Kapitalny mecz oglądali zgromadzeni w koszalińskiej hali kibice – przez całe spotkanie minimalnie lepsi byli gdynianie, ale fenomenalny tego dnia LaceDarius Dunn trzema celnymi wolnymi w ostatniej sekundzie meczu doprowadził do dogrywki, w której później rzucił 7 ze swoich 34 punktów i zapewnił gospodarzom zwycięstwo 90:84. Był to najlepszy występ Amerykanina w tym sezonie i zarazem najciekawsze spotkanie, jakie mogliśmy obejrzeć w tym sezonie w Koszalinie.
Gościom nie pomogła świetna dyspozycja w rzutach z dystansu (trafili aż 14 trójek), ani 60 punktów tercetu Dmitriew-Frasunkiewicz-Walton, AZS przeważał bowiem w rzutach spod kosza i w punktach drugiej szansy, Asseco nie miało też recepty na Dunna, który zamknął tym występem usta krytykom.
W pierwszej kwarcie Asseco odpaliło to, co w arsenale zagrań ofensywnych miało najlepszego, czyli rzuty z dystansu – w 10 minut gdynianie trafili aż 6 z 8 trójek (po dwie zaliczyli Frasunkiewicz i Seweryn, po jednej Dmitriew i Szczotka), dzięki czemu prowadzili 24:19. Gospodarze z dystansu trafili tylko raz na 6 prób (jedyna trójka Dunna, aż trzy razy spudłował Labović), ale nieźle radzili sobie pod koszem – tu brylowali Raymond Sykes (4 pkt., 4 zb.) i Oded Brandwein, który wszystkich swoich 8 punktów w pierwszej kwarcie zdobył po odważnych wejściach pod kosz.
W drugiej kwarcie rozszalał się nieco LaceDarius Dunn, który błyskawicznie rzucił 8 punktów z rzędu, Asseco odpowiedziało jednak 5 punktami Przemysława Frasunkiewicza, później zaś swoje show zaczęli A.J. Walton i nowy środkowy gdynian, Ovidjus Galdikas. Amerykanin dwa razy efektownie podał do gigantycznego Litwina, który wykańczał akcje efektownymi wsadami. Ich wspólne akcje przyniosły Asseco 7 punktów i taką też przewagę utrzymywali podopieczni trenera Dedka. Gospodarze próbowali zmniejszyć straty – po efektownych akcjach Seka Henry’ego z Darrellem Harrisem, które przyniosły 6 punktów, wydawało się, że są tego bliscy, ale w ekipie gości nie do zatrzymania był Przemysław Frasunkiewicz, który do przerwy miał już na swoim koncie 16 punktów, a grę gdynian świetnie prowadził A.J. Walton (6 pkt., 4 as., 3 zb.). Asseco prowadziło do przerwy 45:41, głównie dzięki świetnej dyspozycji z dystansu – gdynianie trafili aż 8 z 14 rzutów za trzy (w tym 4/4 Frasunkiewicza!). W odpowiedzi gospodarze wyraźnie przeważali pod koszem – 20:12 w punktach spod kosza, 10:0 w punktach drugiej szansy i 8:0 w zbiórkach ofensywnych (aż 4 zaliczył Harris!) potwierdzało dominację AZS-u w tej kwestii, nie przekładało się jednak na wynik.
Trzecia kwarta zaczęła się od wymiany trójek – najpierw trafił Dmitriew, potem Labović, ale kolejne minuty należały już do A.J. Waltona – po jego 7 kolejnych punktach Asseco wyszło na najwyższe, jak dotychczas, prowadzenie – 46:55 – i szkoleniowiec gospodarzy zmuszony był wziąć czas.
To na niewiele się zdało, bo chwilę później za trzy trafił Fiodor Dmitriew i goście prowadzili już 12 punktami, a gra gospodarzy wyraźnie się zacięła. Ostatnie minuty należały jednak do AZS-u – 8 punktów z rzędu zdobył coraz lepiej grający LaceDarius Dunn i po serii 10:2 Akademicy przegrywali już tylko 56:60.
Czwarta kwarta to obustronna wymiana ciosów, szczególnie – co w kontekście całego meczu nie powinno dziwić – w oparciu o rzuty dystansowe. Lepiej na tej wymianie wychodzili goście, którzy cały czas utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Świetnie w szeregach Asseco spisywali się Dmitriew, Szczotka i Walton, AZS zaś w grze utrzymywał fenomenalnie dysponowany Dunn. Celna trójka Labovicia pozwoliła gospodarzom zbliżyć się na 2 oczka (69:71), ale kolejne 4 punkty zdobyli goście i wydawało się, że jest po meczu. W ostatniej minucie goście popełnili jednak kilka prostych błędów, a szalona trójka Brandweina sprawiła, że na 36 sekund przed końcem AZS tracił już tylko 2 punkty (73:75). Wówczas jednak niezwykle ważny rzut trafił Dmitriew i goście znów wyszli na czteropunktowe prowadzenie. AZS błyskawicznie odpowiedział wsadem Henry’ego, ale w ostatniej akcji Akademicy wykazali się wyjątkową niefrasobliwością – pozwolili gościom na rozegranie akcji niemal do końca meczu, a faulowany Filip Matczak trafił jeden rzut wolny i Asseco na 3 sekundy przed końcem prowadziło trzema punktami. Emocje sięgnęły zenitu w ostatniej sekundzie, kiedy to faulowany przy próbie rzutu za 3 punkty LaceDarius Dunn trafił potem wszystkie trzy rzuty wolne i doprowadził do dogrywki!
Dunn był także bohaterem dogrywki – rzucił w niej 7 z 12 punktów całego zespołu, powiększając tym samym swój dorobek do rekordowego w tym sezonie wyniku 34 punktów, a AZS wygrał ostatecznie 90:84.
Dunn swój wynik osiągnął na znakomitej skuteczności – trafił 10 z 16 rzutów z gry, w tym 4 z 7 trójek, nie mylił się też na linii rzutów wolnych: pewnie wykorzystał wszystkich 10 prób, w tym trzy kluczowe w ostatniej sekundzie regulaminowego czasu gry.
Dobry mecz w barwach Akademików rozegrali też Oded Brandwein (16 pkt.), Sek Henry (13 pkt., 5 zb., 3 as.) i Dragan Labović (11 pkt., 5 zb.), a bliski double-double był Raymond Sykes (9 pkt., 9 zb.). Zawiódł natomiast Artur Mielczarek, który trafił tylko 1 z 7 rzutów (w tym 1/6 za trzy).
W ekipie gości punktowało przede wszystkim trio A.J. Walton (22 pkt., 6 zb., 4 as., ale aż 9 strat!), Fiodor Dmitriew (20 pkt.) i Przemysław Frasunkiewicz (18 pkt.), którzy łącznie trafili aż 10 z 22 rzutów za trzy. Nie mieli jednak odpowiedniego wsparcia partnerów – słabiej zagrał Piotr Szcoztka (6 pkt., 2/10 z gry, 9 zb.), po niezłym początku zgasł też Łukasz Seweryn (6 pkt., 2/6 z gry, 5 as.).
–
AZS Koszalin – Asseco Gdynia 90:84 (19:24, 22:21, 15:15, 22:18, d1. 12:6)
AZS: Dunn 34, Brandwein 16, Henry 13, Laboci 11, Sykes 9, Harris 4, Mielczarek 3, Wołoszyn 0, Dąbrowski 0.
Asseco: Walton 22, Dimitriew 20, Frasunkiewicz 18, Seweryn 6, Szczotka 6, Kowalczyk 5, Galdikas 5, Szymański 2, Żołnierewicz 0, Matczak 0.