Zgodnie z oczekiwaniami i zapowiedziami drużyna Stelmetu Zielona Góra widnieje na szczycie ligowej tabeli. Mimo dość opornego początku sezonu zielonogórzanie odnaleźli w końcu właściwy rytm i na ten moment są po prostu poza zasięgiem większości ekip Tauron Basket Ligi. Podobnie sprawa miała się w Eurolidze. Początkowe, dwie sromotne porażki kolejno z Bayernem i Unicają nie wróżyły Mistrzom Polski owocnej przygody na euroligowych parkietach. Mihailo Uvalin szybko jednak zaradził i już w trzecim spotkaniu, przeciwko Montepaschi Siena Stelmet odniósł pierwsze, historyczne zwycięstwo w Eurolidze.
Oczekiwania przedsezonowe
Stelmet podczas wakacyjnej przerwy całkowicie przebudował trzon zespołu, co mogło mieć różne skutki. Zielonogórska ekipa wzmocnień szukała przede wszystkim za granicą, a najwięcej emocji wywołał przyjazd do Winnego Grodu byłego gracza NBA – Christiana Eyengi. Jak już wiemy zawodnicy z przeszłością w najlepszej lidze świata radzą sobie w Tauron Basket Lidze z różnym skutkiem. Eyenga choć zalicza dość solidne i w miarę równe występy, to moje oczekiwania nie do końca zostały zaspokojone. Po „petardzie” jaką Kongijczyk pokazał przy okazji Superpucharu Polski liczyłem na o wiele lepsze jego występy.
Zielonogórzanie zaskoczyli mnie swoimi występami w Eurolidze. W moich przedsezonowych zapowiedział nie liczyłem na tak udaną przygodę Stelmetu na europejskich parkietach. Po dwóch bardzo słabych występach podopieczni trenera Uvalina zielonogórscy zawodnicy zaczęli grać z najlepszymi zespołami Europy jak równy z równym. Szczególnie oko cieszyła wyrównany pojedynek z Olympiacosem Pireus, który niestety zakończył się buzzer-beaterem greckiej drużyny, który dał im ostatecznie zwycięstwo 79:77.
Plan „Obrona Mistrzowskiego Tytułu” póki co przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Stelmet często bez żadnego problemu ogrywa swoich rywali, dzięki czemu z bilansem 10-2 plasuje się na szczycie tabeli TBL.
Lider
Nie jestem do końca przekonany, czy pozycja lidera w Stelmecie jest całkowicie wyklarowana. Na równi wymieniłbym w tym miejscu i Przemysława Zamojskiego, i Łukasza Koszarka.
Przemek Zamojski aktualne rozgrywki może zaliczyć do bardzo udanych. Jego umiejętności strzeleckie weszły na nowy, wyższy poziom, o czym świadczy chociażby jego występ z Olympiacosem, kiedy to trafił wszystkie 6 rzutów za trzy. Zamojski generalnie notuje bardzo dobre skuteczności zarówno w PLK, jak i w Eurolidze. Poza talentem strzeleckim „Zamoj” dysponuje dobrym atletyzmem, który znacznie ułatwia mu grę ofensywną i defensywną. Skrzydłowy przez dość długi okres był w czołówce najlepszych strzelców ligi, jednak jego ciut gorsza dyspozycja, i mniej minut, spowodowane szybkim rozstrzyganiem spotkań na swoją korzyść, trochę obniżyły jego notowania i aktualnie z blisko 15 punktami na mecz jest ósmym strzelcem Tauron Basket Ligi.
Łukasz Koszarek będąc głównym kreatorem gry jest trochę bardziej naturalnym liderem. To on decyduje, ale i odpowiada za to, co dzieje się na parkiecie. Koszarek jest bardzo uniwersalnym graczem. Z równą gracją i łatwością nie tylko jak przystało na rozgrywającego asystuje, ale i również zdobywa punkty. Na polskich parkietach Koszarek jest w czołówce rozgrywających, a jego 8.9 punktu na mecz jest jednym z lepszych wyników w zespole. Równie dobrze Polak radził sobie w Europie, bowiem jego blisko 6 asyst jest trzecim najlepszym wynikiem w całej Eurolidze.
Zawodzący zawodnik
W tym miejscu bez chwili zastanowienia umieszczę Craiga Brackinsa. Amerykanin miał być solidnym podkoszowym, który swoją mobilnością poszerzy pole gry dla Adama Hrycaniuka, czy ściągniętego w październiku Dragicevića. Brackins z początkiem sezonu zaczynał nawet spotkania w pierwszej piątce, jednak Mihailo Uvalin szybko zauważył, że amerykański skrzydłowy spisuje się poniżej oczekiwań i znacznie skrócił jego minuty. W kategorii niewypałów wspomnieć można również o Davidzie Barlowie. Australijczyk przez dość długi czas skarżył się na ból Achillesa spowodowany wcześniejszą kontuzją. Kiedy w końcu był gotów do gry, to na parkiecie pojawiał się sporadycznie. Ostatnimi czasy Stelmet poinformował media o odnowieniu się kontuzji związanego z Mistrzem Polski dwuletnim kontraktem Barlowem.
Transfery na plus i mocne punkty drużyny
Zdecydowanie na plus zaliczyć można sprowadzenie Przemysława Zamojskiego, który jak wcześniej wspomniałem jest jednym z najmocniejszych punktów Stelmetu. Strzałem w dziesiątkę okazał się również transfer Vladimira Dragicevića. Jak już teraz wiadomo brak Dragicevića mógłby być znaczący w perspektywie aktualnych osiągnieć zielonogórzan. Choć Hrycaniuk ostatnimi czasy zalicza bardzo dobre występy, to nie zaliczyłbym go do gracza podobnego kalibru co Czarnogórzec.
Dragicević jest aktualnie jednym z najlepszych podkoszowych naszej ligi. Jego obecność w Winnym Grodzie jest nieoceniona. Środkowy jeśli nie gra pick&rolla z Koszarkiem lub Walkerem pędzi w stronę pomalowanego rywali, gdzie wykorzystując swoją dominację nad większością graczy znacznie poszerza grę Stelmetu i tym samym daje pole do popisu Zamojskiemu czy Eyendze.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak wyglądałaby gra Mistrza Polski, gdyby cały potencjał podkoszowy spoczął na ramionach Brackinsa, czy Barlowa. Co prawda w szeregach zielonogórzan znajdował się jeszcze R.T Guinn, który jednak nie przekonał do siebie Mihailo Uvalina, i obecnie gra w lidze izraelskiej.
Również pozytywnie na grę zielonogórzan wpłynęło przybycie Ervinga Walkera i Aarona Cela. Walker jest bardzo solidnym zmiennikiem Łukasza Koszarka, który mimo swoich filigranowych rozmiarów potrafi się „wkręcić” w pole trzech sekund rywali i dorzucić do dorobku Stelmetu kilka oczek. Walker wraz ze swoją obecnością na parkiecie wnosi wiele pozytywnej energii, która pozytywnie wpływa na resztę zawodników. Podobnie jest z Aaronem Celem. Skrzydłowy z polskim paszportem mimo ciężkich początków w Zielonej Górze swoją dobrą postawą zaskarbił sobie przychylność serbskiego szkoleniowca i dostaje coraz więcej minut. Cel najlepsze fragmenty zalicza na samym początku większości spotkań, dzięki czemu daje swojej drużynie pozytywnego „kopa” już podczas pierwszych minut.
Transfery na minus i słabości
Przy nietrafionych transferach po raz kolejny wspomnieć trzeba o duecie Brackins-Barlow, którzy jak dla mnie nie spełnili pokładanych w nich oczekiwań nawet w najmniejszym stopniu. Choć w przypadku Barlowa nie jestem do końca przekonany czy aż tak słabą dyspozycję Australijczyka można tłumaczyć jego kontuzją, to postawa Brackinsa jest dla mnie kompletnie niezrozumiała.
Na minus ocenię również łatwe pozbycie się R.T Guinna, który w swoim debiucie w Maccabi Ashdod zaliczył aż 20 punktów. Amerykanin w Tauron Basket Lidze nie miał nawet okazji wybiec na parkiet.
Stelmet jak na warunki polskiej ligi wydaje się być drużyną kompletną. Doświadczony rozgrywający, solidni i skuteczni strzelcy, oraz dominujący podkoszowy. Czego chcieć więc więcej? Moim zdaniem Mistrz Polski dysponuje nawet składem, który może z powodzeniem rywalizować na szczeblu europejskim, jednak w ich występach euroligowych widocznie zabrakło doświadczenia.
Oczekiwania na rundę rewanżową i podsumowanie
Cała zielonogórska ekipa ma przed sobą jasno postawiony cel – obrona Mistrzostwa Polski. Stelmet póki co idzie w bardzo dobrą stronę i nic nie wskazuje na to, żeby z tej trasy zboczyli. Mam nadzieję, że dalsze wygrywanie spotkań różnicą 20-30 punktów nie okaże się zgubne, a przygoda z Eurocup nie nabawi ich lekkiej zadyszki, która może negatywnie odbić się na TBL.
W perspektywie walki o złoto największych rywali upatruję w Anwilu Włocławek i Treflu Sopot, którzy biorąc przykład ze Stelmetu nieco zdystansowali się od reszty drużyn. Ciekaw jestem ogromnie co w rewanżach pokaże Turów Zgorzelec, który był stawiany obok zielonogórskiej drużyny jako główni faworyci do Mistrzostwa.