Podopieczni trenera Dedka wyciągnęli odpowiednie wnioski po pierwszym spotkaniu i nie popełnili już tych samych błędów co w czwartek. Efekt? Zwycięstwo 71-58 i wyrównanie stanu rywalizacji. Gracze z Zielonej Góry nie zasłużyli dzisiaj na zwycięstwo i zagrali fatalnie w ataku, oraz bardzo biernie w defensywie. Ofensywą gości kierował AJ Walton, który tym razem tylko w 1 kwarcie był dobrze broniony przez Eyengę, a później 'był już sobą’. Na ogromne słowa uznania zasłużył Ovidijus Galdikas – autor aż 21 zbiórek i 16 punktów. Litwin kompletnie zdominował grę w pomalowanym i to było kluczem do wygrania spotkania numer 2. Rywalizacja przenosi się do Gdyni i wcale nie jest powiedziane, że nie wrócimy do Zielonej Góry na 5 spotkanie w tej serii.
Tym razem nie powtórzył się scenariusz z pierwszego spotkania, kiedy to Stelmet już w pierwszej części gry uzyskał dwucyfrowe prowadzenie i szybko zabił emocje w tym pojedynku. Goście z Gdyni nie dali się zaskoczyć i od pierwszej minuty dotrzymywali kroku Mistrzom Polski. Eyenga kolejny raz dobrze bronił Waltona, ale lider Asseco był znacznie bardziej ruchliwy niż w 1 spotkaniu i od razu przełożyło się to na dobry wynik dla jego zespołu. Świetną walkę stoczyli centrzy obu zespołów – Vladimir Dragicevic i Ovidijus Galdikas. Ten pierwszy starał się grać z obwodu, a Litwin świetnie wykorzystywał swoją przewagę wzrostu w trumnie. Zielonogórzanie nie byli w stanie odskoczyć podopiecznym trenera Dedka, który wyciągnął wnioski z czwartkowej porażki i mądrze poustawiał swoich zawodników. Po pierwszych 10 minutach gry mieliśmy remis 15-15 i i znacznie więcej emocji niż mogliśmy się spodziewać.
Drugą kwartę lepiej rozpoczęli goście, którzy zaliczyli dwie udane akcje z rzędu i wyszli nawet na 5-punktowe prowadzenie. Stelmet kolejny raz słabo wszedł w kwartę i trener Uvalin musi zwrócić na to uwagę, bo ta sytuacja pojawiła się także w czwartkowym spotkaniu. Przytomność Łukasza Koszarka i celna trójka Aarona Cela sprawiła jednak, że zielonogórzanie ciągle nie odstępowali rywali nawet na krok i w połowie drugiej części gry mieliśmy remis – po 21. Wydawało się, że Stelmet powoli łapie swój rytm gry i to właśnie gospodarze przejmą kontrolę nad tym spotkaniem. Tak się jednak nie stało, bo Asseco grało genialnie w defensywie. Gdynianie zmuszali rywali do gry tyłem do kosza, a wtedy dochodziło do podwojeń co przy dobrej rotacji graczy obwodowych sprawiło, że Stelmet musiał rzucać z nieprzygotowanych pozycji. Po obu stronach rewelacyjnie spisywał się Przemysław Frasunkiewicz i to za jego sprawą Asseco chwilę później znowu prowadziło – różnicą już nawet 7 oczek. Niestety, ale oba zespoły pudłowały dzisiaj na potęgę z dystansu (1/12 Asseco i 3/15 Stelmet w 1 połowie), a niektóre rzuty nie ocierały się nawet o obręcz. Zielonogórzanie grali dzisiaj bardzo przeciętnie i co prawda kiedy przyśpieszali grę to momentalnie doganiali rywali, ale chwilę później popełniali proste błędy w obronie i pozwalali Asseco na łatwe punkty. W końcówce kolejny raz swoją klasę pokazał Piotr Szczotka i to goście do przerwy prowadzili 37-28.
Trzeba przyznać, że zawodnicy z Gdyni wyglądali na mocno zdeterminowanych i w pierwszej części gry ich postawa wyglądała dużo, dużo lepiej niż w czwartkowym pojedynku. Świetna obrona – głównie strefowa z podwojeniem sprawiła, że przy słabej skuteczności Stelmetu z dystansu, Mistrzowie Polski mieli o czym myśleć w szatni. Ostoją gości był Galdikas, który już do przerwy zapisał na swoim koncie double-double (10 punktów, 11 zbiórek), a w obronie zamknął praktycznie trumnę i wypchnął graczy Stelmetu na obwód (przed czym aż tak znowu się nie bronił ani Dragicevic ani Brackins). Po 20 minutach gry pachniało niespodzianką, bo wreszcie swoją swobodę gry odzyskał AJ Walton, a gospodarze nie mieli w pierwszej połowie wyregulowanych celowników.
To o czym pisałem akapit wyżej – powtórzyło się kolejny raz. Stelmet tragicznie rozpoczął trzecią część gry, a w defensywie popełniał szkolne wręcz błędy. AJ Walton ośmieszał momentami Łukasza Koszarka i całą obronę Mistrzów Polski. Gdynianie ewidentnie złapali wiatr w żagle i poszli za ciosem wychodząc na 20 punktowe prowadzenie! Trener Uvalin poprosił o przerwę na żądanie, ale po powrocie na parkiet trójkę dołożył Walton i Asseco Gdynia wygrywało w sali CRS już różnicą 23 oczek. Chyba nawet kibice gości nie do końca wierzyli w to co widzą, ale ich ulubieńcy rozgrywali kapitalne zawody i ich zespołowa gra była nie do przejścia dla Stelmetu. Pod koniec trzeciej kwarty obudził sie nieco Łukasz Koszarek, ale jego celne rzuty tylko zachęciły Waltona do kolejnych akcji indywidualnych. Jak mu poszło? Niech odpowiedzią będzie ten tweet:
A.J Walton urządził sobie majówkę w CRS. Rozłożył koc, smaży karkówkę i pije trzeciego browarka.
— Kosma Zatorski (@kosma84) maj 4, 2014
W końcówce na brawa zasłużył także Filip Matczak, który grał bez żadnego respektu i świetnie wjeżdżał w pomalowane oraz obsługiwał podaniami Galdikasa. Asseco wygrało trzecią cześć gry aż 26 – 14 i po 30 minutach gry wygrywało 63-42.
Początek decydującej gry lepiej wyszedł gospodarzom, którzy szybko zdobyli 5 punktów, a mogło być więcej, ale Stelmet pudłował dzisiaj zarówno zza łuku jak i z linii rzutów wolnych. Rękę na pulsie trzymał jednak niezmordowany Walton i na sześć minut przed końcowym gwizdkiem Asseco znowu wygrywało różnicą 20 oczek. Goście nie składali broni i za sprawą Dragicevicia starali się zmniejszać swoje straty, ale ciągle nie mogli przełamać granicy 15 punktów. Ta sztuka udała im się na 3 minuty przed końcem spotkania, kiedy po trójce Koszarka Stelmet zmniejszył dystans do 11 punktów. Na całym boisku Waltona bronił Eyenga, ale sędziowie dwukrotnie odgwizdali faul byłego gracza Cavaliers, co sprawiło, że zielonogórzanie przekroczyli limit 5 przewinień. Później Stelmet faulował już specjalnie, ale gracze Asseco nie pozwalali im na łatwe punkty i było już za późno na odrabianie strat. Goście bezpiecznie dowieźli prowadzenie do końca spotkania i wygrali 71-58 , sprawiając tym samym ogromną niespodziankę i zyskując przewagę parkietu przed spotkaniem numer 3 i 4.
Stelmet Zielona Góra 58-71 Asseco Gdynia
(15-15 13-22 14-26 16-8)
Stelmet: Koszarek 12, Dragicevic 10, Brackins 10, Eyenga 8, Chanas 7, Cel 4, Ginyard 2, Zamojski 3.
Asseco: Walton 17, Galdikas 16 (21 zbiórek), Szczotka 15, Frasunkiewicz 11, Dimitriew 8, Matczak 4,