Po okresie niebytu na koszykarskich salonach, czyli od momentu kiedy „białą flagę” wywiesił Waldemar Siemiński (w 2008 roku), do PLK powrócił wrocławski Śląsk. Zespół przez dwa lata z rzędu notował awans do wyższej klasy rozgrywkowej, począwszy od II-ligi i za główny cel postawił sobie powrót do lat świetności, na najwyższym krajowym poziomie. Niestety, mimo hucznych i medialnych zapowiedzi niełatwo jest nawiązać do najlepszych lat Śląska, a zespół mimo szczerych chęci boryka się z róznego rodzaju problemami, o których więcej znajdziecie poniżej.
Pierwszy problem to konflikt na linii władze miasta Wrocław – WKS Śląsk związany bliżej z polityką i osobami sterującymi obiema jednostkami. Niestety nie pierwszy sezon wrocławianie nie mogą liczyć na dofinansowanie z urzędu miasta i efektem tego są m.in. marne transfery Kosynierów (praktycznie nie znajdziemy w zespole wartościowych wzmocnień, które wyraźnie wywindowałyby drużynę po awansie do poziomu ligowej czołówki PLK). Przypomnijmy, że przed dwoma laty problemu z dofinansowaniem swojej drużyny nie miał Przemysław Koelner, notabene przejmujący na chwilę nazwę „Śląsk”!
Druga sprawa to brak doświadczenia na polu wyszukiwania graczy (tzw. scouting) pary prowadzącej interesy zespołu – Michał Lizak i Maciej Szlachtowicz. Jak doskonale wiemy wrocławianie przez całą pierwszą rundę mieli bardzo wyraźne problemy ze znalezieniem centra a kolejne nazwiska jak Derrick Caracter, Zeke Marshall, Kyrylo Fesenko, Kevin Thompson i w końcu Paul Miller przylatywali do zespołu i wylatywali z klubu niczym kolejni klienci w biurze turystycznym. Warto też wymienić nietrafione transfery jak Franjo Bubalo (ulubieniec całej koszykarskiej Polski), Carl Jones, Marcus Relphorde oraz Marcin Kosiński.
Ostatecznie wrocławion udało się tak naprawdę trafić jednego solidnego zawodnika – Danny’ego Gibsona oraz drugiego – odbudowującego swoją formę – Paula Millera (ex Polonia i Anwil).
W końcu perypetie trenerskie i niespodziewane zwolnienie serbskiego szkoleniowca Milivoje Lazića, który miał Śląsk prowadzić przez dłuższy okres i powoli wpływać na odbudowę Wielkiego Śląska. Skończyło się powrotem na stanowisko pierwszego szkoleniowca Jerzego Chudeusza, mające najlepsze lata pracy trenerskiej dawno za sobą…
Bilans drużyny: 7-7 (5-6 po I rundzie)
Trenerzy: Milivoje Lazić (bilans 5-6 w PLK i 1-0 w Pucharze Polski), Jerzy Chudeusz (2-1 w PLK)
Istotne mecze wygrane: zwycięstwo z Turowem Zgorzelec (70:69), wygrana z Czarnymi Słupsk (67:65)
Istotne mecze przegrane: porażka (na własne życznie, po której pracę stracił Milivoje Lazić) z AZS Koszalin (74:79), prestiżowy dwumecz z Anwilem Włocławek
Oczekiwania przedsezonowe: awans do TOP6, by w drugiej części sezonu móc walczyć w czołowej szóstce PLK i wypełnić wrocławską Orbitę.
Liderzy:
Danny Gibson (nieplanowany) – amerykański obrońca, który w rotacji Milivoje Lazića występował jako combo (czyli momentami prowadził grę, a następnie i na zmianę zajmował pozycję numer 2). Na dziś najlepszy transfer odradzającego się Śląska. Jego siłę rzutu oraz szybkość poznały już zostawione w polu, podczas pojedynczych spotkań, zespoły Czarnych Słupsk i Turowa Zgorzelec. Filigranowy obrońca – Gibson – rzuca średnio 11,5 pkt przy 4,5 asysty w meczu. Jest ostoją ataku Śląska i jego motorem napędowym. Niewykluczone, że przy bardziej ofensywnym stylu gry preferowanym przez Jerzego Chudeusza i bez mozolnych schematów Milivoje Lazića ten zawodnik pokaże nam jeszcze więcej swoich możliwości, w następnych spotkaniach.
Paul Miller (w dalszej perspektywie) – środkowy znany z występów w Warszawie oraz Włocławku doszedł do składu po zwolnieniu słabiutkiego Kevina Thompsona. Rodak byłego najlepszego centra słowackiej ekstraklasy od razu pokazał wyższe boiskowe IQ oraz bagaż doświadczeń wyniesiony z niejednej europejskiej ligi. Miller z miejsca zagrał dwa solidne spotkania z AZS-em Koszalin, a następnie dał się mocno we znaki Polpharmie, uzyskując rekordowe dla siebie, 25 punktów. Miller nie tylko wzmacnia formację ofensywną Śląska, otwierając więcej szans dla zespołu przy dwójkowych akcjach (zwłaszcza z Robertem Skibniewskim) ale również zapewnia pewną stabilność na bardzo ważnej pozycji, z której Śląsk nie dostawał wiele punktów przez 10 kolejek.
Zawodzący zawodnicy:
Dominique Johnson (typowany na obwodowego lidera) – obrońca, który najpierw miał być połączeniem rozgrywającego z rzucającym, ostatecznie najbardziej pasuje do roli swingmana (niestety nie rażącego rzutem z dystansu). W niektórych informacjach porównywany stylem gry do słynnego Dwayne’a Wade’a i nawiązujący szybkością do Johna Walla (czyli dwóch gwiazd NBA) Johnson na pewno nie jest wybitnym strzelcem, a jego wahania formy i momentami beztroska gra w ataku przyprawiała ławkę trenerską o niejeden ból głowy. Warto tylko sobie przypomnieć proste straty w decydujących momentach meczów z Czarnymi lub AZS-em. Dominique wprawdzie zdobywa 12pkt na mecz, ale przy niskiej skuteczności 39% i średnio popełnia 2 straty.
Michał Gabiński – skrzydłowy mający na koncie walkę w finałach Mistrzostw Polski oraz obecność na zgrupowaniu kadry Polski. Niestety do najlepszych spotkań z przeszłości czy solidnego stylu gry brakuje mu bardzo wiele. Gabiński notuje 33% skuteczność z gry, operując wyłącznie na obwodzie i próbując usilnie trafić z dystansu (28%). Również jego przydatność do gry w obronie jest niższa niż gra Krzysztofa Sulimy oraz Radosława Hyżego. Bolączką Michała wydaje się być niska wydolność fizyczna, która odbija się na jego formie meczowej.
Transfery na plus i mocne punkty drużyny:
Danny Gibson i Paul Miller, dzięki którym Wojskowi mogą marzyć o grze w TOP6. Gibson nie tylko szybko przenosi piłkę na pole ataku, ale również potrafi penetrować w strefę rywala (przeciwieństwo gry Roberta Skibniewskiego) oraz skutecznie trafia z dalekiego dystansu. Danny potrafi też zagrać na pozycji numer 2, kiedy łączy funkcję obwodowych graczy wraz ze wspomniamym Skibniewskim.
Miller z kolei coraz częściej skupia na sobie uwagę podkoszowych rywali i dodaje pod koszem możlwość zdobywania punktów z pomalowanego. Jego dwójkowe zagrania z Gibsonem i Skibniewskim powinny za kadencji Jerzego Chudeusza nabrać jeszcze większej powtarzalności w ataku Śląska. Paul gwarantuje też solidny rzut z okolic 4-5 metra czego kompletnie nie potrafił wykonać jego poprzednik, Thompson.
Praktycznie od postawy obu liderów Kosynierów zależy wrocławskie „być albo nie być” w topowej szóstce. Gdyby jeszcze wrocławianiom udało się znaleźć większą regularność i skuteczność przy osobach Roberta Skibniewskiego i Pawła Kikowskiego wówczas Śląskowi bliżej by było do osiągnięcia, wytyczonego przed sezonem, celu.
Mocnym punktem na drugą rundę wydaje się terminarz i mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o czołową szóstkę we wrocławskiej Orbicie. Tymi przeciwnikami byli bądź będą Jezioro, Kotwica, Rosa i AZS.
Transfery na minus i słabości:
Wszystkie transfery związane z osobami podkoszowych jak Caracter, Marshall, Fesenko i Thompson. Te zawirowania nie dały pełnych możliwości do pracy z drużyną poprzedniemu szkoleniowcowi Milivoje Lazicowi. Serb nie miał wielkiego pola do popisu przy zdobywaniu pola pod koszem przy swoich słabych wieżowcach i bez tego wyniki drużyny były jakie były…
Słabością Śląska wydaje się być polska kolonia graczy. Bardzo nierówno grają Robert Skibniewski i Paweł Kikowski, przeplatając momenty dobrej gry ze słabą. Obaj nie rażą regularnością jeśli weźmiemy pod uwagę skuteczność z gry. Bardzo słabo prezentuje się rotacja podkoszowych, a Michał Gabiński i Krzysztof Sulima rzadko zdobywają punkty i łapią szybko dużą liczbę fauli. Sytuację w rotacji wieżowców Śląska ratuje ambicją i charakterem Radosław Hyży, który nie raz pobudza(pobudzał) zespół do lepszej gry. Ogólnie rzecz biorąc, gdyby Skibniewski i Kikowski dostarczali więcej punktów i mocniej włączyli się do ataku WKS to szanse na awans do pierwszej szóstki wyraźnie by wzrosły. Następnie Michał Gabiński i Krzysztof Sulima muszą zacząć wykorzystywać swoje szanse na zdobywanie punktów z łatwych lub czystych pozycji.
Atak: 76,7 pkt zdobytych na mecz
Obrona: 76,5 pkt traconych na mecz
Oczekiwania na drugą rundę: zwycięstwa z Jeziorem, Polpharmą (dwa zwycięskie mecze za nami), Kotwicą, Rosą i AZS-em. Przy nich Śląsk mógłby sobie zapewnić byt w play offs. Śląsk z racji organizacji turnieju finałowego o Puchar Polski w Orbicie, ma też zapewniony byt w walce o kolejne trofeum z cyklu Intermarche Basket Cup.
Podsumowanie czyli o co walczymy?
Śląsk a właściwie jego kibice marzą o tłustych latach w PLK. Rokrocznie wraca temat słynnej „osiemnastki”, czyli zdobycia XVIII tytułu MP. Dodatkową presję wywierają na działaczy i zawodników kibice, dość mocno przyzwyczajeni do gry na najlepszym poziomie (lata gry w Eurolidze, Pucharze Europy i jego pochodnych z przeszłości robią swoje). Do zrealizowania szczytnego celu niezbędna jest jednak pomoc sponsorów, o których dziś w rodzimym baskecie bardzo ciężko. Wewnętrzne animozje wrocławian również pozostawiają kibicom pewien niesmak, którego z kolei nie jest w stanie – do końca zrozumieć przeciętny Kowalski.
Biorąc pod uwagę jednak czysto koszykarską stronę Śląska to zespół ma swoich szeregach kilka nazwisk mogących dać WKS-owi powody do radości i powrót do play offs. Pytanie tylko czy trener Jerzy Chudeusz zdąży naelżycie poukładać wszystkie elementy (jak potencjał graczy i ich możliwości) oraz trafi z formą zespołu na właściwy moment sezonu? Jeśli Śląsk zwycięży w pojedynkach z niżej notowanymi rywalami, na własnym parkiecie, powinien zyskać odrobinę pewności siebie w drużynie i bez presji na wynik przystąpić do play offs. Wszak jeszcze kilka miesięcy temu walczył na parkietach pierwszej ligi i część jego graczy doskonale pamięta te momenty. Historia PLK pamięta niewiele przypadków tak szybkich przeskoków z drugiej do pierwszej i z pierwszej do ekstraklasowej ligi kontraktowej.