1. Kto indywidualnie wg Ciebie jest największym wygranym półfinałów?
Krzysiek Czyż: Michał Chyliński. Reprezentant Polski najbardziej skorzystał na tym, że Turów spokojnie poradził sobie z Rosą. Michał wrócił do formy i po kontuzji nie widać już śladu. Jest to bardzo ważna wiadomość zarówno dla trenera Rajkovicia jak i kibiców Turowa, bo z Chylińskim w wysokiej formie, zespół ze Zgorzelca zyskuje wiele nowych możliwości. Chyliński potwierdził w serii z Rosą, że jest już w pełni sił i kiedy złapie swój rytm to potrafi być niesamowicie skuteczny. Obrona Turowa z Chylińskim na obwodzie także zyskała jeszcze więcej i Stelmet nie będzie miał łatwej przeprawy.
Wojtek Konieczny: J.P. Prince – na każdym etapie rozgrywek udowadnia, że jest najlepszym graczem tego sezonu.
Filip Wróblewski: Michał Chyliński. Zgadzam się tutaj w pełni z Krzyśkiem. Michał we wszystkich trzech meczach półfinałowych miał 10 lub więcej punktów oraz miał wskaźnik eval wynoszący 10 lub więcej, zatem powrót wysokiej formy jest widoczny gołym okiem. Był czwartym punktującym fazy półfinałowej, a do tego trafiał ponad 50% rzutów za 3. Można już mówić, że Turów ma kolejny mocny punkt w drużynie, gotowy na finał i Stelmetowi doszedł kolejny ciężki orzech do zgryzienia. Chciałbym tutaj także wspomnieć o Łukaszu Wiśniewskim. Reprezentant kraju był najskuteczniejszym zawodnikiem półfinałów w rzutach za 2 i za 3, a do tego był także czwartym podającym.
Woy: Przemysław Zamojski, po meczach z Treflem widać, że trafił z formą i może być istotnym elementem Stelmetu przy próbie obrony Mistrzostwa Polski. W rywalizacji z Treflem trafił 17 trójek i odpowiednio wyregulował celownik, nękając swoją eks drużynę rzutami dystansowymi. Popularnemu Zamojowi praktycznie nie wyszedł tylko pierwszy mecz. Udowodnił swoje wysokie aspiracje, co do kadry i do walki o złoto.
2. Kogo uważasz za największego przegranego?
Krzysiek Czyż: Vladimira Dragicevica. Besensowne zachowanie w spotkaniu numer 4 sprawiło, że na koszykarza z Czarnogóry spadła zasłużona fala krytyki. Stracił on sporo w oczach kibiców – nawet tych z Zielonej Góry i szybko zapomniało się o jego dobrej formie w poprzednich spotkaniach. W finale będzie musiał się napracować, ale jeśli udowodni na boisku kolejny raz, że jest graczem z najwyższej półki to szybko wróci zachwyt nad jego osobą.
Wojtek Konieczny: Adam Waczyński – bohater ćwierćfinałów nie błysnął w półfinale, zawiódł też w najważniejszym momencie. Uwzględniając oczekiwania wobec niego i jego potencjał rozczarował chyba najbardziej.
Filip Wróblewski: Vladimir Dragicević. Może nie tyle co największy przegrany, ale złapał największego minusa za półfinały. Przez jego zachowanie zabrakło go w najważniejszym meczu, zabrakło go, gdy drużyna go bardzo potrzebowała. We wcześniejszych meczach jednak też nie było aż tak różowo. W dwóch z nich rzucał ze skutecznością poniżej 40%, a do tego zbierał w całych półfinałach średnio tylko 4.5 piłek i drużyna z nim była na minus (jeden z trójki oprócz Ginyarda i Cesnauskisa z ujemnym bilansem).
Woy: Antybohaterów mam dwóch; pierwszy to Jakub Dłoniak , za recydywę przy podhaczaniu rywala – tym razem Łukasza Wiśniewskiego. Drugim jest Vlado Dragicević za rzucanie piłką w rywala i nie trzymania emocji na odpowiednim poziomie. Serb zadziałał na niekorzyść drużyny i osłabił ją w decydującym o awansie do finału meczu. Obaj oczywiście stracili sporo w oczach fanów.
3. Najlepsza piątka II rundy to?
Krzysiek Czyż: Łukasz Koszarek – Michał Chyliński – J.P Prince – Paweł Leończyk – Kirk Archibeque
Wojtek Konieczny: Łukasz Koszarek – Przemysław Zamojski – J.P. Prince – Filip Dylewicz – Damian Kulig
druga piątka: Łukasz Wiśniewski – Michał Chyliński – Craig Brakins – Paweł Leończyk – Kirk Archibeque
Filip Wróblewski: Łukasz Koszarek – Łukasz Wiśniewski – J.P. Prince – Paweł Leończyk – Damian Kulig
Woy: Łukasz Koszarek – Michał Chyliński – Przemysław Zamojski – J.P. Prince – Paweł Leończyk
4. Piątka, która zawiodła to?
Krzysiek Czyż: Sarunas Vasiliauskas – Marcus Ginyard – Aaron Cel – Ivan Zigeranovic – Yemi Gadri-Nicholson
Wojtek Konieczny: Šarunas Vasiliauskas – Lance Jeter – Robert Witka – Aaron Cel – Marcin Stefański
druga piątka: Piotr Kardaś – Adam Waczyński – Piotr Stelmach – Simas Buterlevicius – Yemi Gadri-Nicholson
Filip Wróblewski: Sarunas Vasiliauskas – Marcus Ginyard – Simas Buterlevičius – Aaron Cel – Yemi Gadri-Nicholson
Woy: Lance Jeter – Simas Buterlevicius – Marcus Ginyard – Aaron Cel – Yemi Gadri-Nicholson
5. Kto wygra finał i dlaczego?
Krzysiek Czyż: Turów Zgorzelec. Bo to jest ich czas! Mają za sobą świetne Playoffy, udany sezon regularny, doświadczenie z ligi VTB i przewagę psychiczną nad Stelmetem. Do tego mogą też skorzystać z przewagi parkietu, co jednak na tym etapie sezonu ma znaczenie. Zgorzelczanie są zupełnie inną ekipą niż rok temu – mają więcej atutów, więcej pomysłów na swoją grę i co najważniejsze są w pełni sił. Ich liderzy nie są zajechani, czego nie można powiedzieć o zawodnikach z Zielonej Góry. Kluczowym argumentem jest jednak fakt, że z nikim innym Łukaszowi Koszarkowi nie gra się tak ciężko jak z Turowem. Rajkovic ma dwa plastry, które wyśle na rozgrywającego Stelmetu i które nie będą odchodzić od niego nawet na krok. Nadchodzi czas Turowa. Ten tytuł należy się takim zawodnikom jak Michał Chyliński czy Filip Dylewicz. Tak po ludzku.
Wojtek Konieczny: Turów – zgorzelczanie są obecnie piekielnie mocni, a w świetnej formie jest przynajmniej pięciu graczy, z których każdy może wygrać mecz. Siłą Turowa jest jednak gra zespołowa, niesamowite, jak na warunki PLK, zbilansowanie ataku i zabójcze da rywali podkręcanie tempa gry. Stelmet, choć miał znacznie trudniejszych rywali na poprzednich dwóch etapach, wygląda nieco słabiej – zbyt wielu graczy jest bez formy (Stelmach, Cel), zbyt wielu w ogóle nie uczestniczy realnie w grze (Chanas, Sroka), gra zielonogórzan jest też bardziej przewidywalna. Poza tym za Turowem przemawia przewaga parkietu, co może okazać się kluczowe dla przebiegu rywalizacji. Typuję sporo emocji i finalne 4:2 dla Turowa – tym samym po raz pierwszy tytuł mistrzowski powędruje do Zgorzelca!
Filip Wróblewski: Jakiś czas temu typowałem Stelmet. Liczyłem, że Eyenga, Brackins i spółka wzniosą się na wyżyny w najważniejszych meczach. Zielonogórzanie mają przebłyski, ale nie grają tak równo jak Turów, który jak walec przejechał przez playoffy. Nawet Miami na Wschodzie w NBA nie ma takiej przewagi, jak Turów w TBL nad swoimi rywalami do tej pory. Logika zatem teraz mówi, że wygra jednak zespół ze Zgorzelca i na chwilę obecną skłaniam się ku takiemu rozwiązaniu. Wiadomo na pewno, że czekają nas świetne finały. O poziomie naszej ligi można pisać niekorzystne opinie, ale ta rywalizacja powinna zadowolić nawet najbardziej narzekających kibiców.
Woy: Naprawdę nie wiem, bowiem Turów jest wprawdzie faworytem, ale Stelmet może zagrać najlepsze spotkania sezonu i w końcu będą zmuszeni pokazać pełną gamę swoich możliwości. Turów miał łatwą drogę do finałów poprzez osłabienia AZS-u Koszalin oraz Rosy Radom, a Stelmet stopniowo budował formę i w meczu numer 5 z Treflem widzieliśmy już graczy Mihailo Uvalina z najlepszych meczów sezonu. Rodzi się zatem znak zapytania, czy zawodnicy Stelmetu pokażą tak wysoką dyspozycję w co najmniej 4 meczach finałowych? Kluczem do sukcesu zielonogórzan jest pełna mobilizacja oraz wysokie zaangażowanie w defensywę. Również szeroka rotacja spod ręki Mihailo Uvalina. Turów wprawdzie ma przewagę parkietu, ale zastanawiam czy poradzi sobie z presją oraz rolą faworyta? Przypomnę, że przed rokiem atut własnego parkietu nie zadziałał w przypadku Turowa (a zgorzelczanie przegrali z kretesem 0-4). Wiele będzie znów zależeć od trenerskich pomysłów i tzw. szachów. Osobiście liczę na zacięte spotkania, wiele walki i przebudzenie kilku graczy jak m.in. Christian Eyenga i Vlado Dragicević. Szanse oceniam 50/50.