Po pożegnaniu się z Euroligą Stelmet Zielona Góra powalczy poziom niżej – w Eurocup. W inauguracyjnym spotkaniu Mistrz Polski zmierzył się niepokonaną w rozgrywkach Eurocup drużyną Uniksu Kazań, która w zeszłym tygodniu rozprawiła się z Turowem Zgorzelec w ramach zjednoczonej ligi VTB. Uniks wykorzystując dobrą postawę Andrew Goudelocka i Iana Vougioukasa zwyciężyli 77:72 notując tym samym 11 zwycięstwo z rzędu.
Zielonogórzanie już od pierwszego spotkania w Eurocup chcieli wzbudzić respekt u rywali, więc spotkanie rozpoczęli agresywnie i dynamicznie. Grając składne, kombinacyjne akcje z powodzeniem radzili sobie z defensywą rywali, a pożądany skutek przynosiły dwójkowe zagrania Koszarka z Dragicevićem. Goście polegali głównie na indywidualnych akcjach Goudelocka czy Vougioukasa. Obdarowując się masą zasłon szukali zamiany krycia, którą chętnie wykorzystywali. Początek spotkania do udanych zaliczą głównie byli zawodnicy Los Angeles Lakers – Christian Eyenga i Andrew Goudelock. Kongijczyk szukał podań Koszarka, które na dobrej skuteczności zamieniał na punkty. Goudelock natomiast za nic miał sobie obronę Łukasza Koszarka. Amerykanin bez większych problemów radził sobie z minięciem reprezentanta Polski i albo wykorzystywał swój strzelecki potencjał, albo znajdywał lepiej ustawionych kolegów.
Stelmet szybko zamienił obronę „każdy swego” na strefę. Zgodnie z oczekiwaniami przyniosła ona zamierzone skutki. Zielonogórzanie wypracowując sobie kilkupunktową przewagę chcieli pójść za ciosem i zaskakiwali przeciwników jeszcze na ich własnej połowie. Tu jednak wyszło doświadczenie rozgrywającego Uniksu. Goudelock sprawnie kierował grą a piłka szybko przenosiła się na część Stelmetu. Rosjanie chcąc pokonać Mistrzów Polski ich własną bronią również zastosowali obronę strefową dzięki czemu szybko odrobili punktowy deficyt.
Gracze Uniksu z dużym powodzeniem „wyłączyli” z gry Przemka Zamojskiego, który jest najgroźniejszą ofensywną bronią w szeregach trenera Uvalina. Rzucający ekipy gospodarzy wykorzystywał więc nawet najmniejszy kawałek przestrzeni na oddanie rzutu. Słaby fragment w końcówce pierwszej połowy w wykonaniu zielonogórzan, podczas którego zaliczali nawet straty w trzech kolejnych akcjach, pozwolił gościom na rozpędzenie się i lekkie zdominowanie gry.
Kontrola wydarzeń na boisku w wykonaniu Uniksu Kazań pozwoliła rosyjskiej drużynie na objęcie kilkupunktowego Valitse panossumma, aseta panoksesi, pyorayta rulettia ja jannita mille numerolle pallo pysahtyy. prowadzenia. Szczególnie widoczny był brak Christiana Eyengi, który podczas niefortunnego lądowania prawdopodobnie skręcił staw skokowy. Podopiecznym Mihailo Uvalina brakowało energii i dynamiki, a ich akcje stawały się coraz częściej przypadkowe. Tego samego natomiast powiedzieć nie można o ekipie gości, których lekkość i łatwość konstruowania ofensywnych akcji dominowała nad spóźnioną strefą gospodarzy.
Na szczęście dla wszystkich polskich kibiców grę w swoje ręce wziął Łukasz Koszarek. Polak rozgrywając kilka bardzo dobrych akcji przywrócił nadzieje na zwycięstwo, a jego trójka na 5 minut przed końcem spotkania ustaliła wynik na 66:66. Do gry tymczasem wrócił Christian Eyenga, który swoją grą dodał swoim kolegom sporo energii. Moglibyśmy spodziewać się gry kosz za kosz do samego końca, jednak wtedy swoim talentem popisał się Andrew Goudelock. Amerykański rozgrywający najpierw popisał się akcją 2 1, a chwilę potem oddał skuteczny rzut zza linii 6,75 m, co dało rosyjskiej drużynie aż 5 punktów przewagi, które jak się później okazało były na wagę zwycięstwa.
Przyczyny porażki szukać można głównie w bardzo słabej końcówce w wykonaniu Stelmetu. Koszykarze gospodarzy stracili pomysł na grę wobec obrony strefowej Uniksu, a nietrafione layupy sam na sam z koszem Eyengi czy Zamojskiego uniemożliwiły odrobienie strat i odwrócenie losów meczu.