Zespół Energi Czarnych Słupsk udanie zrewanżował się za porażkę z pierwszej części sezonu, z wrocławskiej Orbity i wyraźnie ograł innego kandydata do gry w czołowej szóstce, drużynę Śląska Wrocław. Słupszczanie prowadzili od pierwszych minut i z każdą kolejną kwartą budowali swoją przewagę bazując na solidności i skuteczności swoich podkoszowych zawodników. Z kolei wrocławianie zmuszeni byli sobie radzić bez Paula Millera, który niedługo przed meczem nabawił się kontuzji a postawa innych wysokich Śląska pozostawiała wiele do życzenia. Niespodziewanie do wyjściowego składu Czarnych Panter powrócił po kontuzji stawu skokowego Roderick Tryce, ale Andrej Urlep nie forsował swojego najlepszego zawodnika, dając szansę innym graczom na udowodnienie swojej przydatności meczowej. Na końcowy wynik spotkania duży wpływ miała pierwsza , bardzo udana kwarta Czarnych (32:19).
Bohaterem pierwszych minut okazał się Joseph Taylor, który niespodziewanie zastąpił Garretta Stutza w wyjściowej piątce Andreja Urlepa. Zawodnik trenujący w Słupsku od paru tygodni z powodzeniem walczył pod obiema tablicami i dawał przewagę gospodarzom, pokazując sporo siły i energii rywalom. Na trafienia Taylora nie znajdywał odpowiedzi Jerzy Chudeusz i jego gracze, a dodatkowo bezbłędnie spisywał się Tomasz Śnieg (4/4 z gry do przerwy i 10pkt). Wrocławianie głównie budowali online casino swój atak na indywidualnych akcjach oraz celnych rzutach Danny”ego Gibsona (15pkt do przerwy) oraz Nikoli Malesevića (2x3pkt do przerwy). W obronie natomiast popełniali zbyt wiele błędów, zostawiając niepilnowanych na obwodzie strzelców jak Michał Nowakowski czy Marcin Dutkiewicz.
Podkoszowi Czarnych zdobyli aż 50 punktów (przy 84 zespołu) przy czym ich odpowiednicy ze Śląska tylko 13. Bolączką wrocławian okazały się również zbiórki , przegrane 27-36.
Po przerwie trener Chudeusz zostawiał na ławce nieskutecznego Dominique”a Johnsona (1/7 z gry), stawiając na lepiej dysponowanego w ofensywie Nikolę Malesevića (16pkt). Ten zabieg pomógł zniwelować straty do rywala i dał Śląskowi zryw 10-0. Po osiągnięciu stanu 52-57 (dla gospodarzy) o sporym pechu mogli mówić gracze Śląska, bowiem kolejne próby rzutów zza łuku – Gibsona, Skibniewskiego i Malesevića – wykręcały się z kosza. W rewanżu celnie trafiali Mateusz Jarmakowicz i Jordan Hulls. Ten pierwszy nawiązał do najlepszego w sezonie występu przeciwko Stelmetowi Zielona Góra (17pkt) i grał na jeszcze lepszej skuteczności, trafiając 6 z 7 rzutów z gry (2/2 za trzy pkt). W sumie wychowanek Śląska okazał się niespodziewanym bohaterem spotkania z 20pkt.
W finałowej odsłonie, odrzuceni na obwód, poprzez mało kreatywnych podkoszowych – goście – coraz częściej spotykali się agresywniejszą obroną miejscowych. Rzuty Gibsona (6/14) i Kikowskiego (3/14) coraz częściej napotykały na obręcz i nie wpadały do siatki kosza Czarnych. Znów ze słabej strony pokazał się Gabiński (1/5 z gry).
W całym spotkaniu Śląsk zagrał na niskiej , 33% skuteczności z gry. Natomiast Czarni zakończyli mecz na 59% celności z pola. Gracze z Wrocławia zostawali w grze do trzeciej kwarty, dzięki niskiemu poziomowi strat (10).
Dzięki wygranej, słupszczanie wyprzedzili swojego dzisiejszego rywala w tabeli i plasują się na 5. miejscu. Śląsk natomiast musi udanie powalczyć w 17. kolejce z Rosą Radom , by przedłużyć swoje szanse na awans do topowej szóstki.
Wynik: Energa Czarni Słupsk – Śląsk Wrocław 84:66 (32:19, 17:19, 20:16, 15:12)
Energa Czarni Słupsk: Mateusz Jarmakowicz 20, Tomasz Śnieg 15, Joseph Taylor 15, Jordan Hulls 9, Garrett Stutz 8, Michał Nowakowski 7, Roderick Trice 5, Marcin Dutkiewicz 5, Jarosław Mokros 0, Wojciech Jakubiak 0, Szymon Długosz 0.
WKS Śląsk Wrocław: Danny Gibson 21, Nikola Malesevic 16, Paweł Kikowski 7, Robert Skibniewski 5, Radosław Hyży 5, Jakub Parzeński 5, Dominique Johnson 4, Michał Gabiński 3, Krzysztof Sulima 0.