We wrocławskiej Orbicie zmierzyły się dwie najbardziej utytułowane drużyny ostatnich dwóch dekad i mimo mniejszych nazwisk w składzie ( od tych ekip, które walczyły przez lata o medale), emocji nie zabrakło. Wszystko za sprawą dystansowych trafień z jednej oraz drugiej strony, które trzymały mecz na styku do ostatnich sekund.
Śląsk przed własną publicznością zanotował najlepszą, swoją w rozgrywkach 2013-14 skuteczność za trzy punkty, na poziomie 57% (12/21). 5 z 6 rzutów zza łuku trafił Danny Gibson, Paweł Kikowski zachował 100% celność (4/4), a Robert Skibniewski dołożył 2 celne przy 4 oddanych trójkach. Asseco z kolei bazowało na 5 celnych rzutach przy 8 wykonywanych za trzy Łukasza Seweryna, natomiast Fiodor Dmitriev popisał się 4 trafieniami przy 7 próbach. W efekcie goście mieli 50% skuteczność (9/18).
Wrocławanie rozpoczęli spotkanie od dwóch zagrań pick’n’rollowych pary Skibniewski-Hyży zaskakując swoich dzisiejszych rywali (rozgrywający Śląska trzy razy z rzędu dogrywał piłkę do starszego kolegi). Gdynianie opierali swój atak na indywidualnych zagraniach Waltona, Seweryna i Dmitrieva. Amerykański rozgrywający Asseco był bardzo aktywny w obronie zabierając zawodnikom drużyny przeciwnej aż 6 piłek w pierwszych 20 minutach.
A.J. Walton uzyskał rekordowy wynik w sezonie 2013-14 w ilości przechwytów – 8.
W drugiej części pierwszej kwarty miejscowi wskutek zmian przeprowadzonych przez trenera Milivoje Lazića stracili swój rytm gry i pierwsze akcje Danny’ego Gibsona i Pawła Kikowskiego nie napawały optymizmem ich fanów. Błędy i nieporadność wrocławian wykorzystwał z nawiązką Walton, zdobywając 7 pkt w pierwszej kwarcie i dając gosciom prowadzenie (23:20). Jako ciekawostka; Śląsk spudłował wszystkie pięć rzutów w ostatnich 2 minutach I kw przed ostatnim celnym Kikowskiego (za trzy). Natomiast Asseco w tym samym czasie trafiło wszystkie swoje 4 próby do pudła Waltona (na 12 sekund przed końcem kwarty).
W następnej odsłonie gracze Milivoje Lazića bardziej skupili się na obronie, pozwalając przeciwnikom tylko na 11 punktów podczas drugich 10 minut. Gra Śląska w ataku jednak nie uległa poprawie w pierwszych pięciu minutach II kwarty, gdyż niecelne rzuty ze stratami piłki przeplatali Gibson (obrońca Śląska miał dwie twarze w tym spotkaniu a wypadł zdecydowanie lepiej po przerwie) i Kikowski. Śląsk znów nie mógł liczyć na punkty podkoszowych i momentami na siłę opierał swój atak o obwodowych. Dalecy od dwucyfrowych zdobyczy znów zostawali Michał Gabiński (2pkt), Krzysztof Sulima (3pkt) i Kevin Thompson (5pkt). Przy nich swoje punkty zdobywał najskuteczniejszy z gdynian, Fiodor Dmitriev (autor 22pkt i zarazem najlepszy strzelec meczu) a równowagę dla obrońców gospodarzy stanowili A.J. Walton i Filip Matczak. Mimo wszystko to Śląsk przejął prowadzenie przed 20 minutą meczu dzięki przebudzeniu się Dominique’a Johnsona. Akcje Amerykanina i trójka Kikowskiego pozwoliły na trzypunktową przewagę (37:34).
Śląsk mimo nienajlepszej postawy środkowych wygrał walkę na tablicach o zbiórki 34:27.
Trzeci fragment meczu to mocne wejście do ataku Asseco Rosjanina Dmitrieva. Pięć punktów z rzędy podkoszowego dały nadzieję na wyjście na prowadzenie gdynianom. Szybkie jednak odpowiedzi zza łuku pary Skibniewski-Gibson przywróciły prowadzenie Śląskowi. Kiedy trzecią celną trójką (po kolejnej asyście Skibniewskiego) popisał się Amerykanin po stronie WKS-u to przewaga wrocławian wynosiła już 48:41. Za chwilę mimo odpowiedzi Łukasza Seweryna też z dalekiego dystansu, Gibson użądlił rywala po raz czwarty! Asseco natomiast nadał szukało skutecznej odpowiedzi na obwodzie i swoją trzecią trójkę w meczu zaliczył Dmitriev (53:56). Jeszcze przed upływem trzeciej odsłony trójkę numer 5 wysłał do kosza rywala Gibson. Śląsk prowadził 60:56.
Miejscowi w świetnym stylu rozpoczęli finałowe 10 minut potyczki. Pięć punktów z rzędu Kikowskiego czy świetna dwójkowa akcja wysokich Sulima-Gabiński (zakończona punktami tego pierwszego)wyraźnie pobudziły graczy oraz wrocławską publiczność (69:60). Po tych akcjach wrocławianie za szybko uwierzyli w swój końcowy sukces, wyraźnie rozluźniając się. O beztroskim graniu świadczyły trzy kolejne błędy m.in. kroków Gibsona, kozłowania Kikowskiego i złego podania (znów) Kikowskiego. Przyjezdni momentalnie przechodzili do kontry a kolejne oczka dokładali do dorobku drużyny Szczotka, Matczak i Seweryn (kolejna trójka ostatniego z nich; 67:69).
Na szczęście dla Wojskowych fantastyczny wsad nad obrońcą Dominique’a Johnsona (który poprawił swój niecelny rzut i pokazał charakter po bloku rywala) przywrócił przewagę gospodarzy. Po chwili dwa celne trafienia zaliczył Nikola Malasević i Śląsk nie dał sobie już wyrwać prowadzenia do ostatniej sekundy czwartej kwarty, mimo usilnych prób Asseco.
Dla wrocławian była to 4 wygrana w obecnych rozgrywkach, natomiast dla Asseco 5 porażka. WKS czeka teraz seria wyjazdowych spotkań m.in. na trudnym terenie w Zgorzelcu oraz w Sopocie. Podopiecznych Dawida Dedka czeka natomiast seria testów naprzeciwko Stelmetowi Zielona Góra i w meczu z Turowem Zgorzelec. Dla obu drużyn końcówka roku 2013 zapowiada się niezwykle ciężko. Niewykluczone też , że do obu zespołów dołączą nowi gracze podkoszowi.
Wynik: WKS Śląsk Wrocław – Asseco Gdynia 86:78 (20:23, 17:11, 23:22, 26:22)
Śląsk: Gibson 19 (5as, 4przech), Kikowski 16, Malesević 13, Johnson 12, Skibniewski 8 (5as), Hyży 6, Thompson 5, Sulima 3, Mroczek-Truskowski 2, Gabiński 2 (6zb), Parzeński 0.
Asseco: Dmitriew 22, Seweryn 19, Walton 15 (8przech, 5as), Matczak 10, Szczotka 8 (9zb), Kovacević 2, Szymański 2, Kowalczyk 0, Żołnierewicz 0.