A więc doczekamy się drugiego w tych Playoffs spotkania numer 5 w Tauron Basket Lidze! Koszykarze Trefla Sopot stanęli dzisiaj na wysokości zadania i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sopocianie pokonali ostatecznie Stelmet 71-57, ale po pierwszej połowie nic na to nie zapowiadało. Przełomowym momentem spotkania był 'popis’ Vladimira Dragicevica, który uderzył piłką Buterleviciusa w twarz i musiał opuścić parkiet z 5 faulami na koncie. Trefl od tego czasu zaczął łapać wiatr w żagle i rozegrał kapitalną czwartą część spotkania, która dała im przepustkę do spotkania numer 5.
W przedmeczowym wywiadzie Christian Eyenga bardzo mocno podkreślał, że on i jego koledzy są mocno skoncentrowani na tym spotkaniu i chcą zakończyć rywalizację już po czterech spotkaniach. Początek meczu jednak nie potwierdził tych słów, bo Stelmet grał bardzo ospale w ataku, a w defensywie popełniał błędy, które mądrze wykorzystywali gospodarze. Piękny blok na Dragiceviciu zaliczył Majstorovic, a akcja ’and one’ Adama Waczyńskiego sprawiła, że Trefl zaczął to spotkanie od prowadzenia 9-0. Mistrzowie Polski w połowie pierwszej kwarty zaczęli się powoli budzić, a coraz bardziej 'nakręcał się’ ,tak jak zapowiadał, Eyenga. Gospodarze zwolnili tempo gry i zapłacili za to wysoką cenę, bo ich gra w ofensywie momentalnie stanęła w miejscu. Na półtorej minuty przed końcem tej ćwiartki gry, zza łuku trafił Koszarek i sprawił, że na tablicy wyników mieliśmy remis – po 13. Stelmet zdążył nawet wyjść na prowadzenie, ale w końcówce z ciężkiej pozycji trzy oczka dołożył Adam Waczyński i to ostatecznie Trefl wygrał pierwszą kwartę tego spotkania 18-14.
Także i celną trójką rozpoczęliśmy drugą ćwiartkę gry, a tym razem nie mylił się Marcus Ginyard, któremu trzeba oddać, że wykonywał świetną pracę w defensywie, nie dając Jeterowi nawet sekundy swobody i wolności. Z kolejnymi akcjami to właśnie Stelmet coraz bardziej się rozpędzał i gra Mistrzów Polski zaczynała nabierać rumieńców. Gospodarze przez ponad 4 minuty nie potrafili zdobyć punktów w tej części gry, co kosztowało ich utratę prowadzenia. Genialną trójkę z backstepu trafił Przemek Zamojski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 22-18. Gospodarze nie pozwolili jednak rywalom pójść za ciosem i dwie minuty później mieliśmy już remis – po 25. Końcówka spotkania to już gra kosz za kosz, ale ostatecznie to goście wyszli z tej wymiany ciosów obronną ręką, bo świetną trójkę z 9 metrów trafił Craig Brackins i ustalił wynik pierwszej połowy na 35-30. Obie ekipy ewidentnie skoncentrowane były na skutecznej defensywie i popełniały bardzo dużo strat co odbijało się na wyniku tej rywalizacji.
Obraz gry nie zmienił nam się po przerwie, a bardzo dobry moment gry zaliczył Paweł Leończyk, który zdobył sześć punktów z rzędu i wymusił 3 faul Dragicevicia. Trefl zmniejszył straty w połowie kwarty do 1 oczka, ale kolejny raz z niesamowicie ciężkiej pozycji zza łuku trafił Craig Brackins i goście ciągle utrzymywali dystans dwóch koszy. Chwilę później ciśnienia nie wytrzymał jednak Dragicevic, który najpierw złapał faul w ataku, a chwilę później zachował się idiotycznie rzucając piłką w twarz Buterleviciusa. Do końca spotkania zostawało więc ponad 13 minut, a koszykarze z Zielonej Góry zostali bez swojego podstawowego centra. Atmosfera wśród obu zespołów mocno się zaostrzyła i oglądaliśmy serię fauli, po których jednak to koszykarze Stelmetu regularnie meldowali się na linii rzutów wolnych. Gospodarze nie składali jednak broni i ciągle nie pozwalali rywalom odskoczyć na bezpieczny dystans. Po 3 kwartach Mistrzowie Polski wygrywali 49-47 i czekały nas ogromne emocje w czwartej części spotkania.
Decydującą część gry celną trójką rozpoczął Buterlevicius, a chwilę później tym samym popisał się Jeter i gospodarze wreszcie wyszli na prowadzenie. Amerykanin popisał się chwilę później świetnym przeglądem pola i po jego asyście punkty z kontry zdobył Paweł Leończyk, Trefl prowadził 55-51, a trener Uvalin musiał przerwać serię gości i poprosił o czas. Sopocianie ewidentnie złapali wiatr w żagle, a ich dobrej gry nie zmienił nawet fakt, że 4 faul złapał Adam Waczyński i musiał usiąść na ławce rezerwowych. Gracze Stelmetu wyglądali jakby uszło z nich powietrze i kompletnie stracili siły. W ważnym momencie przebudził się Michał Michalak, który zdobył 4 punkty z rzędu i to za jego sprawą Trefl wyszedł na rekordowe, 10-punktowe prowadzenie, a do końca spotkania zostawało 2,5 minuty. Trener Uvalin próbował zmotywować jeszcze do walki swoich zawodników, ale najpierw na nieprzygotowany rzut z 9 metrów skusił się Brackins, a później kolejną stratę popełnił Koszarek, która chyba ostatecznie przekreśliła szanse Mistrzów Polski na zwycięstwo w tym spotkaniu. Trefl zwycięża we własnej hali 71:57 i doprowadza do remisu w serii 2-2. Przed nami 5 spotkanie w Zielonej Górze, które zadecyduje o tym kto powalczy z Turowem Zgorzelec o tytuł Mistrza Polski.
Trefl Sopot – Stelmet Zielona Góra 71:57
(18-14, 12-21, 17-14, 24-8)
Trefl: Waczyński 13, Leończyk 10, Majstorovic 11, Jeter 11, Vasiliauskas 8, Stefański 6, Michalak 7, Buterlevicius 4, Brembly 2,
Stelmet: Zamojski 10, Eyenga 9, Brackins 8, Dragicevic 7, Ginyard 7, Koszarek 7, Hrycaniuk 5, Cel 3, Chanas 1,
3 komentarze/y