Autor: Woy
Miłą niespodziankę sprawili swojemu prezesowi – Maciejowi Zielińskiemu – koszykarze Śląska Wrocław. Na 43. urodziny popularny Zielony obejrzał jako prezent najwyższą wygraną swojego zespołu oraz mecz o najwyższej przewadze punktowej podczas całych dotychczasowych rozgrywek 2013-14. To wszystko jednak przez spóźnienie graczy Stabillu Jezioro, którzy bez rozgrzewki przystąpili do meczu w stolicy Dolnego Śląska.
Podopieczni Dariusza Szczubiała przybyli do wrocławskiej Orbity na kilka minut przed 18:00 (wyznaczonym początkiem meczu) ze względu na korki i wypadek na krajowej drodze A4. Zastanawiające jest, że w tak długą drogę Stabill Jezioro nie zdecydowało się wybrać dzień wcześniej (w końcu mamy długi weekend i natężenie ruchu jest dość wysokie). Tak późne przybycie kosztowało ich tradycyjną rozgrzewkę (dostali kilka minut) oraz wyraźnie odbiło się na dyspozycji wszystkich graczy podczas pierwszej połowy meczu.
Śląsk był przede wszystkim nastawiony na skuteczny atak i szybki powrót do obrony. Od początku Jerzy Chudeusz próbował wygrać rywalizację na tablicach i posłał do boju dwóch wieżowców, Paula Millera i Jakuba Parzeńskiego w pierwszej piątce. Ten zabieg przyniósł wygraną deskę, w stosunku 38:23. Ponadto trener dał swoim graczom więcej swobody w podejmowaniu prób rzutowych. Odczuć można to było, kiedy patrzeliśmy na Pawła Kikowskiego, seryjnie trafiającego rzuty z pola i mającego na koniec pierwszej odsłony już 13 pkt.
Śląsk po szybkim objęciu prowadzenia 9-0, przejął kontrolę nad wydarzeniami w pierwszej kwarcie, całkowicie kontrolując przebieg gry, a kończąc pierwszą kwartę wynikiem 30-17.
Gospodarze poszli za ciosem w II odsłonie meczu i kontynuowali swoje dystansowe granie. W całym spotkaniu zawodnicy Jerzego Chudeusza zanotowali 50% skuteczność zza łuku, trafiając 10 trójek (dla porównania ekipa z Tarnobrzegu trafiła 2 z 15 prób). Wyraźne problemy ze skutecznością notował Tony Weeden, który nie tylko spudłował 6 z 7 wykonywanych rzutów, ale również popełnił 5 strat piłki. Cały zespół Jeziora 18-krotnie tracił ją przy 13 stratach Śląska (dla WKS to jeden z najlepszych wyników w sezonie).
O ile w pierwszej kwarcie oglądaliśmy bardziej amerykańską piątkę Wojskowych (Gibson-Johnson-Miller), o tyle w drugiej odsłonie patrzeliśmy głównie na polską część graczy Śląska (Skibniewski-Hyży-Sulima wsparci Malesevićem). Rolę strzelca po Kikowskim przejął Nikola Malesević i przy solidnych dograniach kolegów uzbierał do przerwy 8pkt, a w całym meczu 15. Goście ciągle razili nieskutecznością (44% w całym meczu przy 59% Śląska) i ciężko im było znaleźć rytm grania. Prowadzenie miejscowych przypieczętował na koniec I połowy Robert Skibniewski, trafiając (znów, po meczu w Koszalinie) trójkę z końcową syreną. WKS prowadził 19-punktami (54-35).
Po przerwie przewaga zespołu Jerzego Chudeusza dalej rosła, gdyż obrona gości nie wyglądała najlepiej i Wojskowi z łatwością znajdowali w niej wolne pozycje do rzutu. Aż pięciu graczy zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe, a wśród nich przodowali Paweł Kikowski (20), Dominique Johnson (19) i Nikola Malesević (15). Z kolei Jakub Parzeński walczył o double-double (9pkt i 13zb), ustanawiając swój rekord sezonu w ilości zbiórek.
Ostatecznie Wojskowi wygrali drugą połowę 20-oczkami i drugi raz w sezonie ograli Stabill Jezioro. Warto dodać, iż była to premierowa (po latach) wygrana Jerzego Chudeusza.
Wynik: Śląsk Wrocław – Stabill Jezioro Tarnobrzeg 105:66 (30:17, 24:18, 27:17, 24:14)
Śląsk: Kikowski 20, Johnson 19, Malesević 15, Gibson 10, Hyży 10, Parzeński 9, Miller 8, Skibniewski 7, Kulon 3, Sulima 2, Mroczek-Truskowski 2, Gabiński 0.
Stabill Jezioro: Fitzgerald 17, Łukasiak 13, Allen 10, Krajniewski 7, Nowakowski 6, Rajewicz 6, Weeden 5, Patoka 2, Pandura 0, Pyszniak 0.
8 komentarze/y