Dziś zespół Stelmetu Zielona Góra zadebiutował w rozgrywkach Euroligi. Na inaugurację podjął u siebie zespół, z który teoretycznie miał nawiązać walkę. Zespół, z którym miał przetrzeć sobie szlaki europejskiej koszykówki z najwyższej półki i nabrać bardzo cennego doświadczenia. Drużyna Bayernu Monachium choć nie dokonała tak mocnych roszad kadrowych jak miejscowy Stelmet to w ich szeregach brakowało wciąż pewnego rodzaju zgrania i formy, jakiej wszyscy od nich oczekują. Ostatnie spotkania, włącznie z dzisiejszym jednak pokazały, że Bawarczycy w rozpoczynającym się sezonie są bardzo mocni.
Sam początek spotkania nie ułożył się po myśli zielonogórzan. Od dwóch nieudanych akcji rozpoczął Przemek Zamojski. Równie nieskutecznie poczynał sobie Christian Eyenga, który trochę na siłę atakując kosz rywali przestrzelił trzy pierwsze swoje próby. Bayern od samego początku wykorzystywał swoją przewagę pod koszem, gdzie obrona Adama Hrycaniuka nie stanowiła większego wyzwania dla MVP koszykarskiej Bundesligi – Johna Bryanta. Goście również dobrze czuli się na dystansie. Dwie trójki trafił reprezentant Bośni i Hercegowiny – Nihad Djedovic, a jedną dołożył Lucca Steiger, który pojawił się na boisku 30 sekund wcześniej.
Bayern wykorzystując słaby start gospodarzy szybko wypracowali sonie ponad 10-cio punktową przewagę. Szybko jednak „obudził” się Cel i Barlow, którzy swoimi trafieniami zniwelowali lekko przewagę i ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 16:23.
Drugą część spotkania Stelmet rozpoczął równie słabo jak poprzednią. Swoje rzuty pudłowali Koszarek i Brackins, a 7 punktów Troutmana pozwoliło Bayernowi na serial punktowy 9:0. Skutku nie przynosiły akcje pick&roll w wykonaniu Łukasza Koszarka i Adama Hrycaniuka. Również ustał ofensywny napór ich rywali, a wynik ciągle oscylował na granicy 12. punktów. Po chwili jednak znów do ataku ruszyli podopieczni Svetislava Pesica. Kolejna trójka Djedovica i punkty po kontrze Savovica dały Bawarczykom rekordową, bo siedemnastopunktową przewagę.
Po zmianie stron podopieczni Mihailo Uvalina od razu rzucili się do odrabiania strat. Celne rzuty Cela i Walkera pozwoliły jednak tylko na nadgonienie wyniku do różnicy 13. oczek. Z tonu jednak nie zwalniali Djedovic i Troutman, i do samego końca oglądaliśmy już jednostronne widowisko.
Szczególnie zaskakująca jest słaba forma Christiana Eyengi, który miał być najgroźniejszą ofensywną bronią gospodarzy. Kilka pierwszych akcji jednak pokazało, jak odmienna jest koszykówka europejska w najlepszym wydaniu. Kongijczyk całkowicie nie potrafił się odnaleźć w o wiele bardziej fizycznej i poukładanej niż ta, do której ostatnimi czasem przywykł.
-> BOXSCORE <-
3 komentarze/y