Wszyscy kibice, którzy zdecydowali się w czwartkowy wieczór wybrać się do Hali Gryfia, lub wykupić płatny przekaz video nie mogą narzekać na brak emocji. Wydane pieniądze były warte tego widowiska, które stworzyły nam dzisiaj oba zespoły. Po wyrównanej walce górą z tego pojedynku wyszli goście, którzy pokonali ostatecznie Czarnych 78:71 i dzięki temu przynajmniej do soboty stali się nowym liderem Tauron Basket Ligi. Kolejny raz rewelacyjny był duet J.P Prince/Damian Kulig. Amerykanin był autorem 22 punktów, a 17 oczek dołożył dzisiaj Kulig (większość w kluczowych momentach). Dzięki ich świetnej postawie Turów był w stanie zwyciężyć dzisiaj w tym arcyważnym pojedynku. Gospodarzom nie pomogła nawet bardzo dobra dyspozycja Rodericka Trice’a, który zapisał na swoim koncie 19 punktów
Zgorzelczanie do dzisiejszego spotkania przystępowali bez kontuzjowanego Łukasza Wiśniewskiego (problemy z achillesem), którego miejsce w wyjściowym składzie zajął młody Jakub Karolak.
Od początku spotkania gorąca atmosfera panowała zarówno na trybunach jak i na parkiecie. Niesieni głośnym dopinigiem swoich fanów gospodarze szybko narzucili swój styl gry i z każdą kolejną minutą zaczęli przejmować to spotkanie. Klasą dla samego siebie kolejny raz był Roderick Trice, który zdobył 8 punktów z rzędu i zaliczył prywatny serial punktowy 8-0. Turów był w ogromnych tarapatach, bo nie miał żadnego pomysłu na zatrzymanie rozgrywającego Czarnych, a w ataku każda ich próba kończyła się niepowodzeniem. Słupszczanie prowadzili 21-10, a wściekły Miodrag Rajkovic musiał prosić o przerwę na żądanie. Po powrocie na parkiet sytuację nieco uspokoił J.P Prince, który dołożył na konto swojego zespołu 5 oczek z rzędu. W końcówce pierwszej kwarty ładną akcją popisał się jeszcze Jordan Hulls i ustalił wynik tej części gry. Czarni wygrywali 23-15 i wyglądali na mocno zdeterminowanych.
Początek drugiej kwarty to już znacznie bardziej wyrównana gra z obu stron. Słupszczanie zwolnili nieco tempo, a Turów starał się to wykorzystać trafiając z dystansu. Celnymi rzutami popisywał się Stelmach i Mike Taylor, ale Czarni w ataku ciągle byli bardzo skuteczni i nie pozwalali na zmniejszenie strat rywalom. W międzyczasie potężnym wsadem popisał się Joseph Taylor, który poderwał na równe nogi całą Gryfię. O ile w ataku gospodarze ciągle utrzymywali swój poziom (głównie za sprawą świetnego Hullsa), problemy zaczęły tworzyć się na bronionej części parkietu. Defensywa Czarnych zbyt mocno zacieśniała środek pola przez co na wolnej pozycji co chwila odnajdywał się Kulig. Po jego celnej trójce, oraz świetnej akcji 2+1 w wykonaniu Prince’a Turów przegrywał już tylko 34-33 i wrócił do gry. Pod koniec pierwszej części spotkania gospodarze mądrze szukali w pomalowanym Garretta Stutza, który pewnie wykorzystywał swoją przewagę fizyczną. Do przerwy to Czarni prowadzili 42-38, ale prawdziwe emocje miały dopiero nadejść.
Trzecia kwarta nie zmieniła nam obrazu gry i ciągle oglądaliśmy piękną wymianę ciosów obu zespołów. Coraz mocniej atakował jednak Turów, a skuteczne akcje 2+1 najpierw Dylewicza, a potem Kuliga sprawiły, że goście wreszcie wyszli na minimalne prowadzenie, a trener Urlep musiał prosić o przerwę na żądanie. Na niewiele się to jednak zdało, bo zgorzelczanie ewidentnie złapali swój rytm i za wszelką cenę starali się „przeciąć” to spotkanie. Punkty zdobywał nawet Mike Taylor, a świetny moment, szczególnie w obronie, zaliczył Jakub Karolak. Z gospodarzy uszło powietrze przez co stracili prowadzenie i na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty to Turów wygrywał różnicą 7 oczek. Czarni starali się zmniejszyć przewagę, ale ciągle przegrywali większość pojedynków 1 na 1. W ostatniej akcji tej kwarty piękną trójką popisał się Jakub Karolak i dzięki jego trafieniu po 30 minutach to goście prowadzili 60-52.
Młody rzucający Turowa nie zamierzał jednak na tym poprzestać i otworzył nam decydującą ćwiartkę gry kolejnym celnym rzutem zza łuku. Dosłownie kilkanaście sekund później „poprawił” Mike Taylor i Turów wyszedł na rekordowe w tym spotkaniu, 14-punktowe prowadzenie. Emocje powoli sięgały zenitu, a koszykarze obu zespołów coraz częściej lądowali na parkiecie w walce o piłkę. Za każdym razem kiedy gospodarzom udawało się zmniejszyć stratę do rywali, sprawy w swoje ręce brał Damian Kulig. Kibice gospodarzy konsekwentnie starali się wyprowadzić z równowagi centra reprezentacji Polski, ale ten był dzisiaj w genialnej dyspozycji i potwierdzał swoją klasę rewelacyjnymi zagraniami. Kolejne rzuty pudłował Nowakowski i Hulls, a przewaga Turowa nie malała. Na 2 minuty przed końcem stało się jasne, że duet Prince-Kulig zgorzelczanie nie wypuszczą już z rąk tej wygranej. Ostatecznie wicemistrzowie Polski pokonali w Słupsku Czarnych 78:71 i awansowali, przynajmniej na chwilę, na 1 miejsce w ligowej tabeli.
Czarni Słupsk – PGE Turów Zgorzelec 71:78
(23-15, 19-23, 10-22, 19-18)
Czarni: Trice 19, Stutz 13, Hulls 12, Dutkiewicz 9, Śnieg 6, J. Taylor 5, Zimmerman 4, Nowakowski 3.
Turów: Prince 22, Kulig 17, Dylewicz 11, Karolak 8, M. Taylor 7, T. Taylor 6, Zigeranović 4, Stelmach 3.