finale byłaby sporą niespodzianką, ale mądrzejsi będziemy dopiero wtedy, gdy poznamy składy poszczególnych ekip na nowy sezon.

P. Olejnik: Osobiście mam nadzieję, że dołączy do nich Trefl Sopot 😉 Ale szczerze mówiąc, wydaje mi się, że sytuacja będzie wyglądała tak jak w minionym sezonie. Stelmet i Turów mają dużo większe budżety od pozostałych ekip. Pieniędzmi mistrzostwa nie zdobędziesz, ale na pewno Ci one w tym pomogą. W rundzie zasadniczej mistrz i wicemistrz odniosą kilka porażek co nieuniknione. Ale w play-off dzięki doświadczeniu zawodników pokażą klasę i będziemy mogli oglądać trzecią część serialu: Finały Stelmet – Turów.

Woy: Jeśli Trefl nie dostanie dodatkowego zastrzyku finansowego to obawiam się ,że będziemy świadkami powtórki. Nie wydaje mi się również by do tych dwóch ekip dołączyły też inne drużyny, których budżety stoją na dużo niższym poziomie.

4. Kto wg Ciebie to największy wygrany finałów a kto największy przegrany?

K. Czyż: Największym wygranym tych finałów jest dla mnie Łukasz Wiśniewski. Obwodowy Turowa zagrał bardzo dobrą serię, wykonywał ciężką pracę po obu stronach parkietu i na pewno zwrócił na siebie uwagę trenera Taylora. Był dużo lepszy w tych finałach niż Przemek Zamojski, a biorąc pod uwagę fakt, że Łukasz Koszarek prawdopodobnie odpocznie od reprezentacji to Wiśnia wyrasta na pewniaka w kadrze. Na drugim miejscu Uros Nikolic, który zamknął usta niedowiarkom i pokazał, że warto dać mu szansę na rozegranie pełnego sezonu w barwach Turowa. Jako przegrany na pewno Przemek Zamojski, który był zmuszony do długiej gry na koźle, co obniżyło jego efektywność oraz Marcus Ginyard. Amerykanin w dużo silniejszej lidze ukraińskiej był gwiazdą, a w Stelmecie nie był nawet jedną z opcji ofensywnych.

W. Konieczny: Największym wygranym finału jest oczywiście Turów z Filipem Dylewiczem na czele – kapitan zgorzelczan rozegrał znakomite zawody, a kibice ze Zgorzelca po latach porażek doczekali się wreszcie finalnego triumfu. Cichym bohaterem był dla mnie także Łukasz Wiśniewski, który w ciągu trzech lat skompletował trzy medale (każdy inny!) i potwierdził, że jest jednym z najlepszych polskich graczy.

P. Olejnik: Największym wygranym jest MVP Finałów – Filip Dylewicz. Pokazał, że jest jak wino, im starszy tym lepszy. Poprowadził on drużynę do Zgorzelca do pierwszego w historii Mistrzostwa Polski. Najlepiej punktujący i najlepiej zbierający tych finałów.34-latek praktycznie nie zagrał słabego spotkania w 6.meczowej serii.Na drugim biegunie znalazł się Przemysław Zamojski. Oprócz spotkań numer 3 i 5, to nie był taki zawodnik jakiego potrzebował trener Uvalin. Zamoj nie radził sobie kompletnie z obroną Turowa, a i w ataku był mało produktywny. Doskonale pokazują to jego statystki. Nie licząc wcześniej wymienionych spotkań to jego średnie wyniosły: 8 pkt, 22 % z gry, 26 % za 3, (+/-) – 5,5

Woy:  Najwięksi wygrani to Filip Dylewicz (przeżywający renesans formy) oraz Łukasz Wiśniewski (nieoceniony po obu stronach parkietu). Najwięksi przegrani to Vladimir Dragicević (nie pokazał nic specjalnego mogącego pchnąć go do dużo lepszego klubu) oraz Przemysław Zamojski (jego panowanie nad piłką pozostawia wiele do życzenia).

5. W końcu, jak odbierasz pomysł o powiększeniu ligi do 16 drużyn?

K. Czyż: Jestem jak najbardziej na tak. Do ligi wchodzą naprawdę silne ośrodki, które mają podstawy do tego, żeby nie zostać nowymi latarniami w TBL. Jeśli odrzucimy z ligi Kotwicę to zyskamy szesnaście niezłych zespołów. Samowolnie otworzy to drogę rozwoju dla takich graczy jak Witlinski, Struski, Radwański, Grochowski, a w przyszłości Kulka, Wadowski, Włodarczyk, Dzierżak czy bracia Zywert. Wtedy może się okazać, że nasza młodzież potrafi grać na wysokim poziomie, a dana im szansa otworzy ich psychicznie jak i czysto koszykarsko. Nie chciałbym sytuacji, w której liga miałaby aż 18 drużyn, ale szesnaście ekip brzmi rozsądnie – jeśli tego nie zawalimy i znowu nie postawimy na bezsensowne transfery z USA czy Serbii.

W. Konieczny: Patrząc na poziom sportowy ostatnich sezonów trzeba przyznać, że nie jest to zbyt fortuna koncepcja – ostatnie lata pokazały, że nie jesteśmy w stanie zebrać nawet 10 sensownych drużyn, a co dopiero 16. Problemem na pewno będzie niedobór zawodników z polskim paszportem, którzy mogliby zapewnić odpowiedni poziom sportowy, trudno też przewidzieć, w jakim stopniu kluby sprostają wymaganiom finansowym grania na najwyższym szczeblu rozgrywek. Na pewno jednak doda to lidze kolorytu, może też pomóc w promowaniu samej dyscypliny. Koniec końców jednak spoglądam na ten pomysł dość sceptycznie.

P. Olejnik: Pomysł, moim zdaniem jest dobry. Pytanie tylko jak będzie z jego wykonaniem. Mówi się, że liga będzie wymagać od drużyn zabezpieczenia finansowego na konkretnym poziomie. Jest to coś, co powinno być egzekwowane bezwzględnie. Bo nie oszukujmy się, ale takie przypadki jak zespoły Polpharmy i Kotwicy w minionym sezonie, nie wpływają dobrze na promocję Tauron Basket Ligi. Pozostaje czekać i z nadzieją liczyć na to, że rozgrywki będą jeszcze ciekawsze dzięki większej ilości spotkań i obecności drużyn z Torunia, Lublina, Kutna, Szczecina.

Woy: Dobrze i źle. Dobrze bo dojdą nowe ośrodki, być może będziemy świadkami narodzin kolejnej Rosy Radom lub Polpaku Świecie. Źle ,gdyż do ligi wejdzie wiele więcej przeciętnych graczy nie wpływających na poziom jej. Nie jest tajemnicą ,iż budżety nowych klubów nie będą na wysokim poziomie , stąd też obawiam się o przyjazd do Polski kolejnych amerykańskich czy bałkańskich zawodników – delikatnie mówiąc – o nienajwyższym poziomie sportowym. Osobiście , przez pryzmat problemów Polpharmy czy Kotwicy, optuję za formatem 10 drużyn z ligowej czołówki i cztery serie spotkań (4×9). Wtedy fani basketu mogą oglądać więcej szlagierów oraz potyczki, które będą toczone na wyższym poziomie.

Pin It

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.