Lietuvos Rytas Wilno okazał się za mocny dla podopiecznych trenera Miodraga Rajkovicia. Gracze Turowa robili co mogli aby pokonać w Wałbrzychu swoich rywali, ale w końcówce to koszykarze z Litwy zachowali więcej zimnej krwi i nie pozwolili zgorzelczanom na zwycięstwo. Turowowi wystarczyło sił i umiejętności tylko na 30 minut spotkania. 5-krotny Mistrz Litwy w decydującej kwarcie wykorzystał wszystkie błędy, które popełniali gospodarze i spokojnie dowiózł zwycięstwo do końcowego gwizdka. Morderczy dla Turowa okazał się duet Geceviciu-Songolia, który razem zdobył ponad połowę punktów swojej drużyny. Turów ostatecznie przegrał z Lietuvosem 74-62 i swojej szansy na 3 zwycięstwo w lidze VTB będzie musiał szukać w następnych spotkaniach.
Końcowy wynik nie do końca odzwierciedla przebieg spotkania, bo przez 3 kwarty kibice zgromadzeni w hali w Wałbrzychu byli świadkami wyrównanego pojedynku. Najlepiej świadczy o tym fakt, że po 30 minutach to gospodarze byli na prowadzeniu i wynik był sprawą otwartą. Od początku spotkania wynik oscylował w okolicach remisu i żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na prowadzenie, które zapewniłoby jej spokój i pozwoliło złapać oddech. Niestety hala w Wałbrzychu nie do końca była dla gospodarzy przyjazna, bo Turów trafiał zza łuku na zaledwie 23 procentowej skuteczności (3/13).
Na ich szczęście nie potrafili tego wykorzystać rywale, którzy także pudłowali na potęge „popisując się” także 3 celnymi trójkami, ale przy oddanych aż 18 próbach. Turów grał nieźle w obronie, a najlepszy pod tym względem był Łukasz Wiśniewski, który kolejny raz potwierdził swoje duże umiejętności po bronionej części boiska. Wiśnia błyszczał także w ataku i był najlepszym strzelcem Turowa kończąc spotkanie z dorobkiem 13 oczek. Dobrą dyspozycję utrzymywał także Damian Kulig – autor 11 punktów, ale szybko złapane 4 faule sprawiły, że trener Rajkovic musiał umiejętnie dysponować minutami swojego skrzydłowego.
Szczególnie udana dla graczy ze Zgorzelca była 3 kwarta. Po powrocie na parkiet po przerwie gra zgorzelczan nabrała odpowiedniego tempa, a Prince i Taylor trafili kilka ważnych rzutów. Goście z Litwy pogubili się w ataku i mieli spore problemy z zatrzymaniem mądrze grających podopiecznych Rajkovicia. Obraz gry radykalnie zmienił się jednak w decydującej części gry, w której gospodarze wyglądali jakby ktoś odciął im prąd. Turów zaliczył przestój i nie potrafił skonstruować składnej akcji pod koszem Lietuvosu, a podopieczni trenera Bauermanna nie zwykli marnować takich sytuacje. Bezlitosny dla zgorzelczan był szczególnie Songaila, który nie mylił się w najważniejszych momentach.
Turów mocno opadł sił w koncówce i nie był w stanie dotrzymać kroku zawodnikom z Litwy. Zabrakło celnych akcji i rzutów dystansowych, które pomogłyby rozciągnąć defensywę Lietuvosu.
PGE Turów Zgorzelec – Lietuvos Rytas Wilno 62-74 (12-15, 20-23, 23-15,7-21)
PGE Turów: Wiśniewski 13, Kulig 11, Taylor 11, Prince 10, Barone 7, Dylewicz 5, Zigeranović 3, Jaramaz 2, Krestinin 0, Stelmach 0, Karolak 0, Muskała 0.
Lietuvos Rytas: Gecevicius 23, Songaila 17, Lydeka 10, Palacios 8, Jelovac 8, Tepić 6, Orelik 2, Seibutis 0, Glyniadakis 0, Babrauskas 0, Seskus 0, Dambrauskas 0.