Podróż do Krasnojarsku nie była udana dla koszyarzy ze Zgorzelca, a zadbał o to Anthony Fisher. Amerykanin był najlepszym zawodnikiem dzisiejszego spotkania kończąc je z dorobkiem 25 punktów, a do tego to właśnie jego buzzer-beater sprawił, że Enisej wyszedł z dzisiejszego meczu obronną ręką. Niestety kolejny raz Turów przegrał na własne życzenie. Była to 9 porażka wicemistrzów Polski na parkietach Zjednoczonej Ligi VTB, a dzisiejszego spotkania tym bardziej szkoda, bo przerwało ono serię 3 wygranych z rzędu podopiecznych Miodraga Rajkovicia. Zgorzelczanie ciągle mają szanse awansować do dalszej fazy rozgrywek, ale ich sytuacja mocno się skomplikowała, bo do końca sezonu zostały 4 spotkania, a tylko w pojednku z BC Kalev to zawodnicy z TBL będą faworytami.
Niestety kolejny raz koszykarze Turowa wyszli z szatni zdekoncentrowani i pozwolili rywalom odrobić straty i to z nawiązką. W pierwszej części gry to właśnie zgorzelczanie byli zespołem lepszym i potrafili utrzymywać kilkupunktowe prowadzenie. Była to w dużej mierze zasługa ich dobrej dyspozycji rzutowej, bo w dzisiejszym meczu Turów rzucał zza łuku z 56% skutecznością – a to nie zdarza się w tym sezonie zbyt często.
Dzisiejsze spotkanie było bardzo podobne do pojedynku z Rosą Radom, w którym wicemistrzowie Polski do przerwy mieli prawie 20 punktową przewagę, a ostatecznie o korzystny wynik musieli drżeć do ostatnich sekund tamtego spotkania. W Krasnojarsku przewaga wynosiła tylko 6 oczek, ale i tym razem 3 zespół Tauron Basket Ligi nie potrafił potwierdzić swojej klasy po przerwie. 3 kwarta przegrana aż 29-10 jest ogromnym powodem do niepokoju dla sztabu szkoleniowego ze Zgorzelca. Ta sytuacja regularnie powtarza się od początku sezonu i jeśli to się nie zmieni, to w końcu Turów może się na tym solidnie „przejechać”.
Ivana Zigeranovicia bez żadnych problemów ogrywał mierzący 217 cm Kosta Perovic. Serbski center był dzisiaj w genialnej dyspozcyji, a zawodnicy z przygranicznego miasta nie potrafili znaleźć na niego odpowiedzi. Dzielnie pomagał mu Christian Burns, Gregory Renfroe i Anthony Fisher, którzy dla odmiany nie dawali spokoju obwodowym Turowa. Niesamowicie bierna postawa w obronie graczy ze Zgorzelca sprawiła, że gospodarze się rozkręcili i pokazali swoją siłę właśnie w trzeciej odsłonie gry.
Turów jednak w tym sezonie już kilkukrotnie musiał wychodzić z takich opałów – po części udało się także tym razem. W czwartej kwarcie wicemistrzowie Polski wrócili do swojej ulubionej koszykówki, zacieśnili szyki obronne i wreszcie zaczęli grać z kontrataku. Koleny raz koledzy mogą podziękować Jakubowi Karolakowi, który w końcówce trafił bardzo ważną trójkę i to on sprawił, że Turów wrócił do gry w tym spotkaniu. Na 15 sekund przed końcem spotkania mieliśmy remis i wydawało się, że i tym razem upiecze się ekipie z TBL. Tak się jednak nie stało, bo w ostatniej akcji spotkania piłkę w swoje ręce wziął Anthony Fisher i trafił za 2 punkty równo z syreną kończącą dzisiejsze spotkanie.
Enisej Krasnojarsk – Turów Zgorzelec 88:86
(24:27, 21:24, 29:10, 14:25)
Enisej: Fisher 25, Perović 19, Burns 18, Renfroe 16, Zajcew 4, Kriwoszew 2, Komarowski 2, Kikanović 2.
Turów: T. Taylor 14, Dylewicz 14, Karolak 12, M. Taylor 11, Kulig 11, Zigeranović 11, Stelmach 7, Jaramaz 6