Po przegranej w Zgorzelcu koszykarze Stelmetu Zielona Góra podejmowali przed własną publicznością Kotwicę Kołobrzeg. Gospodarze od samego początku narzucili wysokie tempo i nie dali swoim rywalom nawet cienia szansy na odniesienie zwycięstwa. Do gry po ponad 3-miesięcznej przerwie powrócił Mantas Cesnauskis.
Zielonogórzanie od inauguracyjnego gwizdka mocno atakowali na kosz rywali. W końcu na miarę oczekiwań spisywał się Christian Eyenga, który za nic miał sobie obronę rywali i szybko uzbierał 7 pkt. Dla podopiecznych Mihailo Uvalina szczególnie owocne były ostatnie minuty pierwszej kwarty, podczas której zaliczyli oni serial punktowy w wysokości 15:4 i odskoczyli od kołobrzeżan na ponad 10 oczek.
W drugiej w kwarcie do roboty wzięli się koszykarze Kotwicy. Dzięki dobrej postawie Jordana Callahana i Terrela Parksa goście efektywnie odpierali ofensywny napór gospodarzy. Niestety dla trenera Mrożka, był to jedyny solidny fragment w wykonaniu jego drużyny.
Z czasem grę zdominowali zielonogórzanie. Zespół gości nie mógł poradzić sobie z dobrze grającymi Dragicevićem i Celem, którzy na bardzo wysokiej skuteczności zdobyli kolejno 17 i 16 punktów. Po wygraniu trzeciej odsłony 31:18 gospodarze prowadzili już różnicą 26 oczek. Ostatnia „ćwiartka” więc była już tylko formalnością.
Po ponad 3 miesiącach przerwy spowodowanej odnową kontuzji Achillesa do gry powrócił Mantas Cesnauskis. Litwin na parkiecie spędził ponad 3 minuty, podczas których uzbierał 3 punkty i 2 asysty.
Udany debiut w barwach Kotwicy Kołobrzeg zaliczył Rafał Bigus. Polak był jednym z pewniejszych ogniw swojego zespołu. W 23 minuty spędzone na boisku zaliczył double-double – 11 punktów i 11 zbiórek.
Stelmet aktualnie jest liderem Tauron Baksket Ligi, Kotwica natomiast lokuje się na przedostatnim miejscu, z przewagą jednego punktu nad ostatnią Polpharmą.