Za nami druga kolejka w drugiej fazie rozgrywek i trzeba przyznać, że po mizernej pierwszej serii gier wszystkie drużyny postanowiły się zrehabilitować i zapewnić nam widowisko na odpowiednim poziomie(prima aprillis). Jaka liga taki poziom, ale za to emocji mieliśmy ogrom. Radomianie zaliczyli drugi w tej rundzie rozgrywek upset(właśnie – mam nadzieje, że oglądacie tegoroczny NCAA Tournament?!) pokonując tym razem wicemistrzów Polski na własnym boisku. Jeszcze ciekawiej było w Sopocie, gdzie Stelmet Zielona Góra wygrał z Treflem, ale potrzebował do tego dodatkowych 5 minut. Jednopunktowe zwycięstwo odniósł także Anwil, który okazał się lepszy od podopiecznych Andreja Urlepa.
Rosa Radom vs PGE Turów Zgorzelec 82:80
Radomianie wyrośli już na czarnego konia tegorocznych rozgrywek, a po drugiej wygranej w szóstkach coraz większe grono osób stawia Rosę w roli realnego kandydata do brązowego medalu. Tym razem na tarczy z Radomia wyjeżdżali wicemistrzowie Polski, którzy nie popisali się w końcówce i najpierw pozwolili zebrać piłkę w ataku najniższemu na boisko Korie Luciousowi, a potem poślizgnął się J.P Prince i zgorzelczanie nie oddali nawet rzutu, który mógłby doprowadzić do dogrywki
Prince może jednak zapisać to spotkanie do udanych, bo zapisał na swoim koncie aż 24 oczka i dołożył do tego 10 zbiórek. Trzeba też dodać, że wymusił aż 12 fauli, przez co oddał aż 12 prób za 1 punkt. Pomagał mu Damian Kulig – autor 15 punktów, ale tym razem center Turowa grał na słabej skuteczności i miał spore problemy w defensywie, gdzie solidnie szkolił go Archibeque.
Po stronie Rosy liderem kolejny raz był Korie Lucious i jego decydujący rzut, dający zwycięstwo swojej drużynie był ładnym uwieńczeniem tego niezłego występu. Amerykanin zdobył 19 oczek, ale także nie grał na rewelacyjnej skuteczności i szczególnie słabo wypadł w rzutach zza łuku. Na wyróżnienie zasłużyło także trio Witka-Archibeque-Dłoniak. Pierwsza dwójka sprawiła, że Turów wcale nie dominował w polu trzech sekund tak jak może na to wskazywać liczba zebranych piłek, a Dłoniak kolejny raz zagrał bardzo solidne spotkanie kończąc je z dorobkiem 15 punktów.
Trefl Sopot vs Stelmet Zielona Góra 88:89
Do Hali Stulecia w ramach drugiej serii spotkań przyjechali aktualni Mistrzowie Polski z Zielonej Góry i trzeba przyznać, że dostarczyli wszystkim fanom ogromnych emocji. W pierwszej kwarcie to właśnie zielonogórzanie prowadzili, ale w drugiej części gry Trefl zaprezentował koszykówkę absolutnie perfekcyjną, zatrzymując rywali na 9 punktach i obejmując prowadzenie w tym spotkaniu. Później jednak Stelmet zdołał dogonić gospodarzy i żeby wyłonić zwycięzcę potrzebowaliśmy dodatkowych 5 minut, co pewnie nie za bardzo martwiło kibiców, którzy zdecydowali się zobaczyć to spotkanie na żywo.
Cały mecz mogliśmy delektować się niesamowitą walką rozgrywających (co nie często się w TBL zdarza) na linii Koszarek-Jeter. 'Jedynka’ Mistrzów Polski skończyła spotkanie z dorobkiem 24 punktów i 9 asyst, grając na 45 procentowej skuteczności (9/19). Statystycznie jeszcze lepiej wypadł Jeter, bo jego 25 oczek i 10/15 z gry robi wrażenie, ale w końcówce to jednak Koszarek zachował więcej zimnej krwi, a rozgrywający Trefla przestrzelił rzut, który mógł zmienić losy tego spotkania.
Anwil Włocławek – Czarni Słupsk 78:77
Nie pomyliliśmy się w typowani tej kolejki, bo każdy z redaktorów wskazał Anwil jako zwycięzce tego spotkania, mimo że to jednak Czarni przyjeżdżali do Włocławka jako faworyt. Anwil nie raz już udowodnił, że na własnym boisku jest znacznie silniejszą ekipą i tym razem było podobnie. Bardzo dobra druga kwarta w wykonaniu gospodarzy była kluczowa dla losów tego spotkania, bo wtedy właśnie Anwil objął prowadzenie, którego nie wypuścił z rąk. W końcówce jeszcze świetny pościg zaliczyli goście, którzy zbliżyli się do włocławian na jeden punkt i mieli okazję wygrać to spotkanie, ale najgłupszą z możliwych decyzji podjął Zimmerman ale piłka po rzucie Trice nie znalazła drogi do kosza.
Trener Andrej Urlep mądrze poustawiał swoich graczy w obronie, którzy praktycznie wyłączyli w tym spotkaniu z gry Seida Hajricia, ale ich katami okazali się Danilo Mijatovic, Jordan Callahan oraz Mateusz Kostrzewski. Cała trójka zdobyła łącznie 52 punkty i była kluczem do tej wygranej. Warto podkreślić także, że 8 minut na boisku spędził Mikołaj Witliński i miejmy nadzieje, że ten młody zawodnik na dobre zawita w takim wymiarze czasu do rotacji Anwilu. Goście jak zawsze mogli liczyć na Rodericka Trice’a, Jarosława Mokrosa oraz Garretta Stutza, ale tym razem okazało się za to za mało na dobrze dysponowany tego dnia Anwil.
MVP kolejki: Łukasz Koszarek – 24 punkty, 9 asyst, 3 zbiórki (9/19 z gry)
Piątka kolejki: Łukasz Koszarek – Lance Jeter – Jakub Dłoniak – Danilo Mijatovic – Vladimir Dragicevic
Najlepszy rezerwowy: Craig Brackins – 15 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty w 3o minut.