Skuteczny Zamojski zapewnia Stelmetowi piąte zwycięstwo w sezonie

Drużyna Stelmetu Zielona Góra po bardzo dobrym występie w Pireusie podejmowali na swoim parkiecie Anwil Włocławek, który po dwóch przegranych z rzędu przyjeżdżał do Winnego Grodu, aby odbić sobie porażkę w Koszalinie. Do składu Mistrza Polski powrócił Przemysław Zamojski, który w skutek drobnej kontuzji nie wystąpił w euroligowym spotkaniu. Dzięki bardzo dobrej, 63% skuteczności z gry kolejne zwycięstwo wpadło na konto zielonogórzan.

Już od samego początku spotkania swoją bardzo dobrą formę potwierdzał Hajrić, który bez większych problemów ogrywał też przecież świetnie dysponowanego ostatnio Dragicevića. Każda z czterech pierwszych jego prób znalazła drogę do kosza, wobec czego Hajrić szybko uzbierał 8 punktów. Skutecznie grał również Miljatović. Serb najpierw trafił trójkę, a potem zdobył kolejne 2 oczka po akcji 1 na 1. Równie dobrze po atakowanej stronie boiska radzili sobie gospodarze. Dłużny swojemu rywalowi nie pozostawał Dragicević, ale bezpośredni pojedynek z centrem Anwilu przegrywał póki co 8:6. Dobrą zmianę Brackinsowi dał Aaron Cel, który w końcówce pierwszej kwarty, zakończonej ostatecznie 23:19, dołożył 4 punkty do dorobku swojej drużyny.

Fragment dobrej gry Cel zaliczył również na starcie drugiej odsłony spotkania. Francuz z polskim paszportem trafił kolejne 2 rzuty z gry, przez co powoli zarysowywała się lekka przewaga zielonogórzan. W następnej akcji celną trójkę dorzucił powracający po jednomeczowej absencji Przemysław Zamojski, i gospodarze uzyskali rekordową dotychczas,  dziesięciopunktową przewagę. Choć włocławianie wciąż grali dość skutecznie, to w ich szeregi wkradł się lekki chaos. Zaliczając kilka niepotrzebnych strat dali rozpędzić się swoim przeciwnikom. Jak na zawołanie trafiał wtedy Przemysław Zamojski, bowiem wciąż szukany przez Koszarka skrzydłowy oddawał celne próby zza łuku w dwóch kolejnych akcjach. Na znaczne powiększenie przewagi nie pozwalał natomiast Keith Clanton. Wszechstronny Amerykanin mijając zawodników Stelmetu jak tyczki zdobył wtedy każdy ze swoich siedmiu punktów. Poza Clantonem dobrze również spisywał się Katnić, którego 6 oczek w końcowych minutach pierwszej połowy pozwoliły Anwilowi na nadgonienie strat. Druga kwarta zakończyła się wynikiem 47:41.

Włocławianie chcieli pójść za ciosem i wyjść w końcu na prowadzenie. Uniemożliwiła im to jednak bardzo dobra defensywa podopiecznych trenera Uvalina. W parze z dobrą obroną poszła dobra skuteczność ofensywna i zielonogórzanie po raz kolejny wypracowali sobie dwucyfrową przewagę. Przyspieszenie tempa gry widocznie służyło Stelmetowi. Kolejne pozycje kreował sobie Zamojski, do którego z wielką chęcią piłki dogrywali koledzy. Podopieczni trenera Bogicevića mieli przeogromne problemy z trafieniem do kosza. Zdobyte przez nich 6 punktów w trakcie całej trzeciej „ćwiartki” pozwoliło rywalom na odskoczenie na blisko 20 oczek.

Od samego początku finałowej kwarty do odrabiania osiemnastopunktowej straty rzucili się koszykarze Anwilu. Sygnał do ataku kolegom dał 18-letni Mikołaj Witliński, który najpierw celnie trafił zza łuku, a chwilę później dorzucił kolejne 2 oczka po ofensywnej zbiórce. Swoje rzuty trafiali również Kostrzewski, Katnić i Clanton, dzięki czemu przewaga Mistrza Polski stopniała do zaledwie siedmiu punktów. Od tego momentu jednak do głosu doszli gospodarze i z każdą następną minutą to właśnie oni byli bliżej zwycięstwa. Na blisko minutę do końca skuteczną akcje rozegrał Łukasz Koszarek i praktycznie rozstrzygnął losy meczu. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 83:70.

 

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.