Nie tak wyobrażali sobie debiut swoich ulubieńców kibice koszalińskiego AZS-u – wbrew przedmeczowym zapowiedziom Akademicy nie tylko nie pokonali słabych jak nigdy gdynian, ale przegrali w bardzo kiepskim stylu – trójka Łukasza Seweryna z dziewięciu metrów równo z syreną kończącą mecz sprawiła, że Asseco wygrało różnicą 12 punktów (77:65) i pokazało, że wcale nie będzie takim słabeuszem, za jakiego było uważane jeszcze wczoraj. Trener AZS-u, Zoran Sretenović, ma tymczasem poważny problem, jego zespół czeka bowiem teraz niezwykle ciężka seria spotkań (Turów, Trefl, Stelmet, Anwil) i jeśli nie znajdzie pomysłu na grę, jego przygoda z Koszalinem może zakończyć się nadspodziewanie szybko…
Mało kto jeszcze rok temu pomyślałby, że faworytem wyjazdowego meczu z Asseco będzie koszaliński AZS. Wielokrotni Mistrzowie Polski do nowego sezonu przystępowali z mocno okrojonym budżetem i najsłabszym od lat składem – bez większych gwiazd i bez większych ambicji. Akademicy tymczasem, po zdobyciu w poprzednim sezonie brązowego medalu, mieli spore oczekiwania i nadzieję, że wreszcie odniosą ligowe zwycięstwo na niezwykle trudnym terenie. Nadzieja ta utrzymywała się jednak tylko do początku czwartej kwarty, kiedy to oba zespoły prowadziły w miarę wyrównaną grę. Inna sprawa, że już po kilku minutach meczu było widać, że forma koszalinian daleka jest od dobrej, a zawodnicy AZS-u nie radzą sobie ani w ataku, ani w obronie. Na ich tle nawet nieszczególnie dobrze grające Asseco wyglądało bardzo dobrze. Znakomity mecz rozegrał A.J. Walton (23 pkt., 9/16 z gry i 5/5 z wolnych, 4 zb., 2 as.), który w drugiej połowie trafiał niemalże z każdej pozycji i wyglądał jak przyszła gwiazda ligi. Dobry występ zaliczył Sebastian Kowalczyk (12 pkt., 5 as., 4 zb., ale tez 5 strat), a pod koszami świetnie radził sobie Piotr Szczotka (8 pkt. i 8 zb., plus świetna skuteczność – 4/5). 8 pkt. (na 100% skuteczności) i 4 zbiórki w niespełna 7 minut zaliczył Filip Zekavičić, a sprowadzony w ostatniej chwili Fedor Dmitriev dodał 8 pkt. i 4 zb. Dobrze zaprezentowali się też Łukasz Seweryn (7 pkt., 3/5 z gry) i Maksim Kovacević (8 pkt., 3 zb., 3 as., 2 prz.), a i mody środkowy Roman Szymański ze swojego debiutu nie może być niezadowolony (2 pkt., 4 zb. i dobra walka z Harrisem).
Na ich tle gwiazdy AZS-u prezentowały się bardzo słabo – niewiele pożytku było z pary koszalińskich podkoszowych – Raymond Sykes praktycznie nie zbierał (7 pkt., 1 zb., 2 straty), a Darrell Harris głównie się przewracał i nie nadążał za rywalami w obronie (6 pkt., 3 zb.). Pogubił się też zupełnie LaceDarius Dunn, który poza dwoma efektownymi wejściami pod kosz głównie pudłował z dystansu (12 pkt., 4/12 z gry i 0/4 za trzy, 6 zb., 3 as., 2 prz., ale też 3 straty). Ogromne problemy ze skutecznością mieli tez Sek Henry (11 pkt., 4/11 z gry, 3 straty) i Bartłomiej Wołoszyn (10 pkt., 3/9 z gry) i tylko Artur Mielczarek prezentował się dobrze i jako jedyny rzucał na skuteczności lepszej, niż 40% (10 pkt., 4/6 z gry). Akademicy mieli ogromne problemy z atakiem pozycyjnym, a kiedy nie wchodziły trójki (w całym meczu tylko 6/24) zupełnie nie mieli pomysłu na grę ofensywną, co przełożyło się na bardzo kiepską skuteczność rzutów z gry – zaledwie 35% przy aż 53% Asseco. Mimo potencjalnie lepszych zawodników podkoszowych wyraźnie przegrali też walkę na tablicach – aż 25:33 – ale jeśli najlepszym zbierającym zespołu był rzucający obrońca Dunn (6 zbiórek), to znak, że z podkoszowymi AZS-u „coś się dzieje”.
Podobnie jak z kibicami, których spora grupa w trakcie meczu skandowała obraźliwe hasła w kierunku… Zbigniewa Białka, zawodnika bynajmniej nie Asseco. Żeby było „zabawniej”, Białek był jednym z lepszych graczy AZS-u w tym meczu – rzucił 7 pkt.(2/5 z gry) i zebrał 3 piłki.Za wcześnie, by wyciągać na podstawie tego meczu daleko idące wnioski, niemniej wiele wskazuje na to, że Asseco wcale nie będzie łatwym dostarczycielem punktów i trochę może jeszcze w tym sezonie namieszać, z kolei Akademicy, jeśli marzy im się nawiązanie do wyników z ubiegłego sezonu powinni wziąć się ostro do pracy, bo jeśli w najbliższych spotkaniach zaprezentują podobną formę, mogą rozpocząć sezon od bilansu 0-5, co sprawi, że ich sytuacja będzie wyglądać bardzo źle.
Inna sprawa, że AZS ubiegłoroczne rozgrywki też zaczął od falstartu (porażka u siebie ze słabym Jeziorem), a potem wygrał z faworyzowanymi Asseco i Treflem – może więc historia powtórzy się i tym razem…
Asseco Gdynia – AZS Koszalin 77:65 (19:19, 21:17, 11:12, 26:17)
Asseco: Walton 23, Kowalczyk 12, Dmitriev 8, Kovaćević 8, Szczotka 8, Seweryn 7, Zekavićić 6, Matczak 3, Szymański 2, Grujić 0.
AZS: Dunn 12, Henry 11, Mielczarek 10, Wołoszyn 10, Sykes 7, Białek 7, Harris 6, Brandwein 2, Dąbrowski 0, Raczyński 0.
2 komentarze/y