Stelmet Zielona Góra zakończył tegoroczną przygodę z Euroligą podejmując na własnym parkiecie aktualnych Mistrzów – Olympiacos Pireus. Choć zielonogórzanie chcieli na zakończenie rozgrywek zrobić miłą niespodziankę tłumnie zgromadzonym w hali CRS-u kibicom, to ulegli ostatecznie 80:91 .
Choć Olympiacos awansu z pierwszego miejsca był już pewny to ani myślał, żeby odpuścić nawet na chwilę. Zielonogórzanie od samego początku sprawiali wrażenie mocno poddenerwowanych. Mieli spore problemy ze skonstruowaniem długiej, składnej akcji. Zupełnie na odwrót wiodło się gościom. Ci grając niemalże po profesorsku zamieniali praktycznie każdą akcję na punkty i dość szybko wypracowali sobie blisko dziesięciopunktową przewagę. Mistrzowie Polski zapanowali jednak nad swoją grą. Nie dość, że ich akcje w końcu były skuteczne, to dzięki obronie strefowej ograniczyli ofensywne poczynania rywali zmuszając ich do kilku strat. Z bardzo dobrej strony w pierwszej kwarcie pokazywał się zdobywca sześciu punktów – Aaron Cell.
Gospodarze dzięki swojej strefie wyłączyli z gry swoją strefę podkoszową i wygonili rywali na obwód zmuszając ich do gry zewnętrznej. Na ich nieszczęście taki rozwój wydarzeń przypadł do gustu Grekom, którzy trafiali zza łuku na blisko 40% skuteczności. Zielonogórzanie natomiast usilnie starali się ogrywać swoich podkoszowych, którzy z dość dobrym skutkiem zamieniali swoje rzuty na punkty. Dobrą formę z ostatniego spotkania utrzymał Adam Hrycaniuk, który bez kompleksów punktował z pomalowanego rywali. Choć Stelmet przez sporą część drugiej odsłony grał z Olympiacosem jak równy z równym to końcówka zdecydowanie należała do drużyny gości. Podopiecznym trenera Bartzakisa wystarczyło zaledwie kilka kolejnych akcji, aby wyjść na dwucyfrowe prowadzenie.
Grecy lepiej prezentowali się również z początkiem drugiej połowy. Ich dobra skuteczność z gry powodowała ciągłe powiększanie się prowadzenia. Nie odpuszczali jednak gospodarze, którzy dzięki trafieniom Zamojskiego i Dragicevića wciąż mieli szansę na odwrócenie losów meczu. Mimo, że Stelmet lepiej prezentował się w strefie podkoszowej, znacząco przegrywał walkę o zbiórki. Doświadczenie Olympiacosu pozwalało im na całkowite kontrolowanie wydarzeń na boisku, dzięki czemu różnica dzieląca oba zespoły stale wahała się w granicach 10 oczek.
Olympiacos swoją przewagę budował głównie dzięki trafieniom zza łuku. Grecy zaliczyli ich aż 12 na 50% skuteczności. Iście euroligową skuteczność w rzutach za 3 zaprezentował Przemysław Zamojski, który trafił każdy z sześciu rzutów. Na kilka minut przed końcem spotkania Zielonogórzanie zabrali się do odrabiania strat. Ich zryw został jednak szybko stłumiony przez grających konsekwentnie Mistrzów Euroligi, którzy odnieśli dziesiąte z rzędu zwycięstwo i bez porażki zameldowali się w TOP 16.