AZS Koszalin wygrał drugi kolejny mecz z rzędu – tym razem Akademicy okazali się wyraźnie lepsi od Jeziora Tarnobrzeg, pokonując ekipę Dariusza Szczubiała 70:59, choć na dwie minuty przed końcem przewaga wynosiła aż 20 punktów. Najlepszym strzelcem meczu był LaceDarius Dunn, zdobywca 16 punktów, ale autorami zwycięstwa byli przede wszystkim Darrell Harris (13 pkt., 9 zb.) i Krzysztof Szubarga (7 pkt., 9 as., 4 zb., 4 prz.). W ekipie gości trudno wyróżnić kogokolwiek – względnie solidnie zaprezentowali się jedynie Kevin Goffney (10 pkt., 5 zb., 4 prz., 2 as.) i Krzysztof Krajniewski (9 pkt., 5 zb., 3/4 za trzy). AZS był zdecydowanie skuteczniejszy (43% przy 30% Jeziora), zdobył też znacznie więcej punktów z ponowienia (11:3) i spod kosza (42:24). Dla Jeziorowców była to już czwarta porażka z rzędu.
W spotkanie lepiej weszli gospodarze – po pięciu punktach Darrella Harrisa i czterech LaceDariusa Dunna AZS prowadził 9:2, a przy wszystkich trzech rzutach asystował Krzysztof Szubarga, ale potem do głosu doszli goście, którzy zdobyli sześć punktów bez odpowiedzi, a po trójce Krzysztofa Krajniewskiego doprowadzili do remisu po 11. Od tego momentu do końca pierwszej kwarty na parkiecie dominowali już tylko Akademicy, którzy zaliczyli serię 10:2 i po 10 minutach gry prowadzili 21:13. Najlepszymi graczami 1. kwarty byli D. Harris (7 pkt., 6 zb.) i K. Szubarga (2 pkt., 5 as.), w ekipie Jeziora zaś fatalne 1/5 z gry miał N. Doaks.
W drugiej kwarcie parkiet opuścili i Harris, i Szubarga i gra AZS-u straciła nieco na płynności, ale goście nie grali wcale lepiej – na trzypunktowe akcje Krajniewskiego i Nowakowskiego (dwie) siedmioma oczkami odpowiedział Dunn, cztery punkty z rzędu zdobył też Trybański i AZS wyszedł na dziesięciopunktowe prowadzeni (34:24). Po powrocie na boisko Szubarga kontynuował zaliczanie kolejnych asyst – podanie do Wołoszyna zakończone trójką skrzydłowego AZS-u było już siódmą asystą reprezentacyjnego rozgrywającego, ale w zespole Jeziora dobry moment zaliczył Chaisson Allen, który zdobył cztery punkty z rzędu i trener Milicić zmuszony był wziąć czas. Ostatecznie pierwsza połowa meczu zakończyła się wygraną gospodarzy 39:31, a najwięcej punktów na koncie miał LaceDarius Dunn – 14. Gospodarze wyraźnie wygrywali walkę na tablicach (głównie dzięki Harrisowi, który zebrał 8 piłek), mieli też więcej asyst (aż 7 zaliczył Szubarga). W ekipie gości zawodziła para podkoszowych – Doaks i Łukasiak: obaj mieli marne 1/6 z gry.
Druga połowa zaczęła się od obustronnej wymiany ciosów i AZS cały czas utrzymywał kilkupunktowe prowadzenie. W połowie kwarty gospodarze zaliczyli serię 6:1 i wyszli na najwyższe, 12-punktowe prowadzenie (50:38). Od tego momentu gra obu drużyn wyraźnie siadła – mnożyły się straty i fatalne pudła. Pierwsi przebudzili się Akademicy, którzy zaliczyli serię 5:0 i powiększyli przewagę do 14 punktów (55:41), kwartę zakończył jednak efektownym buzzer-beaterem pudłujący wcześniej na potęgę (2/8) Andrew Fitzgerald i wydawało się, że goście mają jeszcze szansę powalczyć o zwycięstwo.
Początek czwartej kwarty pokazał jednak, że goście są w tym meczu bez szans – AZS rzucił 10 punktów bez odpowiedzi i Jeziorowcy tracili już 22 punktów (43:65). Fatalną serię Jeziora przerwał wreszcie celną trójką Allen, a w odpowiedzi dwie trójki fatalnie przestrzelił Dunn. W koeljnych minutach obie drużyny miały problemy ze skutecznością, przez co AZS utrzymywał 20-punktowe prowadzenie, przez co na ostatnie dwie minuty Igor Milicić wystawił całkowicie rezerwowy skład. To zaś przełożyło się na spory bałagan w szeregach Akademików, co zaowocowało serią 9:0 dla gości, ale na powalczenie o wygraną było już zdecydowanie za późno. AZS wygrał ostatecznie 70:59, ale fatalną końcówką zatarł niezłe wrażenie z poprzednich 38 minut gry.