Koszykarze ze Zgorzelca bez najmniejszych problemów pokonali we własnej hali zespół Kotwicy Kołobrzeg. Gospodarze byli murowanym faworytem tego spotkania i nie zawiedli. Tylko chwilami Kotwica była w stanie nawiązać równą walkę z ekipą wicemistrzów Polski. Turów był jednak dzisiaj dla nich przeszkodą nie do przejścia, a ich domincacja rosła praktycznie z każdą minutą. Ciężko o wygraną, jeśli do przerwy popełnia się prawie 20 strat, z czego aż 8 pada łupem głównego rozgrywającego. Podopieczni Miodraga Rajkovicia pokonali ostatecznie Kotwicę 84-71 i sprawili, że chociaż przez chwilę znowu będzie się o nich mówić w dobrym tonie. Najlepszym zawodnikiem spotkania kolejny raz okazał się J.P Prince – autor 17 oczek oraz Damian Kulig, który tym razem zdobył 18 punktów.
Przed spotkaniem doszło do miłego wyróżnienia dla J.P Prince”a, który odebrał nagrodę MVP miesiąca.
Od początku meczu oba zespoły grały dosyć niemrawo, nie angażując się zbytnio w grę defensywną. Turów spokojnie dogrywał piłki pod basket do Ivana Zigeranovicia, ale Kotwica również nie miała problemów ze zdobywaniem punktów na początku spotkania. To jednak zgorzelczanie z każdą minutą coraz bardziej sie rozkręcali i w połowie pierwszej części gry po przechwycie Łukasza Wiśniewskiego ich przewaga wzrosła do 7 oczek. Goście z Kołobrzegu potrafili przedrzeć się przez szyki obronne wicemistrzów Polski, ale byli słabo skoncentrowani co skutkowało dużą ilością niewymuszonych strat. Słabiej w spotkanie wszedł Damian Kulig, który w ataku był niewidczony, a w obronie miał spore problemy z Karronem Johnsonem, który już w pierwszej kwarcie zapisał na swoim koncie 10 oczek. Właśnie za sprawą dobrej postawy silnego skrzydłowego z Ameryki Kotwica nie pozwalała rywalom odskoczyć na bezpieczny dystans. Oba zespoły konsekwentnie próbowały szczęścia w rzutach zza łuku, ale i konsekwentnie te rzuty pudłowały(0/12 łącznie). Po pierwszych 10 minutach spotkania gospodarze prowadzili 21-16.
Na starcie drugiej kwarty koszykarze ze Zgorzelca byli jakby bardziej pobudzeni, wymuszali kolejne straty Kotwicy, a w końcu kosze odczarował Łukasz Wiśniewski trafiając trójkę z rogu i wyprowadzając swóją ekipę na 10 punktowe prowadzenie. Goście próbowali obrony strefowej, ale na nic się to jednak nie zdało, bo każdą obronioną akcję koszykarze z Kołobrzegu zamieniali na…stratę. Do przerwy zanotowli iż ach 16, a warto dodać, że Turów nie wywierał na nich specjalnej presji. Standardowo jednak w połowie drugiej kwarty gospodarze przycięli sobie drzemkę zaliczyli przestój i pozwolili rywalom odrobić straty i zmniejszyć ich przewagę do ledwie 3 oczek. Jessie Sapp nie zamierzał jednak pomóc swoim kolegom i w 14 minut casino online zapisał na swoim koncie 8 (słownie OSIEM) strat, a każda z nich otwierała gospodarzom pustą drogę do kosza. Kotwica prezentowała się dzisiaj fatalnie w ataku, a końcówa drugiej kwarty to pokaz siły w wykonaniu J.P Prince”a. Goście nie mieli po swojej stronie żadnych argumentów i do szatni schodzili ze spuszczonymi głowami, przegrywając 43-26.
Promyk nadziei w serca kibiców Kotwicy wlał nieśmiertelny Rafał Bigus, który rozpoczął trzecią kwartę od prywatnego serialu punktowego 6-0. Goście popełniali jednak masę fauli i po 4 przewinienia na swoim koncie mieli już Karron Johnson i Marek Piechowicz. Ten pierwszy nie chciał być gorszy od swojego klubowego kolegi i szybko złapał piąty faul i mógł spokojnie resztę spotkania obejrzeć z perspektywy ławki rezerwowych. Gospodarze nie zamierzali jednak dobijać rywali i ich koncentracja nieco spadła. Kotwica potrafiła po części to wykorzystać i za sprawą Terrella Parksa zmniejszyli straty do 10 punktów. Po 30 minutach gospodarze prowadzili 59-49.
Od celnego rzutu trzypunktowego decydującą kwartę rozpoczęła ekipa Kotwicy, a szczęsliwym zdobywcą punktów był były zawodnik Turow – Łukasz Wichniarz. Dłużny nie chciał być mu Piotr Stelmach i po swojej firmowej akcji także dołożył 3 oczka. Sprawy w swoje ręce postanowił jednak wziąć MVP stycznia – J.P Prince i w pojedynkę powiększył przewagę swojego zespołu do 16 oczek. Wydawało się, że po tym zrywie skrzydłowego Turowa emocje nam się już skończyły, ale goście zadbali o to, żeby było inaczej. Zgorzelczanie zbytnio się rozluźnili i pozwalali rywalom na łatwe punkty spod kosza. Po kolejnej nieudanej próbie rzutu trzypunktowego piłkę zebrał Łukasz Wichniarz i po jego skutecznej akcji przewaga Turowa zmalała do 7 oczek. W końcówce jednak przypomniał o sobie Damian Kulig, który bezlitośnie ogrywał Parksa i co chwila stawał na lini rzutów wolnych, zamieniając kolejne rzuty na punkty. Ostatecznie Turów pokonał Kotwicę 84-71.
PGE TURÓW ZGORZELEC – KOTWICA KOŁOBRZEG 84-71
(21-16, 22-10, 16-23, 25-22)
Turów: Kulig 18, Prince 17, Wiśniewski 15, T. Taylor 13, Dylewicz 9, Zigeranovic, Stelmach 3.
Kotwica: Johnson 12, Parks 14, Bigus 15, Sapp 16, Ciechociński 2, Wichniarz 10, Piechowicz 2,.
1 komentarz